Rennsport - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 13 listopada 2025Miał być król, jest tylko parobek. Rennsport miało ożywić rynek symulatorów wyścigowych, ale zanim to się stanie, gra ma przed sobą długą drogę.
Nacon
W świecie symulatorów wyścigowych, w którym rynek jest zdominowany przez kilku utytułowanych gigantów, każde nowe wejście budzi naturalną ciekawość i ostrożny optymizm. Rennsport od samego początku kreował się na śmiałego pretendenta do tronu, projekt z ambicjami sięgającymi chmur, wsparty nowoczesnym silnikiem i wysławiany przez środowisko e-sportowe.
Po bliższym zapoznaniu się z tytułem okazuje się jednak, że mamy do czynienia z produktem wyraźnie rozdartym między dwiema rzeczywistościami. Z jednej strony stoją niewątpliwie śmiałe założenia i iskra prawdziwego potencjału, a z drugiej – frustrujące wrażenie, że gra została wypuszczona na rynek w formie wyraźnie niedokończonego szkicu, którego ostateczny kształt poznamy dopiero w przyszłości. To poczucie niepełności, niczym natrętny pasażer na tylnej kanapie, towarzyszy graczowi przez całą podróż, stając się kluczowym, choć niepożądanym, elementem całego doświadczenia.
NaconPotencjał zmarnowany
Wejście do świata Rennsport napawa początkowo mieszanymi uczuciami. Gra opiera się na silniku Unreal Engine 5, co teoretycznie powinno stanowić gwarancję wizualnego i technologicznego kunsztu. W praktyce oprawa graficzna prezentuje się wybitnie… nierówno. Nie ulega wątpliwości, że modele samochodów wykonano z dużą dbałością o detal – karoserie odbijają światło w wiarygodny sposób, a wnętrza kokpitów są starannie wymodelowane. Także tory wyścigowe, zarówno te autentyczne, jak i fikcyjne, potrafią zrobić dobre pierwsze wrażenie, oferując bogato zdobione otoczenie i zatłoczone trybuny. Jednakże całość nie porywa w sposób, w jaki powinna porwać produkcja. Brakuje jej tego ostatniego szlifu, polotu, który decyduje o prawdziwym fotorealizmie. Sielankę psują natomiast widoczne i częste problemy techniczne. Efekt tzw. pop-inu, czyli nagłego pojawiania się tekstur o wyższej rozdzielczości w miarę zbliżania się do obiektów, skutecznie burzy immersję, przypominając, że technologia nie została tu w pełni okiełznana. Podobnie irytujący jest efekt ghostingu, gdy koła pojazdów zdają się pozostawiać po sobie lekkie, przezroczyste smugi. Na tym tle nieco lepiej prezentuje się warstwa dźwiękowa. Odgłosy silników, piski opon i ogólna kakofonia wyścigu są oddane z solidną starannością.
Fizyka na równi z oprawą graficzną
Gdy już opuścimy garaż i wyjedziemy na tor, trafiamy do sedna doświadczenia, jakim jest model fizyki jazdy. Tutaj Rennsport prezentuje podejście, które najłaskawiej jest określić jako mieszane. Zamiary twórców są bowiem szlachetne – fizyka pojazdów wyraźnie dąży do realizmu, a różnice w charakterze i zachowaniu poszczególnych samochodów są dla gracza odczuwalne.
Prawdziwym atutem na PlayStation 5 jest wykorzystanie kontrolera DualSense, którego force feedback zapewnia cenną informację zwrotną o trakcji, poślizgach i pracy hamulców. To właśnie ten element najbardziej przybliża gracza do iluzji prawdziwego kierowania bolidem. System zarządzania temperaturą opon wprowadza zaś powiew taktycznego myślenia, zmuszając do ostrożnego rozgrzania gumy i dbania o jej stan w trakcie długiej walki. Niestety, ten obiecujący fundament jest systematycznie podkopywany przez niedopracowane elementy. Niektóre samochody bywają irytująco nieprzewidywalne i nerwowe w zakrętach, sprawiając wrażenie nie do końca dopracowanych. Sporadycznie, ale regularnie, zdarzają się też błędy, które prowadzą do nagłych, całkowicie nielogicznych zachowań pojazdu, skutecznie niszcząc poczucie realizmu i wymagając od deweloperów jeszcze wielu godzin pracy nad poprawkami.
Solo czy z innymi?
Jeśli jednak niedoróbki fizyki można uznać za drobne irytacje, to prawdziwą, otwartą raną Rennsport jest katastrofalna sztuczna inteligencja przeciwników w trybie single player. Zachowanie botów wykracza daleko poza ramy zwykłej niedoróbki, wkraczając na teren kompletnej porażki projektowej. Przeciwnicy komputerowi pozbawieni są jakichkolwiek instynktów wyścigowych. Podejmują irracjonalne decyzje, hamują w zupełnie losowych miejscach na prostych, wpadają na barierki bez wyraźnego powodu, a ich styl jazdy jest tak chaotyczny, że zamiast stymulującej rywalizacji, generuje jedynie nieustanny chaos. Ta jedna, fundamentalna wada skutecznie uniemożliwia czerpanie jakiejkolwiek przyjemności z samotnej gry. Tryb single player, który mógłby służyć za trening lub oferować odprężającą rozrywkę, zostaje tu sprowadzony do serii frustrujących incydentów i walki z nieprzewidywalnymi przeszkodami, a nie godnymi rywalami.
NaconTryb gry jednoosobowej jest przy tym wyraźnie zaniedbany i potraktowany po macoszemu, ograniczając się do serii podstawowych, mało inspirujących wyzwań, pozbawionych głębi, narracji czy jakiejkolwiek motywacji do długotrwałej zabawy. W tym jałowym krajobrazie prawdziwym ratunkiem i jedynym wyraźnie dopracowanym filarem jest tryb wieloosobowy. Działa on płynnie, oferuje system rankingowy i (co jest jego największym atutem) pełną cross-platformowość, pozwalając graczom ścigać się z użytkownikami głównych platform. To właśnie tutaj, w rywalizacji z żywymi ludźmi, Rennsport pokazuje iskierkę tego, czym mógłby być. Niemniej, nawet ten jasny punkt przyciemniają braki podstawowych funkcji, takich jak dynamiczna pogoda czy zmiany pory dnia, których nieobecność odbija się negatywnie na realizmie i różnorodności doznań.
Rennsport to tytuł, który z bólem serca można określić mianem niewykorzystanej szansy. Jest to projekt o wyraźnie rozpoznawalnym i nieprzeciętnym potencjale, który aktualnie pozostaje w znacznym stopniu uśpiony i niezagospodarowany. Pod względem czystej zawartości, Rennsport startuje z wyjątkowo skromnym pakietem. Około osiemnastu samochodów i czternastu torów to oferta, która w zestawieniu z dojrzałymi konkurentami prezentuje się po prostu ubogo. Jego niezaprzeczalnymi siłami są płynna i atrakcyjna rozgrywka wieloosobowa z cross-play oraz przyzwoity, choć wymagający dopracowania, model jazdy.
Ciężar technicznych niedoróbek, fatalna sztuczna inteligencja, uboga i monotonna zawartość dla graczy single player oraz mikropłatności sprawiają, że jest to propozycja wyłącznie dla najbardziej cierpliwych i wyrozumiałych entuzjastów gatunku. To tytuł dla tych, którzy są gotowi inwestować swój czas i – potencjalnie – pieniądze w nadziei na to, że przyszłe aktualizacje przekształcą tę surową bryłę w lśniący diament. Dla przeciętnego gracza, który poszukuje na konsoli kompletnego, dopracowanego i satysfakcjonującego symulatora wyścigowego od dnia premiery, Rennsport w swoim obecnym kształcie nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom. To nie tyle gra, co obietnica gry. I tylko od jej twórców zależy, czy ta obietnica kiedykolwiek zostanie spełniona.
Poznaj recenzenta
Michał Czubak
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1991, kończy 34 lat
ur. 1947, kończy 78 lat
ur. 1967, kończy 58 lat
Lekkie TOP 10