Piękne istoty
"Piękne istoty" to propozycja dla fanów romansów fantasy, która ma wypełnić lukę po zakończonych przygodach Belli i Edwarda. Mamy godnego następcę "Sagi Zmierzch"?


W dniu rozpoczęcia roku szkolnego Ethan Wate poznaje Lenę Duchannes, która jest dziewczyną z jego snów. Zawiązuje się pomiędzy nimi przyjaźń, która z czasem przeobraża się w poważniejsze uczucie. Dziewczyna jest tzw. Obdarzoną, kobietą o magicznej mocy, która w dniu 16. urodzin ma przejść wewnętrzną przemianę.
"Piękne istoty" powielają schematy gatunku romansów fantasy dla nastolatków, niczym specjalnie nie zaskakując. Przewidywalność, klisze, papierowe postacie i wątek romantyczny są tutaj niestety na poziomie opowieści z gimnazjum. Cała historia jest niezwykle prosta i szkoda, że jedynie momentami twórcy potrafią z niej wykrzesać coś interesującego. To prawdopodobnie największy problem "Pięknych istot" - przez większość czasu kompletnie nic się nie dzieje. Straszliwie wolny rozwój fabuły, nuda i brak jakiejkolwiek atmosfery. Cała magia pokazana zostaje na poziomie serialu telewizyjnego, zresztą nie jest wcale tak wiele. Nowością jest to, że tym razem to kobieta posiada wyjątkowe zdolności, a nie - tak jak przeważnie miało to miejsce - mężczyzna.
Sam wątek miłosny okazuje się być zaskoczeniem. Alden Ehrenreich i Alice Englert spisują się niespodziewanie dobrze w rolach nastoletnich kochanków, którzy prezentują nam coś świeżego w tym gatunku - emocje. Nie są to okryte marazmem postacie Belli i Edwarda z "Sagi Zmierzch", których uczucie było tak wiarygodne, jak smok z "Wiedźmina". Tutaj aktorzy pokazują nam bohaterów z krwi i kości, którzy śmieją się, okazują różne nastroje i dzięki temu potrafią nas do siebie przekonać, nawet pomimo tego, że ich romans zawęża się do całowania i banalnych dialogów. Jest to miła odmiana po tym, co dane nam było do tej pory oglądać w tego typu kinie.
[image-browser playlist="594390" suggest=""]
©2013 Monolith Films
Z uśpienia podczas seansu wyrywają wybitni aktorzy, którzy znaleźli się w obsadzie. Jeremy Irons i Emma Thompson świetnie się bawią, tworząc przerysowane postacie, którym nie sposób odmówić uroku. Potrafią w swoich scenach sprawić, że nagle film nabiera wyrazu i oglądamy go z zainteresowaniem. Szkoda, że to jedynie kilka scen na cały seans. Z drugiej strony pod względem fabuły w wielu momentah występ ich postaci traci sens. To samo można powiedzieć o większości aktorach drugoplanowych, z których wyróżnia się jedynie Viola Davis.
"Piękne istoty" to film zrealizowany zaledwie poprawnie. Pod względem technicznym trąci przeciętnością, a patrząc na scenariusz, dostrzec można jedynie sztampę i okropnie kiczowate dialogi. Na pewno jest to lepsza historia miłosna niż "Zmierzch", ale mimo wszystko pozostawia niesmak. Nie jest na tyle wyrazista i interesująca, by na dobre przyciągnąć nas do ekranu.
Ocena: 5/10
Za umożliwienie uczestnictwa w seansie filmu dziękujemy Multikino Trójmiasto.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1954, kończy 71 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1973, kończy 52 lat

