„Parenthood”: sezon 6, odcinek 10 – recenzja
„Parenthood” w swoim 100. odcinku skupia wszystkich bohaterów razem, co pozwala na ciekawe i niespotykane dotychczas interakcje. Jest emocjonalnie i wzruszająco, ale nie nachalnie i bez zbędnej ckliwości, jak zawsze zresztą. Powoli widać już linię mety, bowiem zakończenie wątków dla każdej z postaci zostało zarysowane.
Autor: Stefan Łojko
„Parenthood” w swoim 100. odcinku skupia wszystkich bohaterów razem, co pozwala na ciekawe i niespotykane dotychczas interakcje. Jest emocjonalnie i wzruszająco, ale nie nachalnie i bez zbędnej ckliwości, jak zawsze zresztą. Powoli widać już linię mety, bowiem zakończenie wątków dla każdej z postaci zostało zarysowane.
Autor: Stefan Łojko
Montaże muzyczne od początku są jedną z mocniejszych stron "Parenthood". Również w tym odcinku - scena, w której cała rodzina otrzymuje wiadomość o sytuacji Zeeka, wypada znakomicie. Wszystko, co przeżywają bohaterowie, widzimy jedynie na twarzach aktorów. Cliffhanger z poprzedniej odsłony właściwie nie zostaje rozwiązany. Napięcie związane z obawą o los Zeeka utrzymuje się przez cały odcinek, a kwestia zdrowia seniora rodu pozostaje otwarta. Aktorsko świetnie wypada Bonnie Bedilia, dzięki której Camille tak płynnie lawiruje między spokojem i pewnością a kompletnym załamaniem, na które pozwala sobie tylko wtedy, gdy nikt nie patrzy. W ostatnich odcinkach serialu na najstarszych członków klanu Bravermanów czeka trudna decyzja. Niezależnie od jej wyniku i tak nie możemy być spokojni o stan zdrowia Zeeka, bowiem zarówno zgoda na operację, jak i jej brak niosą za sobą duże ryzyko. Na razie śmierć nestora jest wciąż widoczna na horyzoncie.
Jednym z najjaśniejszych punktów odcinka jest Hank i jego próba wkupienia się w łaski reszty rodziny. Postać ta przeszła bardzo długą drogę, a jubileuszowy epizod pokazuje, jak bardzo się ona zmieniła. Hank, który zazwyczaj był bierny i niespecjalnie zorganizowany, teraz jest już w pełni świadomy ograniczeń, jakie narzuca mu zespół Aspergera. Sceny, w których nawiązuje kontakt z Drew, to najlepsze momenty odcinka. Po raz pierwszy chyba Hank wykazuje się spontanicznością, oświadczając się Sarze na poczekaniu. Tę parę również czeka w finalnych odcinkach decyzja. Czy ślub to dla nich odpowiednie rozwiązanie? Sara nie wydaje się być przekonana. Hank wzbudza też śmiech, kiedy próbuje dorównać Joelowi czy zaczepia pielęgniarkę przed szpitalem. Wplecenie w fabułę odcinka kilku lekkich i zabawnych scen to dobry pomysł. Nie przyćmiewają one poważnego i poruszającego wątku głównego, ale potrafią na chwilę rozluźnić atmosferę.
Kolejnym emocjonalnym wątkiem jest baby shower Amber, zorganizowany w szpitalnej stołówce. Scena, w której Sara, Julia, Jasmine, Kristina i Camille dzielą się swoimi radami na temat macierzyństwa, jest swoistym podsumowaniem całego serialu, jasno pokazującym drogę, którą przebyła każda z bohaterek. Każda z nich ma inne doświadczenia i przeżycia, które mają swe odzwierciedlenie w ich poradach. Teraz Amber czeka już tylko poród. Jeden z pobocznych wątków odcinka, jakim jest okradzenie Luncheonette, stanowi doskonały pretekst do wzbudzenia dyskusji o planach Adama i Crosby'ego na przyszłość.
Serial niestety dobiega końca. To widać, słychać i czuć w 100. odcinku. Wydaje się, że każdy z bohaterów ma dość jasno określoną drogę na te ostatnie 3 epizody. Przed każdym z nich stoją trudne decyzje, które wyznaczają to, czego możemy się w nich spodziewać. Wygląda na to, że czeka na nas nieuchronna zmiana pokoleniowa w historii rodziny Bravermanów. „Parenthood” to produkcja wyjątkowa pod względem emocji, prostoty i sposobu przedstawiania najzwyklejszych historii w niecodzienny, wzruszający sposób. Jego koniec to ogromna strata, na którą chyba nadal nie jesteśmy gotowi.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat