Pamiętniki Wampirów: sezon 8, odcinek 11 – recenzja
Pamiętniki utrzymują dobry poziom z poprzedniego tygodnia, dostarczając zajmującą fabułę oraz niespodziewane zwroty akcji.
Pamiętniki utrzymują dobry poziom z poprzedniego tygodnia, dostarczając zajmującą fabułę oraz niespodziewane zwroty akcji.
Po tym, co zobaczyliśmy w końcowych scenach ostatniego odcinka, można było założyć, że twórcy pójdą najgorszą z możliwych dróg i skupią się na ratowaniu Stefana i przywróceniu jego człowieczeństwa. Jednakże po raz kolejny pozytywnie zaskakują, obierając całkowicie inny kierunek i stawiając bohaterów w odmiennych sytuacjach. Sprawdza się to idealnie i nadaje innej dynamiki wydarzeniom. Większość elementów prezentuje wysoki poziom, co jest całkowicie sprzeczne z tym, do czego zostaliśmy przyzwyczajeni chociażby w dwóch poprzednich sezonach.
Cade wstąpił do świata żywych dzięki Mattowi, który otworzył przejście pomiędzy wymiarami w poprzednim odcinku. Bez skrupułów i w ekspresowym tempie pozbył się syren, a teraz przystąpił do wyegzekwowania umowy z braćmi Salvatore. Oboje dostali propozycję, aby dostarczyć diabłu sto dusz albo uśmiercić ukochaną swego brata. Damon oczywiście sprzeciwia się temu, szukając sposobu na wyeliminowanie antagonisty, co niestety nie kończy się zbyt dobrze. Natomiast Stefan bez zastanowienia postanawia pozbyć się Eleny. Twórcy jednak zachowali sobie sporo ciekawych pomysłów na końcówkę serialu i konsekwentnie wprowadzają je w życie.
Najsłabiej w tym odcinku prezentują się Matt oraz Caroline. O ile blond wampirzyca po prostu nie ma ciekawego zajęcia w tym epizodzie, tak z jej kolegą jest już większy problem. Od dłuższego czasu nie było sensownego pomysłu na wykorzystanie młodego Donovana, ale mimo to trzymał się on kurczowo serialu, cały czas uchodząc z życiem. Ostatnimi czasy zyskał odrobinę na ważności ze względu powiązania jego rodziny z artefaktem, który był zdolny do zabicia syren. Teraz wracamy do punktu wyjścia. Jakby tego było mało to przejął on jeszcze pałeczkę najbardziej irytującej postaci w serialu, czyli pani Forbes. Tym samym jego postać psuje pozytywny wizerunek jedenastego epizodu.
Jeżeli chodzi o postać Cade’a, to prezentuje się on nadzwyczaj dobrze. Został wykreowany na najgroźniejszego ze wszystkich antagonistów, z jakimi przyszło się bohaterom zmierzyć. Jest potężny, nieśmiertelny, a do tego nie posiada skrupułów. Zależy mu tylko na tym, by dostarczano mu jak największą liczbę dusz grzeszników. Bez wątpienia będzie stanowił spore wyzwanie dla bohaterów, którzy już szukają sposobu, jak sobie z nim poradzić. Jeśli twórcy utrzymają dobrą tendencję to finalne starcie może zostać ukazane w naprawdę ciekawy sposób i zaoferować sporą dawkę rozrywki.
Przez cały odcinek ważną rolę odgrywało pielęgnowanie i rozwijanie relacji pomiędzy Bonnie i Enzo. Zostało to ukazane w delikatny i subtelny sposób, bez zbędnej ckliwości i przytłoczenia romantycznymi wątkami. Chemia pomiędzy aktorami była wyraźnie wyczuwalna, co tylko stanowiło dodatkowy atut tej historii. Kat Graham oraz Michael Malarkey stworzyli świetny duet na ekranie, a w tym wszystkim było widać, iż oboje cieszą się wspólną grą.
Końcowe sceny odkrywają prawdziwy cel poświęcania tylu czasu na romantyczną relację wyżej wspomnianej dwójki. W końcu doszło do wydarzenia, które Kat Graham zapowiedziała jeszcze przed premierą ósmego sezonu. Uśmiercona została jednak postać, która była raczej w gronie drugoplanowych, więc wydarzenie to nie jest aż tak szokujące i nie wywraca wszystkiego do góry nogami. Mimo tego nadal jest trochę zaskakujące. Można założyć, że ujrzymy tę postać w finale, zważywszy na to, że mało kto pozostaje tutaj martwym na zawsze. Prócz tego dostajemy jeszcze dwa inne zaskakujące wydarzenia w końcowych sekwencjach, które będą miały swoje konsekwencje w kolejnych odsłonach.
Serial, będąc na ostatniej prostej przed wielkim finałem, serwuje naprawdę wciągające i dopracowane odcinki. Twórcy starają się wyeliminować wszystkie nielogiczności i mankamenty ze scenariusza i trzeba przyznać, że są na dobrej drodze. W interesującym kierunku prowadzą bohaterów i potrafią zaskoczyć niektórymi zwrotami akcji. Całość jest przemyślana ze szczegółami i konsekwentnie prowadzi do zbliżającego się zwieńczenia produkcji.
Tytułowe słowa „You Made a Choice to Be Good” wypowiada Elena do Stefana w dwudziestym odcinku pierwszego sezonu, próbując odwieść go od decyzji o śmierci.
Źródło: zdjęcie główne. Tina Rowden/The CW -
Poznaj recenzenta
Maciej LehmannDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat