Quantum Break: Zabawa z czasem – recenzja
Data premiery w Polsce: 5 kwietnia 2016Gra komputerowa i serial telewizyjny - z pozoru dwie różne dziedziny popkultury, które w praktyce przecinają się od wielu lat. Jednak jeszcze nigdy gracze nie odczuli tego tak mocno jak w przypadku Quantum Break, nowej gry Remedy Entertainment.
Gra komputerowa i serial telewizyjny - z pozoru dwie różne dziedziny popkultury, które w praktyce przecinają się od wielu lat. Jednak jeszcze nigdy gracze nie odczuli tego tak mocno jak w przypadku Quantum Break, nowej gry Remedy Entertainment.
O Quantum Break było głośno na długo przed premierą produkcji developerów z Finlandii, a wszystko przez próbę zrewolucjonizowania gatunku gier wideo oraz zaproponowania graczom zupełnie nowego podejścia do opowiadanej historii. Jeszcze nigdy nikt w tak dużym stopniu nie zdecydował się na połączenie gry i serialu aktorskiego. Nawet jeśli gra bazowała na obszernych cutscenach tworzonych w sesjach motion capture, to i tak nadal była tylko grą. Quantum Break robi jednak krok dalej w opowiadaniu historii i prezentuje coś, czego gracze jeszcze nie doświadczyli. Gra przeplata się z serialem fabularnym, a do tego gracz ma wyraźny wpływ na wydarzenia (zarówno w grze, jak i serialu) - to coś nowego, przemyślanego i mającego potencjał do wykorzystania w przyszłości.
W roli głównej czas
Głównym bohaterem Quantum Break jest Jack Joyce, który zostaje wciągnięty w skomplikowaną i dość szaloną (z punktu widzenia obserwatora-gracza) intrygę związaną z ingerowaniem w czas i w podróże w czasie. Dość szybko poznajemy drugiego bohatera produkcji, Paula Serene’a, przyjaciela Jacka i autora eksperymentu związanego z podróżowaniem w czasie. Już w pierwszym akcie gry dochodzi do katastrofy, przez którą Jack i Paul otrzymują specjalne zdolności związane z zabawą z czasem. Jack otrzymuje bardziej „praktyczne” umiejętności (na potrzeby gameplayu), z kolei Paul bardziej „teoretyczne”, czyli m.in. możliwość spoglądania w przyszłość. Panowie dość szybko stają się przeciwnikami, ale ich historia i relacja jest bardzo niejednoznaczna, a do tego determinowana przez wybory gracza.
Tutaj w temacie fabuły i wielu wątków rozwijanych przez kolejne godziny chciałbym postawić kropkę. Z prostej przyczyny - Quantum Break jest bardzo mocno nastawiony na narrację. Fabuła odgrywa kluczową rolę i tak naprawdę jest główną siłą napędową produktu. Biorąc pod uwagę, że produkcja Finów nie oferuje nic więcej poza przygodą dla pojedynczego gracza, nie chcę psuć Wam przyjemności z poznawania całej historii. Najlepiej zgłębić ją samemu, ponieważ to Wasze wybory (podobnie jak i moje) determinować będą wydarzenia, więc jeśli nawet bardziej zagłębię się w fabułę, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że historia, którą Wy zobaczycie na ekranie (zarówno w grze, jak i w serialu), będzie nieco inna. Warto też dodać, że fabuła Quantum Break to prawdopodobnie najmocniejsza strona gry. Jeśli lubicie dobrze opowiedziane historie, intrygujące, tajemnicze, trzymające w napięciu od początku do końca, jest to gra dla Was. Ostatni raz historia wciągnęła mnie tak bardzo przy The Last of Us, a to chyba wystarczająca rekomendacja.
Serial fabularny w grze komputerowej
Siłą narracji i opowiadanej w Quantum Break historii ma być też serial. Na wstępie wyjaśnienie. Gra podzielona jest na akty i części. Przeważnie jest to sekwencja Jacka, następnie krótka wstawka z Paulem, podczas której wybieramy, jak dalej potoczy się cała historia, a później odcinek serialu (który wypełnia lukę między kolejnymi aktami).
W serialu występują znani aktorzy, dokładnie ci sami, którzy użyczają głosów i wizerunków w samej grze. Są to m.in.: Shawn Ashmore (znany m.in. z serialu The Following) jako Jack Joyce, Dominic Monaghan (Lost) jako William Joyce, Aidan Gillen (Game of Thrones) jako Paul Serene czy Lance Reddick (Fringe) jako Martin Hatch. Ponadto w obsadzie pojawiają się takie nazwiska jak: Mimi Michaels, Patrick Heusinger, Amelia Rose Blaire, Courney Hope i Brooke Nevin.
Z serialem w grze Quantum Break miałem jednak problem. Developerzy przygotowali tylko cztery odcinki, które trwają po około 30 minut. Pod względem realizacji nie przypominają pełnoprawnego serialu telewizyjnego, a bardziej jego tanią podróbkę, bowiem w większości oparte są na bohaterach drugoplanowych. O ile rozmowa Paula i Jacka w epizodzie drugim (jeśli doprowadzicie do takiej sytuacji przez Wasze wybory) wypada świetnie (Aidan Gillen to zdecydowanie najmocniejszy element obsady), to wiele elementów z bohaterami drugoplanowymi jest kiepskich. Rozczarowują w szczególności aktorki. Szkoda, że twórcom nie udało się zatrudnić choćby jednego znanego nazwiska do roli żeńskiej. Zdaję sobie sprawę, że w Quantum Break kobiety nie odgrywają aż tak istotnej roli, ale czuć, że w serialu to panowie ciągną całą historię, a panie są tylko dodatkiem.
Należy jednak przypomnieć, że serial determinowany jest przez nasze wybory, a to oznacza, że oglądamy tylko wycinek tego, co przygotowali twórcy. Jest tego wiele, bowiem aż 40 wariantów historii, a tylko od nas zależy, w jakim kierunku pójdziemy i jak będzie ona wyglądać.
Serial to jedno, ale należy pamiętać, że sama gra zawiera w sobie dużo cutscenek, które robione były w sesjach motion capture. Czasem nawet trudno odróżnić serial od cutsceny, bowiem są one wykonane w sposób godny najlepszych gier ostatnich lat. I znów przywołuję tutaj The Last of Us, w którym animacja, mimika, emocje, łzy wyglądały zjawiskowo. W Quantum Break jest podobnie.
Strzelanie i zatrzymywanie czasu
Jak się w Quantum Break gra? Pewnie zaskoczę Was, gdy napiszę, że gra nie posiada "przyklejania" do osłon, czyli czegoś, co zawierają w ostatnich latach wszystkie strzelaniny TPP. Czy tego brakuje? Niekoniecznie. Twórcy stawiają na dynamiczną rozgrywkę, w której strzelamy, ale też korzystamy z umiejętności zatrzymania czy zakrzywiania czasu. Możemy więc robić uniki, poruszać się szybciej, tworzyć czasowe bomby (jakkolwiek to brzmi) oraz umieszczać przed sobą tarczę ochronną, która odbija pociski.
Nawet jeśli brzmi to nieprawdopodobnie, to w praktyce wypada całkiem przyjemnie, gdy już nauczymy się korzystać z każdej umiejętności. Kluczem w rywalizacji z przeważającą liczbą przeciwników jest bowiem umiejętne korzystanie z każdej mocy i eliminowanie wrogów za pomocą kilku różnych elementów (niekoniecznie tylko strzelając). Co ciekawe, niemal wszystkie umiejętności nabywamy w pierwszych dwóch trybach. Gra nie posiada klasycznego rozwoju bohatera i nie pozwala na rozbudowywanie naszych zdolności w zamian za postępy. Na przygotowanych poziomach są jednak poukrywane znajdźki, dzięki którym możemy wzmocnić nasze umiejętności.
Quantum Break nie jest grą z otwartym światem. To tunelowa przygoda, w której podążamy według z góry określonej przez developerów ścieżki. Czasem na naszej drodze musimy rozwiązać dość banalne łamigłówki, a często z pomocą przychodzi nam wykorzystywanie załamania czasu. Niejednokrotnie łapałem się na sytuacjach, w których poziomy tworzone były od kill roomu do kill roomu, bez żadnych urozmaiceń, jak np. wymuszenie na Jacku skradania i cichego eliminowania przeciwników. W wielu fragmentach aż prosiło się, by Jack zrezygnował z widowiskowego biegania między przeciwnikami, zakrzywiania czasu oraz strzelania i stał się zimnokrwistym mordercą, który eliminuje przeciwników strzałem w głowę z pistoletu z tłumikiem. Trochę mi tego brakowało.
Strzelanie w Quantum Break zapewnia dużo frajdy, ale posiada też pewne elementy, które można poprawić. Im dalej brniemy w kolejne akty, to bardziej zaczynamy czuć, że rozgrywka staje się nieco monotonna. Robimy to samo i w ten sam sposób. Dobrze, że historia dopisuje, bo właśnie przez jej zgłębianie i doprowadzanie do końca aż chce się przebijać przez kolejne kill roomy.
Najładniejsza gra na Xbox One, ale niepozbawiona wad
Uczciwie należy przyznać, że Quantum Break jest najładniejszą grą, jaka pojawiła się na konsoli Xbox One. Zarówno efekty zakrzywiania czasu, jak i animacje, wygląd bohaterów, a także lokacje wyglądają pięknie. Świetna jest też muzyka, która idealnie podsyca atmosferę.
Na koniec jeszcze jedno: uważam za mocno rozczarowujący brak polskiej wersji językowej. Na konsolę Xbox One wyszło sporo ekskluzywnych produkcji, ale to gra Remedy Entertainment jest najbardziej nastawiona na narrację, dialogi i historię, która naprawdę wciąga. Nie wiem, kto w Microsofcie podjął decyzję o braku choćby polskich napisów, i kompletnie tego nie rozumiem. Jestem przekonany, że wielu graczy od Quantum Break zwyczajnie się odbije przez brak polskiego tłumaczenia, fabuła jest bowiem dość zawiła, skomplikowana i często porusza trudne naukowe tematy związane z fizyką i matematyką. W dzisiejszych czasach, gdy niemal wszystkie gry są lokalizowane, brak polskich napisów w Quantum Break traktować należy jako brak szacunku do polskiego gracza.
Jeśli nie zależy Wam na polskich napisach, ocenę Quantum Break możecie podnieść o jedno oczko. Dla mnie jest to bardzo dobra gra, udany eksperyment, który – mam nadzieję – będzie powielany w przyszłości. Połączenie gry i serialu to bardzo dobry pomysł i doceniam ogrom pracy, jaki włożyli developerzy w swój produkt. Nawet jeśli spodziewałem się więcej po mechanice zabawy, to i tak Quantum Break broni się rewelacyjną historią, która wciąga i przytrzymuje przed telewizorem na długie godziny.
PLUSY:
+ rewelacyjna historia z zapadającymi w pamięć bohaterami,
+ wybory, które faktycznie mają wpływ na fabułę,
+ najładniejsza gra przeznaczona na Xbox One,
+ mechanika rozgrywki i zabawa z czasem.
MINUSY:
- serial w dużej mierze oparty na bohaterach drugoplanowych,
- rozczarowujący i niezrozumiały brak polskiej wersji językowej (choćby napisów).
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat