„Panaceum” wypada zażyć choć raz w życiu
Data premiery w Polsce: 19 kwietnia 2013Side Effects Stevena Soderbergha jest obrazem o ciekawej intrydze, która sprawia, że widz nie może wierzyć we wszystko, co widzi na ekranie. Nie może ufać własnym zmysłom.
Side Effects Stevena Soderbergha jest obrazem o ciekawej intrydze, która sprawia, że widz nie może wierzyć we wszystko, co widzi na ekranie. Nie może ufać własnym zmysłom.
Niecodzienna fabuła przykuwa uwagę już od pierwszej sceny. W prologu historii widzimy puste mieszkanie. Na jednym z foteli leży drewniana żaglówka zapakowana jako prezent. Na papierze pakunkowym oraz podłodze widać wyraźne ślady krwi. Następuje wyciemnienie ekranu i przejście do sytuacji "trzy miesiące wcześniej", rozgrywającej się w więzieniu. Młoda kobieta odwiedza swojego męża w ośrodku korekcyjnym, który mężczyzna za niedługo ma opuścić. Dziewczyna wydaje się zadowolona z takiego obrotu spraw. Szybko dowiadujemy się jednak, że Emily posiada tendencje depresyjne. Gdy po nieudanej próbie samobójczej, trafia pod opiekę psychiatry, jej życie ulega przemianie. Zaczyna wspomagać się lekami, które mają ułatwić jej zwyczajną egzystencję. Leki, które zażywa, posiadają jednak nietypowe efekty uboczne (stąd oryginalny tytuł obrazu). To właśnie one stanowią główną oś fabuły, popychającą akcję do przodu. Moment, w którym ich nietypowe działanie zostaje ujawnione, jest najmocniejszą sceną - zaskakującą i podbijającą napięcie.
Siłą obrazu Soderbergha jest scenariusz Stevena Z. Burnsa przepełniony ciekawymi zwrotami fabularnymi, rozmieszczonymi w różnych punktach opowieści. Wywracają one oglądane wydarzenia do góry nogami, przedstawiając je z nowej, niespodziewanej perspektywy. Umiejscowione są jednak w nietypowych dla punktów krytycznych miejscach, dzięki czemu jeszcze mocniej przykuwają uwagę. Sprawiają, że proste zdarzenia, których byliśmy świadkami, zyskują drugie dno. Intryga poprowadzona jest w ciekawy sposób, choć zdarzają się momenty, gdy fabule brakuje klarowności i trudno połapać się w znaczeniu pokazywanych zdarzeń. Na szczęście obraz spina interesująca klamra, która zamyka opowieść w spójną całość.
[image-browser playlist="592081" suggest=""]©2013 Monolith Films
Aktorstwo jest bardzo dobre, a wśród obsady przoduje Rooney Mara. Niezwykle umiejętnie, przy użyciu prostych środków, była w stanie zagrać bohaterkę cierpiącą na depresję, która poszukuje leku umożliwiającego jej powrót do normalnego życia. Niezwykle przykuwająca wzrok kreacja, której dodatkowym atutem jest subtelna uroda Mary, mająca zresztą swoje znaczenie dla fabuły. Najlepsza rola na ekranie, mocno skupiająca uwagę. Partnerujący aktorce Jude Law również zaprezentował się z dobrej strony, dzięki czemu ich wspólne sceny ogląda się z dużym zainteresowaniem. W tle przewijają się także Catherine Zeta-Jones i Channing Tatum, jednak żadne z nich nie pokazało nic ponad swoje standardowe umiejętności. Oboje zwyczajnie sprawdzili się w swoich rolach, aczkolwiek brakowało im czegoś, dzięki czemu zapamiętalibyśmy ich na dłużej.
"Panaceum" jest interesującym filmem, który przykuwa uwagę, gdyż umiejętnie buduje napięcie. Najprawdopodobniej jest to jednak obraz jednorazowego użytku. Przy ponownym seansie może nie zrobić już na widzu większego wrażenia. Jego siła tkwi bowiem w ciekawie zarysowanej intrydze, której rozwiązanie może zaskoczyć tylko raz. W tej sytuacji elementem, który powinien w szczególności zachęcać do seansu, jest nieprzeciętne aktorstwo Rooney Mary, która stworzyła kolejną intrygującą bohaterkę w swoim dorobku. Aktorka błyszczy na ekranie, ukazując, że przy użyciu nieskomplikowanych środków można stworzyć pełnoprawną postać.
Źródło: fot. ©2013 Monolith Films
Poznaj recenzenta
Michał KaczońDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat