„Polskie gówno”: Aż tak bym tego nie nazwał, ale… – recenzja
Data premiery w Polsce: 15 września 2014"Polskie gówno" mogło być dziełem wielkim, na miarę pamiętnej płyty „P.O.L.O.V.I.R.U.S”, ale niestety nie wystarczyło sił i jest tylko ważne. Ale i tak warto.
"Polskie gówno" mogło być dziełem wielkim, na miarę pamiętnej płyty „P.O.L.O.V.I.R.U.S”, ale niestety nie wystarczyło sił i jest tylko ważne. Ale i tak warto.
„Polskie gówno” to Tymona Tymańskiego wyprawa w krainę kina. Świetny muzyk, rewelacyjny rewolucjonista, człowiek pełen wyobraźni i pozbawiony hamulców od dekad świetnie się bawi muzycznie. Potrafi nieomal wszystko, tworzy w najróżniejszych klimatach, a gdy szydzi, to jak nikt. Lat temu kilka zdarzyło mu się prowadzić program kulturalny w TVP 1 i tamże nie dość, że zarobił trochę pieniędzy, to poznał ludzi potrafiących kręcić (w sensie kamerą). No i z tychże pieniędzy i znajomości wyrosło "Polskie gówno" - zabawny, ale i gorzki musical o polskiej scenie muzycznej. Bo to, co wyżej nazwałem „bawieniem się muzycznym”, ma jeszcze od drugiej strony mroczne oblicze organizatorsko-towarzyskie. Gdzie wcale niekoniecznie rzecz jest zabawą - jest ciężką, nie zawsze wdzięczną pracą, w której źli ludzie robią krzywdę tym lepszym, a zły pieniądz wypiera dobry. I o tym właśnie jest ten film. Tyle słowem wstępu.
Tymon opowiada o tym wszystkim tak, że są sceny, przez które zwijamy się ze śmiechu, ale są też takie, przy których śmiech zamiera na ustach. Nam, widzom, ale pewnie jeszcze bardziej osobom funkcjonującym w świecie rozrywki estradowej. Bo to w sporej mierze film środowiskowy. Na szczęście napisany tak wyraziście, że można się świetnie bawić, nie wiedząc, do kogo konkretnie "pije" Tymon, tworząc daną postać. A uderza w postacie z niemal każdego poziomu estradowej piramidy.
[video-browser playlist="659176" suggest=""]
Ale tu niestety kończą się komplementy - na scenariuszu i aktorstwie. Choć oczywiście słowo aktorstwo w niektórych wypadkach to gruba przesada, acz wszystko utrzymane jest w konwencji i Jan Peszek świetnie współgra w duecie z Leszkiem Możdżerem, a Grzegorz Halama - z tabunem nimfomanek. Niestety realizacyjnie i montażowo rzecz siada zdecydowanie. To znaczy – doceniam kunszt montażystki, która zrobiła co się dało, ale niestety bardzo dużo się nie dało. W tej całej radosnej i niegłupiej zabawie w kino zabrakło kogoś, kto wszystko poukłada i stworzy sensowny, dobrze zrealizowany film. Czyli reżysera. Niestety podczas seansu uparcie wraca wrażenie, że mamy do czynienia z amatorską robotą, z kumpelskim wygłupem, z kinem off w wielu znaczeniach tego słowa. Gatunki filmowe mieszają się i przeplatają w sposób mało przejrzysty; coś, co miało być eklektyzmem, przypomina raczej nieprzemyślaną mieszaninę. A jednak „Polskie gówno” weszło do normalnej dystrybucji i konkuruje o naszą uwagę oraz pieniądze na bilety nie tylko z lepszymi czy gorszymi polskimi filmami, ale także z blockbusterami z Hollywood, trzeba więc uczciwie także z tej perspektywy je oceniać.
I tak patrząc - nie jest to świetnie zrealizowany produkt. Miejscami jest nieźle, ale chwilami faktycznie kupa... Nie dziwię się więc Michałowi Oleszczykowi, że nie potraktował tego filmu do końca poważnie i nie przyjął go do głównego konkursu na ostatnim festiwalu w Gdyni. Ale absolutnie słusznie pokazał go w sekcji „Inne spojrzenia”. I ja również w pełni go Wam polecam jako coś innego. Niestandardowego. Niegłupiego. Godnego uwagi.
Czytaj również: „Pięćdziesiąt twarzy Greya” – powstaną dwa filmowe sequele
Bo Tymon naprawdę ma coś do powiedzenia i mówi to wyraziście, w sposób równie fajny, co bezczelny. Od samego tytułu począwszy. Już za to jestem mu niezmiernie wdzięczny – sama idea takiego hasła na wielkich billboardach polskich miast czy w ustach naszych szanownych telewizyjnych celebrytów kulturalnych napawa mnie taką radością, że choćby z tego powodu jestem mu za ten film wdzięczny. Wy też powinniście.
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat