Resident Alien. Tom 2: Obcy w Nowym Jorku - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 29 września 2021Na drugi tom serii Resident Alien czekaliśmy prawie rok. Wyczekiwanie opłaciło się, ponieważ lektura zapewnia dużą dawkę emocji i domyka najważniejsze wątki historii o żyjącym wśród Ziemian kosmicie.
Na drugi tom serii Resident Alien czekaliśmy prawie rok. Wyczekiwanie opłaciło się, ponieważ lektura zapewnia dużą dawkę emocji i domyka najważniejsze wątki historii o żyjącym wśród Ziemian kosmicie.
W międzyczasie pojawił się jeszcze serial z Alanem Tudykiem w roli głównej, w którym w znacznym stopniu odwrócono formułę znaną z komiksu. W ramach obrazkowej historii widzimy Harry’ego zawsze w jego naturalnej fizjonomii kosmity (odwrotnie niż widzi go większość postaci), natomiast w serialu częściej na ekranie pojawia się twarz popularnego aktora. Tudyk jest jednak na tyle charakterystycznym gwiazdorem, że uwydatnianie kosmicznych cech granej przez niego postaci przychodzi mu z dużą łatwością. Jego ekspresyjna gra i nieco groteskowa formuła serialu sprzeczna jest jednak z nieco paradoksalną normalnością, czy wręcz zaściankowością komiksowej wersji tej historii, w której najważniejsze są losy zwykłych ludzi z otoczenia kosmity zamieszkującego na amerykańskiej prowincji. Jednak do czasu, ponieważ kwestia prawdziwej tożsamości Harry’ego wraca w drugim tomie na pierwszy plan, przynosząc istotne, fabularne rozstrzygnięcia.
Pierwsza historia z albumu zatytułowana Bezimienny jeszcze tych rozstrzygnięć nie zapowiada. Znowu mamy kryminalną sprawę z udziałem tytułowego bezimiennego i bezdomnego włóczęgi, która jest o tyle zaskakująca, że wyłamuje się z oczekiwanego z góry wzorca i dodatkowo potrafi wzbudzić więcej niż odrobinę refleksji nad zawiłością zwykłych, ludzkich losów. Jednak już gdzieś między wierszami twórcy szykują Harry’ego i zarazem czytelników serii na nieuchronną, nadchodząca konfrontację z poszukującą kosmity rządową agencją. Na szczęście Harry ma u boku dwójkę rdzennych Amerykanów, Astę i Dana, którzy czuwają nad jego bezpieczeństwem, a w przypadku tej pierwszej postaci, jest to coś więcej niż zwykłą troską. Zresztą, jak się z czasem okazuje - z wzajemnością.
Chmury zatem gromadzą się nad głową kosmity, ale zanim rozpęta się burza, Harry wyląduje jeszcze w Nowym Jorku, by ruszyć śladem tajemniczego malarza, na swoich obrazach podpisującego się symbolami, które mogą odczytać jedynie mieszkańcy dalekiego kosmosu. Obcy w Nowym Jorku to fascynująca, komiksowa podróż, w której Peter Hogan i Steve Parkhouse połączyli w fabule elementy z kręgów sztuki malarskiej z symboliczną opowieścią o losie nietypowego imigranta. Historia stanowi dla Harry'ego rodzaj lustrzanego odbicia jego własnego losu i choć budzi w nas przede wszystkim smutek, to ma jednocześnie uniwersalną wymowę, która zwłaszcza w dzisiejszych czasach każe patrzeć na świat wokół i to, co dzieje się na granicach państw z większym niż zazwyczaj zaangażowaniem.
Obcy w Nowym Jorku szykuje przy okazji grunt pod finał całej historii, który nadchodzi w najdłuższym rozdziale trzeciego tomu, zatytułowanym znacząco Ktoś do ciebie. W posłowiu scenarzysty do tej opowieści możemy przeczytać, że nikt z pierwszych czytelników nie przewidział jej zakończenia, co świadczy o tym, że Hogan długo myślał nad jak najmniej sztampowym rozwiązaniem. Konfrontacja musiała w końcu mieć miejsce, choć wydaje się, że nastąpiła zbyt szybko - niewątpliwie Resident Alien miał potencjał na o wiele dłuższą opowieść, sam w recenzji poprzedniego tomu przyrównywałem formułę komiksu do tej znanej z serialowego Ojca Mateusza, w którym detektyw amator pomaga władzom w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek.
Na całe szczęście twórcy wcale nie zamykają furtki dla kontynuacji i podpowiadają, że być może to jeszcze nie koniec. A nawet jeśli jednak odpuściliby serię, to w tych dwóch tomach udało im się stworzyć niezwykle ciepłą i pozytywną historię o uwięzionym na Ziemi kosmicie, dla którego życie wśród ludzi wcale nie oznacza życia w więzieniu. Wręcz przeciwnie, ludzie go fascynują, stara się im pomagać i próbuje zrozumieć tych, którzy zeszli na złą drogę. Jest to pokazane w nienachalny sposób, można rzec, że w klasycznym stylu, w czym również pomagają realistyczne rysunki Parkhouse’a pokazujące życie i fizjonomie zwyczajnych bohaterów. Jednak to właśnie w tej zwyczajności tkwi siła komiksu i zarazem powód, dla którego Harry tak polubił życie na Ziemi. Świetna seria, która była w stanie w idealnych proporcjach połączyć trzy różne gatunki - literaturę obyczajową, kryminał i rzecz jasna science fiction.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat