Pamiętniki Mordbota: sezon 1, odcinek 3 - recenzja
Pamiętniki Mordbota nie dostarczają zbyt wielu emocji. Jednak wciąż jest nadzieja, że ten serial jeszcze się odbije. Oceniam ze spoilerami trzeci odcinek produkcji platformy Apple TV+.
Pamiętniki Mordbota nie dostarczają zbyt wielu emocji. Jednak wciąż jest nadzieja, że ten serial jeszcze się odbije. Oceniam ze spoilerami trzeci odcinek produkcji platformy Apple TV+.

Kolejny kameralny, żeby nie powiedzieć odrobinę klaustrofobiczny, odcinek Pamiętników Mordbota za nami. Większość antenowego czasu spędzamy wewnątrz statku lecącego w stronę sojuszniczej stacji. Szkoda tylko, że twórcy postawili tak mocno na dialogi, skoro nie potrafią prowadzić ich ani ciekawie, ani w odpowiednim tempie. Poszczególne sceny są szarpane i nie wnoszą zbyt wiele do fabuły. Tak jakby ciekawego materiału nie starczyło na dziesięć odcinków (nawet takich krótkich) i trzeba było wsadzić na początku kilka nudzących zapychaczy. Niestety tytułowy Mordbot nie jest zabawny. Nie ma też specjalnie za co go lubić. Do minimum ograniczono wstawki humorystyczne z seriali oglądanych przez głównego bohatera, co jest moim zdaniem sporym błędem.
Sam koniec odcinka Pamiętników Mordbota zwiastuje jednak pewien zwrot. Być może wreszcie większy nacisk zostanie położony na prawdziwą akcję. Ujęła mnie scena masakry w bazie kolonialistów. Wizualnie wyglądało to naprawdę przerażająco i bardzo realistycznie. Krew i wnętrzności zbudowały klimat, a obraz rzezi mógł delikatnie przytłoczyć. W finałowych scenach wreszcie czuć napięcie, które wcześniej twórcy nieudolnie próbowali budować za pomocą muzyki. Chwila walki wręcz daje minimalną satysfakcję z oglądania. Oby później było tego dużo więcej.
Pamiętniki Mordbota wciąż bardziej nużą, niż zachęcają do seansu. Postaci drugoplanowe nie wyróżniają się niczym specjalnym. Tempo jest niezwykle powolne, a sam kontrast – żywi ludzie versus robot – nie jest w stanie zaciekawić. Zero w tym wszystkim oryginalności i świeżości. Jestem jednak przekonany, że druga połowa sezonu będzie o wiele lepsza. Skąd to przeświadczenie? Ano stąd, że w małych rzeczach ten serial potrafi zachwycić. Wciąż uważam, że w momentach, kiedy trzeba jakąś scenę przestylizować lub przerysować, jest to tworzone na wysokim poziomie. Większa dawka akcji dobrze zrobi temu serialowi. W tym odcinku zaprezentowano potencjał scenarzystów. Kolorowa część planety robi wrażenie. Nawet takie małe rzeczy jak kraby czy rośliny w tle zaczęły budować dość fajny klimat.
Potencjał jest ogromny, choć do tej pory słabo wykorzystany. Nadal nie zarysowano zbyt mocno polityki rządzącej światem przedstawionym, wciąż nie pokazano prawdziwych antagonistów. Kiedy to już się wydarzy, możemy być świadkami widowiskowych fajerwerków. Na razie zgadzają się tylko technikalia, a stroje i efekty specjalnie nie rażą po oczach. Scenariusz nie nadąża, ale to naprawdę w mgnieniu oka może się zmienić.
O trzecim odcinku nie można powiedzieć zbyt dużo. Szesnaście minut spędziliśmy na powolnej akcji na statku, trzy ostatnie minuty są zapowiedzią tego, że serialu nie należy jeszcze skreślać. Gra Skarsgarda nie zmieniła się względem premierowych epizodów. Na koniec jeszcze słówko o polskim tłumaczeniu, bo ten temat mocno porusza widzów. Nie przeszkadza mi, że w napisach używa się czasowników w formie bezosobowej, choć dla niektórych może to być kłopotliwe. Nie wiem, dlaczego tłumacze zdecydowali się na takie osobliwe rozwiązanie, ale wydaje mi się, że nie była to najlepsza decyzja.
Poznaj recenzenta
Jakub Jabłoński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1968, kończy 57 lat
ur. 1981, kończy 44 lat

