Ranczo – 07×08
Data premiery w Polsce: 21 kwietnia 2013Ranczo - kolejne starcie. Tym razem na ringu w jednym narożniku stanęły siły alkoholu, w drugim pracy, a w trzecim… obiadowej jedności małżeńskiej. I może nie było aż takich ekscesów jak tydzień temu, ale i tak było co oglądać.
Ranczo - kolejne starcie. Tym razem na ringu w jednym narożniku stanęły siły alkoholu, w drugim pracy, a w trzecim… obiadowej jedności małżeńskiej. I może nie było aż takich ekscesów jak tydzień temu, ale i tak było co oglądać.
Franciszek Pieczka w świadomości polskiego, przeciętnego widza to Gustlik z Czterech pancernych i psa. Co bardziej zapoznani z naszą rodzimą kinematografią wiedzą jednak, że "Pancerni" byli tylko jednym z wielu epizodów w bogatej karierze tego utalentowanego aktora. Występy w Ranczu niewątpliwie wpisują się do jednych z lepszych ról. Jako Stach Japycz, brat Jana Japycza (jednego z mędrców "ławeczkowych"; granego na początku serialu przez nieżyjącego już Leona Niemczyka), tworzy jedną z najsympatyczniejszych postaci serialu. Z jednej strony - rozumiejący potrzebę konsumpcji mamrota (wszak jak można żyć bez tego, a i mądre myśli mogą potem człowieka nachodzić). Z drugiej - w związku z ostrą przeciwniczką "ławeczkowego" stylu bycia, Michałową. Jednak zawsze wychodzący z tego konfliktu obronną ręką, przede wszystkim przez swoją "mądrość wewnętrzną". Z tego powodu jest niewątpliwie mentorem dla młodszych bywalców ławeczki. Okazuje się też, że może być całkiem pomocny, nawet dla osób duchownych. Jednak o tym za chwilę.
[image-browser playlist="592040" suggest=""]
©2013 TVP1 / fot. K. Wellman
Odcinek "Droga na szczyt" zaczął się jak na warunki Rancza trochę leniwie. Wszystkie wątki początkowo krążyły, krążyły, nie mogły wejść na właściwe tory. Jednak od połowy odcinka nastąpiło przyśpieszenie do poziomu, o który chodziło. Bardzo pozytywnie wypadł powrót do spraw Polskiej Partii Uczciwości. Od kilku odcinków działania biura zdominowała mania szpiegowska w wykonaniu Czerepacha, Senator także czym innym był zajęty. A tu sondaże lecą w dół, oj lecą. Tak więc Czerepach, chcąc nie chcąc, musiał zabrać się do roboty - i to w swoim stylu. Z miejsca wymyślił sposób, jak znaleźć brakujące procenty tudzież promile poparcia. Może sam pomysł nie był świeży i odkrywczy, jednak wykonanie tego przez duet Żak-Barciś wynagradza wszystkie braki z nawiązką. Do tego coś, czego w moim odczuciu dawno w tym sezonie nie było - rozkładanie naszej rzeczywistości na części pierwsze. A ściślej - sposobu obsadzania immunitetów. Piękne.
Pięknie też było u Wioletki w barze. Zaczęło się trochę tak przypadkowo - ot, poproszenie o pomoc przy jego prowadzeniu Hadziukowej, Solejukowej i Więcławskiej. Bo to dziecko, bo to nie ma czasu. Kobiety zgodziły się… Oj, nie na darmo Solejukowa wspominała blondynkę z telewizji restauracje zmieniającą, nieprzypadkowo. Takich kuchennych rewolucji sama Magda Gessler z Pudzianem na spółkę by nie zrobili… Biedni stali bywalcy baru, szczęśliwe kobiety, rozbawieni widzowie.
W końcu dostaliśmy coś więcej ze związku Stacha Japycza i Michałowej. Spokojnie czytana "Trylogia" wcale nie była oznaką nadchodzącej burzy tudzież przewrotu w posiłkach. Jednak jak już się rozkręcił, to może nie było "klękajcie narody", ale swoje się stało. "Chwalcie Pana" mogli zakrzyknąć przy tym wybawieni księdza (i chyba tak też w duchu zrobili), zaś widzowie w końcu w tym sezonie widzieli Franciszka Pieczkę, który mógł się w pełni wykazać, pokazując, za co kochamy tę postać (a o czym pisałem już wcześniej).
[image-browser playlist="592041" suggest=""]
©2013 TVP1 / fot. K. Wellman
Oprócz tego Piotrek, próbując podreperować budżet domowy, wrócił do budowlanki. Wypadło to bardzo komicznie, choć nie do końca prawdziwie. Wydaje mi się, że całość została trochę przerysowana przez twórców. Za to poziom dalej trzyma wątek miłosny Senatorowej i Magistra. Przecież urząd jest dla ludzi, co nie? A Kusy w końcu dostał swoją wielką szansę na wystawę - trochę przez przypadek. Wywołało to popłoch w dworku i nerwy u każdego. Jak trafnie zauważyła Lucy - jest dwóch Kusych: jeden artysta, drugi mężczyzna, a z każdym musi żyć. Można trochę zarzucić, że finałowa scena wątku była do przewidzenia, jednak chemii pomiędzy postaciami w to zaangażowanymi (Lusy, Kusy, Monika, Kinga) jest na tyle, że ogląda się bardzo miło, nie zważając nawet na banały.
Tym razem Ranczo było słabsze niż tydzień temu, ale to w niczym nie przeszkadza. Jest zabawa, jest klimat, jest nawet chwila zadumy. Jak zawsze ogląda się z przyjemnością. Oby każdy serial mógł pochwalić się tak "słabymi" odcinkami!
Źródło: fot.©2013 K. Wellman/TVP1
Poznaj recenzenta
Tomasz SkupieńDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat