Prey: Mooncrash – recenzja dodatku
Data premiery w Polsce: 11 czerwca 2018Po miesiącach tajemniczych zapowiedzi Bethesda w końcu niespodziewanie wydała dodatek Mooncrash do gry Prey. Sprawdzamy, czy jest tak samo dobry jak podstawka.
Po miesiącach tajemniczych zapowiedzi Bethesda w końcu niespodziewanie wydała dodatek Mooncrash do gry Prey. Sprawdzamy, czy jest tak samo dobry jak podstawka.
Fabuła rozdrobniona
Chociaż głównym bohaterem dodatku jest Peter, to wydarzenia przedstawione w rozszerzeniu obserwujemy z perspektywy innych postaci. Takich postaci mamy pięć. To pracownicy TranStaru, którzy działali na terenie księżycowej bazy. Wcielamy się w każdego z nich, poznając ich wersje przedstawionych wydarzeń. To sprawia, że na niektóre z sytuacji mamy inny, nowy punkt widzenia, który z kolei pozwala nam wyrobić swoje własne zdanie na temat fabuły. Każda z postaci ma swoje unikatowe cechy i drzewko umiejętności. „Wcielając” się w każdą z nich, mamy jedno podstawowe zadanie – ucieczkę z Księżyca – oraz kilka pomniejszych, w tym odszukanie kolejnych postaci i zbieranie odpowiednich przedmiotów przydatnych podczas kolejnego użycia Looking Glass przez Petera.
Podczas przechadzania się po bazie, której układ pomieszczeń się nie zmienia, ale ułożenie przedmiotów i występowanie wrogów już przy każdym kolejnym załączeniu symulacji owszem, zbieramy punkty Sim. Te punkty natomiast wydajemy na ulepszenie naszej postaci zwiększając jej statystyki czy ładowność. Co warte podkreślenia, w przypadku zgonu bohatera i ponownego uruchomienia symulacji, te statystyki zostają zachowane, więc w pewien sposób jest nam łatwiej.
Solo, ale jakby w coopie
Zgon bohatera jest nieuniknioną częścią zabawy w Prey: Mooncrash. Jak już wspomniałem, postacie, którymi przyjdzie nam kierować, mają unikatowe umiejętności, których nie posiadają inne. Np. ktoś potrafi hakować, ktoś inny naprawiać. Celem każdej z nich jest ucieczka, ale niekiedy nie jest to możliwe, bez np. włamania się do komputera i zhakowania drzwi. Istnieje więc konieczność zrobienia danej czynności jedną postacią i poświęcenia jej, żeby inna mogła skorzystać z nowo powstałej furtki i ułatwić sobie ucieczkę.
O czym nie wspomniałem wcześniej, a co ma szczególne znacznie, dodatek wymusza na graczu podejmowanie szybkiego działania. Im dłużej przebywamy w symulacji, tym symulacja coraz bardziej się psuje. Poziom zepsucia podnosi się z czasem, co sprawia, że wrogowie i zagrożenia, jakie czyhają na nas w księżycowej bazie, stają się coraz trudniejsze. Kiedy zepsucie symulacji osiągnie poziom krytyczny, ta się kończy i musimy zaczynać wszystko od początku. Możemy tym działaniom zaradzić, stosując odpowiednie przedmioty, ale trzeba mieć gdzieś z tyłu głowy, że ten rodzaj zagrożenia jest ciągle obecny.
Solidna przygoda
Chociaż Prey: Mooncrash nie do końca jest tym, co lubię, to nie wypada złego słowa powiedzieć o produkcji. To tylko dodatek, który potrafi wyrwać z życia około dziesięciu godzin, a żeby wycisnąć z niego wszystkie soki, to trzeba dodać do tego wyniku kolejne kilka. Dodatek skonstruowano tak, aby zadowolił wszystkich, nawet tych, którym daleko do roguelike'owych produkcji. Chociaż do fanów tego typu rozgrywki się nie zaliczam, w Mooncrash jest wystarczająco dużo z Prey, żeby dodatek przytrzymał mnie do samego końca.
PLUSY:
+ klimat i otoczka znana z Prey;
+ różni bohaterowie, różne style gry;
+ wprowadza działanie pod presją.
MINUSY:
- roguelike'owa budowa świata (nie podejdzie każdemu);
- przydługawe loadingi.
Prey: Mooncrash nie stanowi samodzielnego rozszerzenia. Dodatek wymaga podstawowej wersji gry do uruchomienia.
Źródło: fot. Bethesda
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat