„Pamiętniki wampirów”: sezon 6, odcinek 15 – recenzja
Jest to odcinek bardzo trudny do oceny, bo twórcy idą po niezwykle grząskim gruncie, którym jest ukazanie cierpienia bohaterów po starcie. Niestety jednocześnie "Pamiętniki wampirów" w czymś, co wydawało się formalnością w niezłym odcinku, ujawniają swoje największe wady.
Jest to odcinek bardzo trudny do oceny, bo twórcy idą po niezwykle grząskim gruncie, którym jest ukazanie cierpienia bohaterów po starcie. Niestety jednocześnie "Pamiętniki wampirów" w czymś, co wydawało się formalnością w niezłym odcinku, ujawniają swoje największe wady.
"Pamiętniki wampirów" ("The Vampire Diaries") starają się na chwilę nadać powagi wydarzeniom, ukazując cierpienie Caroline po stracie matki. Przez większość czasu wychodzi to solidnie i może się nawet podobać. Zachowanie Caroline i jej przyjaciół, scena pogrzebu z podniosłymi momentami i przemyślenia bohaterki na temat życia - to tutaj działa poprawnie. To właśnie Caroline odgrywa teraz pierwsze skrzypce i po raz pierwszy od dawna nie irytuje jak wcześniej, gdy próbowała uratować panią szeryf. Teraz jest przekonująca jako cierpiąca dziewczyna, która chce pocieszyć się Stefanem i nie wie, czy on będzie chcieć ją. Niestety to wszystko wygląda dobrze tylko na powierzchni, bo choć są tu solidne pomysły, wszystko zaczyna legnąć w gruzach przez błędy w detalach.
Odcinek głównie pogrąża Stefan i jego relacja z Caroline. Jak Paula Wesleya darzę sympatią, tak kilkakrotnie w tym odcinku przebija irytującą Ninę Dobrev z ostatnich sezonów. Wiele scen jest bolesnych, a cierpienie aktora w tej roli jest coraz bardziej wyraźnie. Wesley nie jest złym aktorem, w innych produkcjach można dostrzec, że umie grać, ale to, co tutaj robi, woła o pomstę do nieba. Sztuczność Wesleya w połączeniu z absurdalnymi zachowaniami jego postaci rażą w oczy w każdym momencie. Kwintesencją jest scena śpiewu Caroline, która miała na pewno wzruszyć, ale zamiast tego może jedynie wywołać napad niekontrolowanego śmiechu. To dziwaczne spojrzenie Stefana jest nieporozumieniem...
[video-browser playlist="668415" suggest=""]
Gdzieś na drugim planie znajduje się Kai, który nadal jest tak bardzo uczuciowy, że aż zęby bolą. Cóż, chyba mogliśmy się domyśleć, że nie wszystko w połączeniu Kaia z bratem pójdzie zgodnie z planem. Nadal jednak twórcy traktują po macoszemu cały motyw z potencjałem odnośnie czarownic i opcji z tym związanych. To jest po prostu smutne, jak bardzo scenarzystom brak kreatywności, by na kogoś tak banalnego i niepotrzebnego jak Bonnie marnować coś, co miało szansę rozruszać ten serial.
Bonnie wracająca do domu to formalność. Wiemy, że twórcy nie mają odwagi uśmiercić na dobre nikogo w tym serialu, więc inny scenariusz był po prostu niemożliwy. Wszystko idzie ładnie, pięknie, twórcy manipulują tutaj wątkiem więzienia i tak dalej, ale gdy dochodzi do puenty, można jedynie złapać się za głowę z niedowierzania. Ilekroć jakikolwiek serial wprowadzał wątek matki bohaterów, zawsze kończyło się to źle. Bez wyjątku, w ostatnich latach nie wynikało z tego nic pozytywnego. Dlatego teraz robienie z mamy Salvatore jakiejś nadludzkiej istoty i przestępczyni to pokaz absurdalnych pomysłów twórców tego serialu, którzy zjadają własny ogon. Jasne, mogą nas tym zaskoczyć, ale czy ktokolwiek jeszcze wierzy, że kogokolwiek w tym serialu na to stać?
Cały odcinek i jego nieliczne zalety można wyrzucić do kosza przez końcówkę. To jest horrendalny przykład wtórności, jakiej nawet po scenarzystach tego serialu się nie spodziewałem. No dobra, Kai wyglądał jak nieudana kopia Klausa, ale coś tam próbowali manipulować, by nie było to aż tak drastyczne kopiowanie. Jednakże wprowadzenie wątku wyłączenia uczuć przez Caroline to pokaz wypalenia scenarzystów. Czy Caroline idąca dokładnie tą samą drogą co kiedyś Elena może naprawdę skończyć inaczej? Jest to okrutnie mdłe, pozbawione ikry i nudne, a kulminacja podczas tyrady Caroline skierowanej do Eleny jest już po prostu zła. Czy naprawdę twórcy serialu chcą uczyć amerykańskie nastolatki, które przecież są ich targetem, że od problemów zawsze trzeba uciekać? Jak jeszcze w pewnym momencie można było mieć nadzieję, że może którymś motywem końcówka sezonu zostanie rozruszana, tak ostatnie minuty tego odcinka w końcu doprowadziły do czegoś zaskakującego - nadzieja na uratowanie tego serialu nareszcie umarła. Brawo!
Czytaj również: Claudia Black z „Farscape” jako oczekiwany czarny charakter w „The Originals”!
"Pamiętniki wampirów" kończą się cliffhangerem, który zamiast budować emocje na ten krótki okres przerwy w emisji, odpycha od serialu coraz bardziej. Pomyśleć, że kiedyś ta produkcja miała ciekawą i pomysłową historię, a teraz trudno dopatrzeć się w niej jakichkolwiek zalet.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat