 
 fot. materiały prasowe
                                            
                            fot. materiały prasowe
                        
                                    Pragnę tylko ciebie to film, który od pierwszych minut wciąga nas w wakacyjny klimat. Główna bohaterka przyjeżdża do siostry na Majorkę, aby odpocząć i oderwać się od codzienności. Tam poznaje mężczyznę, który początkowo wydaje się romantycznym ideałem. Jest czuły, troskliwy, otwarty i tajemniczy. Rodzi się między nimi romans – pełen emocji, ciekawych chwil i lekkości charakterystycznej dla letnich zauroczeń. Z czasem jednak opowieść zmienia bieg – z banalnej historii miłosnej przechodzi w pełen napięcia dramat. Ostatecznie balansuje na granicy romansu i thrillera, zadając pytanie widzom: jak dobrze znamy osobę, w której się zakochujemy?
Na duży plus zasługują zdjęcia. Majorka w tym filmie zachwyca. Widzimy złote plaże, piękne uliczki miasteczek, a także dzikie krajobrazy wyspy. To wizualna uczta, która nie tylko buduje klimat, ale też kontrastuje z coraz mroczniejszym rozwojem fabuły. Dzięki temu opowieść zyskuje dodatkową głębię – piękno otoczenia staje się tłem dla niepokojących wydarzeń.
Nie można też zapomnieć o zaangażowaniu aktorów. Główne role zostały zagrane bardzo dobrze, a postacie są tak przekonujące, że łatwo je zrozumieć i wczuć się w ich sytuację. Początkowe sceny romansu sprawiają, że naprawdę chcemy wierzyć w szczerość rodzącego się uczucia. To właśnie gra aktorska sprawia, że film nie traci tempa, mimo pewnych słabości scenariusza.
Największym problemem produkcji Pragnę tylko ciebie jest przewidywalność fabuły. Choć historia stara się zaskakiwać, wiele kluczowych zwrotów akcji można łatwo odgadnąć, co sprawia, że napięcie stopniowo opada. Scenariusz opiera się na dobrze znanych schematach – wakacyjna miłość, tajemnica, rozczarowanie – przez to całość momentami traci świeżość i oryginalność. Film w pewnym momencie zaczyna nudzić, więc traci się chęć śledzenia opowieści aż do finału.
Pragnę tylko ciebie to film pełen uroku i wizualnego piękna (Majorka) z ciekawym pomysłem na zmianę opowieści z romansu na thriller. Jednak przewidywalny scenariusz, sceny erotyczne, które dobrze znamy z innych produkcji, a także brak mocniejszych zaskoczeń sprawiają, że to raczej lekka propozycja na wieczór, a nie dzieło, które zostaje z widzem na dłużej. To kino dla tych, którzy cenią estetykę i lubią emocjonalne historie, ale niekoniecznie oczekują głębi czy oryginalności.
Poznaj recenzenta
Małgorzata Szymikowska 
 
    
 
 
                         
         
                                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                    
                     
                    
                     
                    
                     
                    
                     
                    
                     
             
             
             
            