Pamiętniki Mordbota: sezon 1, odcinek 7 - recenzja
Siódmy odcinek Pamiętników Mordbota wraca do formy znanej z początku sezonu. Po raz kolejny brakuje tempa, akcji jest jak na lekarstwo, niewiele momentów bawi. Mam nadzieję, że to cisza przed naprawdę widowiskową burzą, która zrekompensuje czekanie.
Siódmy odcinek Pamiętników Mordbota wraca do formy znanej z początku sezonu. Po raz kolejny brakuje tempa, akcji jest jak na lekarstwo, niewiele momentów bawi. Mam nadzieję, że to cisza przed naprawdę widowiskową burzą, która zrekompensuje czekanie.

Cliffhanger z poprzedniego odcinka nie miał żadnego przełożenia na epizod siódmy. Budząca się w tytułowym Mordbocie żądza zabijania na razie została skutecznie uspokojona. JedO, grany przez Skarsgarda, ograniczył swoje filozoficzne wywody do minimum. Mało było także ciekawych interakcji z resztą grupy. Tym razem Pamiętniki Mordbota nie dały widzom prawie nic godnego zapamiętania. Początkowe sceny, mające przybliżyć nam nieco historię grupy hipisowskich naukowców, nie przekonały – panował w nich dość duży chaos, poza tym zabrakło konkretów.
Kolejny raz odniosłem wrażenie, że to epizod przejściowy, że o wiele lepiej zrobiłoby serialowi połączenie dwóch odcinków w jeden. Mamy do czynienia z sinusoidą – co drugi epizod jest spokojny i totalnie nijaki, podprowadzający akcję pod efektowny wybuch w przyszłości. Tym razem dopiero pod koniec coś zaczęło się dziać. Dwie minuty ekspozycji i napisy końcowe, a potem tydzień czekania. Przez to trudno jest utrzymać ciekawość widza.
W tym tygodniu nie ma nikogo, kto pociągnąłby to wszystko na swoich barkach. Ekipa trzęsie się ze strachu. Ratthi próbuje nadać temu odcinkowi nieco charakteru, ale mimo starań totalnie mu się to nie udaje. Mensah nieprawdopodobnie się miota, relacja Gurathina z mordbotem już dawno przestała być świeża i ciekawa, a pozostali jak zwykle są kartonowi i nieciekawi. Jedynym momentem, który mógłby uratować ten epizod, było pojawienie się potworów, jednak i to okazało się nie mieć wystarczającego potencjału. Miało wyjść oryginalnie, nietypowo i zabawnie, ale się nie udało. Nawet końcowe pojawianie się wroga nie uratowało sprawy.
Szkoda, że przez kolejne kilkanaście minut oglądaliśmy zapychacz zamiast pełnoprawnej historii. Szkoda też, że twórcy, wiedząc, ile mają materiału, postanowili nakręcić aż dziesięć odcinków. "Tym razem Pamiętniki Mordbota oglądało się naprawdę bardzo średnio. To był dość nudny, powolny i mało potrzebny epizod, praktycznie bez godnych zapamiętania chwil i tylko delikatne posunięcie naprzód całej historii jakoś to ratuje.
Poznaj recenzenta
Jakub Jabłoński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1961, kończy 64 lat

