PTSD - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 1 kwietnia 2020Czy weteranka ma jeszcze szansę na odbudowanie swojego życia, jeśli według wszelkich standardów sięgnęła dna? Recenzujemy PTSD.
Czy weteranka ma jeszcze szansę na odbudowanie swojego życia, jeśli według wszelkich standardów sięgnęła dna? Recenzujemy PTSD.
Wojna towarzyszy ludzkości od zarania dziejów, a konieczność zwyciężenia popchnęła rozwój technologiczny ludzkości jak żadna inna sfera życia. Kultura niejednokrotnie ukazywała walki w sposób złagodzony, jako chwalebny sposób życia, godną śmierć, sposób na unieśmiertelnienie swojego imienia. Przez długi czas prawdziwe oblicze wojny nie przebijało się do sztuki ani literatury – ze względu na brzydotę, okrucieństwo, ale również dla budowania morale żołnierzy. Kiedy zaczęła się zmiana w postrzeganiu przeżyć wojennych, co najczęściej łączy się z powrotem żołnierzy z okopów I wojny światowej, zaczęto coraz głośniej mówić o negatywnych skutkach działań wojennych. Już nie tylko straty ekonomiczne oraz los ludności cywilnej, również psychika osób walczących stała się przedmiotem troski. PTSD jest komiksem mówiącym o syndromie stresu pourazowego oraz ogólnym losie weteranów, których los jest obojętny wszystkim, a szczególnie tym, którzy wysłali tych ludzi na front.
W świecie niedalekiej przyszłości, w mieście, które wygląda jak kolaż największych azjatyckich miast, Jun codziennie walczy o przetrwanie. O nocleg, jedzenie i piguły, które choć na chwilę oddalają demony nieustannie nawiedzające ją we śnie. Życie w mieście nie jest łatwe, takich jak ona jest więcej, pieniądze niełatwo zdobyć, a weterani są ogólnie pogardzani – cywile tej wojny nie wspominają dobrze, a jej uczestników jeszcze gorzej. Jun zmaga się ze wszystkimi problemami, jakie mogą spaść na osobę taką jak ona. Dopiero bezinteresowna pomoc dwóch osób wyzwala w niej chęć zmiany swojego życia, chociaż robi to w jedyny znany sobie sposób – zabijając tych, którzy według niej są współodpowiedzialni za złą sytuację weteranów. Ta zmiana nie będzie łatwa, obrana przez nią droga przysporzy jej równie dużo problemów, co miała wcześniej, jednak da jej powód do życia. A motywacja staje się nagle wszystkim, czego Jun może potrzebować.
Zdecydowanie wielkim plusem jest szata graficzna komiksu. Na początku wzrok przyciąga gruba okładka z wyciętymi literami układającymi się w tytuł. Rysunki są celowo dość brzydkie, nie ma w nich eleganckiej kreski, widać inspirację mangą i anime, ale raczej tymi starszymi tytułami jak Akira czy Ghost in the shell (o których autor wspomina na końcu komiksu). Ważna jest gra kolorami, które z jednej strony są wyblakłe, ale jednocześnie pieczołowicie dobrane do pory dnia i pogody. Jeden rzut oka pozwala stwierdzić, jakie warunki panują podczas danej sceny. Miasto jest narysowane na tyle dokładnie, że widać wyraźnie, że to panazjatycka metropolia – ciasne uliczki, kable między budynkami, stragany, bazarki, okazjonalne napisy w chińsko-japońsko-koreańskim miszmaszu znaków. Graficznie ten komiks jest narysowany dokładnie tak, by zarówno miejsce jak i tematyka były oddane jak najlepiej. Rysunki pasują idealnie.
PTSD jest komiksem z wyraźnym przesłaniem, chociaż autor stwierdza, że nie miał zamiaru odnosić się do konkretnych wydarzeń, raczej do ogólnego problemu zarówno jednostki chorobowej, jak i osób nią dotkniętych. Przede wszystkim jest to jednak opowieść o próbie odkupienia i wyrwania się z błędnego koła, w którym bohaterka znalazła się nie do końca ze swojej winy.
Poznaj recenzenta
Gabriela PiaseckaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat