„Rectify”: Na prochach – recenzja
Pomimo tego, że 7. odcinek 2. sezonu Rectify nie jest napisany ani nie wygląda tak dobrze jak poprzedni epizod, to jest to odcinek na tyle specyficzny i otwarty, że nie sposób nie być zaintrygowanym.
Pomimo tego, że 7. odcinek 2. sezonu Rectify nie jest napisany ani nie wygląda tak dobrze jak poprzedni epizod, to jest to odcinek na tyle specyficzny i otwarty, że nie sposób nie być zaintrygowanym.
Rectify w 6. odsłonie 2. sezonu było fascynujące pod wieloma względami. Przede wszystkim powrócił wreszcie poziom z 1. sezonu – ubogie, ale piekielnie ciekawe dialogi i piękna realizacja, która zamiast chaotycznie sklejać każdą scenę powoli prezentowała historię Daniela Holdena. Dawało to nadzieję, że w tej kwestii nic się już nie zmieni. Niestety, 7. odcinek znów stał się trochę monotematyczny, na szczęście jednak wątek "Wierd As You" jest na tyle intrygujący, że można wybaczyć twórcom grzech tworzenia "zamkniętych" historii.
Tego rodzaju odcinki są plagą 2. sezonu Rectify – czy to wycieczka Daniela do Atlanty, czy pójście na imprezę do Lezliego. Takie epizody niespecjalnie popychały fabułę do przodu, o pogłębianiu charakterystyki postaci też trudno mówić. Odcięcie Holdena od reszty rodziny powodowało także to, że reszta bohaterów nie miała nic do pokazania – Amantha kasuje zakupy w sklepie, Tawney i Teddy się kłócą, a Janet i Ted rozmawiają o remoncie kuchni. Nuda! Tym razem jest na szczęście inaczej – poprzedni odcinek na tyle zawiązał różne wątki, że dzieje się dużo i ciekawie – relacje młodych Talbotów nie są już irytujące, a wątek ponownego zamknięcia Daniela w więzieniu czai się za rogiem.
[video-browser playlist="633503" suggest=""]
Najważniejsze jest jednak to, co dzieje się u głównego bohatera. Holden znów wybiera się w podróż, tym razem do Treya, z którym konfrontację widzieliśmy na początku poprzedniego odcinka. Po 12 odsłonach serialu bohaterowie wreszcie mają szansę ze sobą porozmawiać. Myślę, że na ten moment czekali wszyscy – w końcu to starzy przyjaciele, którzy razem byli przy wydarzeniach, które doprowadziły do zamknięcia Daniela. Można więc było spodziewać się jakiegoś rozjaśnienia, odkrycia chociaż ułamka prawdy o tym, co się stało. I tu mnie twórcy zaskoczyli – najpierw pozytywnie, dość nieoczywistymi wątkami poruszanymi przez starych przyjaciół, później zaś zawiodłem się właśnie tym odkrywaniem prawdy. Wiemy, że Daniel nie zgwałcił Hanny. Wiemy też, że Daniel nie pamięta popełnienia morderstwa (czyżby?). Jestem zagubiony, bo niby cały czas wierzyłem, że Daniel jest niewinny, ale takie zagrywki wydają się zbyt oczywiste i łopatologiczne, chociaż może wynikać to z tego, że dotychczas ani razu Daniel nie wspominał nocy, w której zginęła Hannah. Ostatecznie bohaterowie łykają tabletki, co ma spowodować u widza wrażenie, że są bardziej otwarci, szczerzy. Ale jaka jest prawda? Myślę, że jeszcze wiele czasu minie, nim ją poznamy.
Po każdym odcinku zadaję sobie pytanie "Kim jest Daniel?" i nadal nie potrafię znaleźć na nie odpowiedzi. Wiem, że jest człowiekiem zniszczonym przez to, co go spotkało w celi śmierci. Jest kimś, komu trzeba współczuć i wybaczać potknięcia, bo to dzieciak w ciele dorosłego człowieka. Jest zagubiony, samotny i niedoświadczony w każdej sferze dorosłego życia. Ale czy Daniel jest mordercą? Trey mówi, że to jedyne logiczne wyjaśnienie. Ale wiemy, że Trey też ma grzechy na swoim koncie, szczególnie to związane z George'em, czyli trzecim członkiem paczki, która była zamieszana w morderstwo Hanny.
Zobacz również: Ron Moore opowiada o kulisach tworzenia "Outlander"
Kim jest więc Daniel? Myślę, że pomimo czasami utykającej realizacji i fatalnie napisanych dialogów z początku sezonu to pytanie powoduje, że Rectify jest nadal piekielnie interesujące. I póki twórcy będą trzymać odpowiedź na to pytanie z dala od widzów, tym lepiej będzie dla nas wszystkich.
Poznaj recenzenta
Jędrzej SkrzypczykKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat