Perla - recenzja filmu [BELLATOFIFEST 2025]
Perla to jeden z ciekawszych filmów z konkursu głównego ON AIR z festiwalu BellaTofifest 2025. Historia ma uniwersalny wydźwięk i ponadczasową moc, która może trafić szeroko, nie pozostawiając nikogo w obojętności.
Perla to jeden z ciekawszych filmów z konkursu głównego ON AIR z festiwalu BellaTofifest 2025. Historia ma uniwersalny wydźwięk i ponadczasową moc, która może trafić szeroko, nie pozostawiając nikogo w obojętności.

Perla osadzona jest w Wiedniu w 1981 roku i skupia się na kobiecie, która uciekła z Czechosłowacji, by wieść normalne życie z córką. Teoretycznie więc film produkcji austriacko-słowackiej porusza się w rejonach, w których lubuje się również polskie kino: rozliczenia z przeszłością z czasów komunizmu. To tylko pozorne, bo twórcy świadomie nie chcą wchodzić głęboko w treści polityczne i społeczne, skupiając się na wątkach ludzkich i bardzo osobistych. Pozwala to fabule wybrzmieć na uniwersalnym i ponadczasowym poziomie, w którym nie jest ważna znajomość realiów epoki, specyficzności komunizmu czy trudów tamtych czasów, bo emocje wychodzą ponad to. I to całkiem skutecznie i mocno.
Tytułowa bohaterka jest zdecydowanie postacią intrygującą, bo mamy artystkę po przejściach, która poświęciła wiele, by wydostać się z Czechosłowacji. W tym partnera i ojca swojej córki, który teraz powraca do ich życia. W tym wszystkim staje się to historią o rozliczeniu z przeszłością, która ma dwojakie znaczenie. Z jednej strony jest to czysto personalne dla Perli, która wraca do swojej komunistycznej Czechosłowacji z austriackim mężem, wiedząc, że może zostać aresztowana i zamknięta. Jest w tym coś głębszego, co nie jest jakąś zwyczajną podróżą do przeszłości i dawnej miłości, ale jakby staraniem się, by przez chwilę pożyć tym, co kiedyś było tak piękne, choć nic nie jest tak oczywiste i idealne, jak mogłoby się wydawać. Twórcy sugerują proste rozwiązania, ale idą innym tropem. Z drugiej strony wydaje się to trochę rozliczeniem z czasami, które były trudne, wymagające i piekielnie opresyjne. Pokazanie jednak rzeczywistości, w której nie tylko władza była problemem, a też społeczeństwo przez nią „wychowane”, stanowi zaskakującą decyzję. Nic nie było tak jednolicie banalne: system zły, ludzie ofiary, ale dobrzy. Miało to bardziej złożony charakter, który Perla ciekawie obrazuje.
Wątek relacji Perli z ojcem jej dziecka jest intrygujący, ale zarazem trochę frustrujący. Niby można zrozumieć, że powrót do dawnej miłości, prawdopodobnie takiej wielkiej i prawdziwej, może obudzić uczucia. Szczególnie, że lata rozstania nie były spowodowane popsuciem relacji, a jego aresztowaniem. Jednocześnie brakuje mi w tym trochę wiarygodności, bo czy chcemy, czy nie, minęło bardzo dużo lat, więc siła dawnego uczucia już nie powinna mieć praktycznie żadnego znaczenia. Na pewno nie takie, jak twórcy tutaj pokazują, co w obliczu relacji Perli z austriackim mężem wydaje się stawiać bohaterkę w niekorzystnym świetle. Ale może właśnie to jest też siłą tego filmu? Perla nie jest ideałem ani chodzącym zbiorem samych cnót. Jest człowiekiem, który popełnia błędy, a one mają swoje konsekwencje. To, do czego ta sytuacja doprowadza, jest bardzo mocnym punktem filmu i sporym zaskoczeniem. Nic nie jest tu proste, a wniosek o tym, jak emocje zaślepiają, ma dobry wydźwięk.
Perla to ciekawy przykład kina artystycznego, które biorąc na tapet kwestię komunistycznego reżimu z lat 80., nie skupia się na nim dosłownie. Ważny jest człowiek, jego życie, decyzje, traumy i konsekwencje sytuacji, w których wiemy, że Perla robi źle, a twórcy nawet tego nie ukrywają, doprowadzając do niespodziewanej konkluzji. W jakimś stopniu film stara się powiedzieć, że aby żyć normalnie, trzeba rozliczyć się z przeszłością: w taki czy inny sposób. Dobre kino.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1948, kończy 77 lat
ur. 1966, kończy 59 lat

