Premiera powieści Keanu Reevesa i Chiny Miéville'a. Przeczytaj fragment
Księga innych miejsc to wspólny projekt Keanu Reevesa i Chiny Mieville'a. Przeczytajcie fragment tej fantastycznej powieści w dniu premiery.
Księga innych miejsc to wspólny projekt Keanu Reevesa i Chiny Mieville'a. Przeczytajcie fragment tej fantastycznej powieści w dniu premiery.

Współtworzona przez Keanu Reevesa seria komiksowa BRZRKR opowiada losach przeklętego wojownika, półboga, który zmuszony jest do zanurzania się przez wieki w przemocy. Od dzisiaj możemy po polsku przeczytać także powieść osadzoną w tym świecie.
Powieść Księga Innych Miejsc to wspólne dzieło niezwykle popularnego aktora Keanu Reevesa i pisarza kojarzonego głównie z nurtem new weird Chiny Miéville'a. W tej opowieści wieczny wojownik znany jako B. zostaje nakłoniony do pomocy amerykańskim służbom w zamian za obietnicę... śmiertelności.
Księga innych miejsc równocześnie została wydana w twardej i miękkiej oprawie i liczy 488 stron.
Wydawnictwo Prószyński i S-ka udostępniło fragment Księgi innych miejsc w przekładzie Tomasza Wilusza. Znajdziecie go poniżej, pod opisem i okładką powieści.
Księga innych miejsc - opis i okładka

„Księga Innych Miejsc” to „przebojowa, a zarazem wyrafinowana i nastrojowa” („Los Angeles Times”) opowieść Keanu Reevesa oraz Chiny Miéville’a, inspirowana uniwersum komiksów „BRZRKR”; dzieło inne niż wszystko, co dotychczas stworzyli ci dwaj mistrzowie eksperymentów gatunkowych.
Potrzebowaliśmy specjalnego narzędzia. Dlatego zwróciłam się z prośbą do bogów.
Legendy o wojowniku, którego nie sposób zabić, krążyły od zawsze. O wojowniku, który widział, jak cywilizacje rodzą się i upadają. Nosił różne imiona: Unute, Śmierć. Dziś znany jest po prostu jako B.
Jakże pragnie być śmiertelny!
Szefowie tajnej amerykańskiej jednostki operacyjnej obiecują, że mu w tym pomogą. W zamian za wsparcie.
Lecz gdy zwykły żołnierz powraca do życia, to niemożliwe zdarzenie dowodzi, że istnieje siła jeszcze bardziej zagadkowa, niż sam B. Jest co najmniej tak samo potężna. I ma własny plan.
W tej niepowtarzalnej współpracy, łączącej jedyny w swoim rodzaju styl i wyobraźnię Miéville’a z przejmującą narracją Reevesa, dwaj artyści stworzyli coś absolutnie wyjątkowego – dzieło, które zachwyci dotychczasowych fanów i przyciągnie tłumy nowych.
Księga innych miejsc - fragment książki
Nie, nie jesteś najstarszą żyjącą istotą, jesteś o tym przekonany. Na jakimś odległym kontynencie muszą rosnąć osiki ze wspólnym systemem korzeniowym, które być może narodziły się dzień przed tobą. Gdzieś muszą istnieć ciągnące się milami łąki trawy morskiej wyrosłe z jednego protozalążka, które były prastare na całe stulecia przed tym, gdy pierwszy raz otworzyłeś oczy. Zdumiałbyś się jednak, gdyby na świecie znalazło się więcej żywych istot starszych od ciebie, niż da się policzyć na palcach obu rąk. A od prawie tysiąca lat nic cię nie zdumiało.
Twoja matka powiedziała ci:
– Jesteś darem. Byłeś darem.
Powiedziała: Masz dar.
Powiedziała ci te rzeczy, gdy byłeś młody, choć twoje ciało i twarz już, za szybko, stały się ciałem i twarzą mężczyzny. Kiedy to od niej usłyszałeś, kochałeś ją i kochasz ją nadal, jeśli umarłych można kochać, wtedy jednak kochałeś ją z niemą, ślepą żarliwością, bez niuansów, które pojawiają się z wiekiem, i podejrzeń, jakie zaszczepia świat, a ona, teraz to wiesz, całkiem umiejętnie skrywała swoje obawy i zgryzoty, i doskonale pamiętasz, jak powiedziała: Ja ciebie też kocham. Znów słyszysz dumę w jej głosie. Dopiero kilka stuleci po jej śmierci, wspominając jej twarz, zrozumiałeś uczucie, jakie wtedy okazywała. Była dumna, tak, ale też było jej ciebie żal. Podziwiała cię i martwiła się tym, że jesteś podziwiany, niepokoiła się, jak to na ciebie wpłynie. Tak, wierzyła, że jesteś darem bogów, zesłanym jej i jej ludowi, ale czyż równocześnie nie sądziła, że ciąży na tobie klątwa? Jej miłość do ciebie jakie miała skutki?
Tak długo schodzisz w dół tej pochyłości, obciążony łupkowym balastem, że skotłowana płaszczyzna, gdzie morze spotyka się z niebem, jest już tak wysoko nad tobą niczym korona dębu nad głową kobiety idącej leśną ścieżką. Patrzysz na rozmigotane plamki światła słonecznego, z głębiny widoczne jak przez mgłę, i oczy cię pieką.
– Na początku – opowiadała matka – była Nicość. Ogólny stan spoczynku. Potem zjawiło się Coś, co zakłóciło spokój Nicości. Z owego Czegoś wyłoniła się mnogość rzeczy, dźwięk, krawędzie i ruch, ciemność, światło i zmierzch, skały, gwiazdy, woda, ogień i zimno. Z tego wszystkiego powstały błoto i muł. Z błota i mułu wyrwały się śmigające drobinki. A one z czasem rozwinęły się w drzewa, ptaki i nas samych.
I oto się zaczyna: znajomy bolesny ucisk w piersi, przyspieszone krążenie krwi, coraz mocniejsze walenie serca.
Kiedyś spędziłeś siedem lat z pewnym ludem stepowym, dziś już dawno wymarłym. Zanurzałeś się w ich świętych sadzawkach. Każdego dnia na dłużej. Takie techniki pozostają z tobą na zawsze, podobnie jak wspomnienia. Możesz wstrzymywać oddech jeszcze przez wiele minut. Nie będzie to przyjemne, ale dasz radę.
Naprężasz mięśnie brzucha i wyciągasz rękę, by oprzeć się o rozkołysaną grubą śliską łodygę wielkiego wodorostu, materia drogi, którą idziesz, burzy się i wiruje, ale zaraz, czy to aby nie węgorz, zaciekawiony, coś ty za jeden? Czy te ruchome plamy w twoich oczach to spostrzegawcze ryby, przybyłe, by zadać ci pytania? Pozdrawiasz te wizje uprzejmym skinieniem głowy i schodzisz głębiej, do coraz ciemniejszej, coraz mocniej napierającej wody.
– Byliśmy nomadami – powiedziała ci matka. – Znaleźliśmy dolinę. Osiedliliśmy się tam. Nie byliśmy wojownikami. Cztery razy w roku przybywała zbieranina konnych, nasi sąsiedzi, tymczasowa koalicja zbrojnych łupieżców, i zabierali nam żywność i naszych bliskich, by zrobić z nich swoich niewolników, żony, zabawki.
Przechodząc pod koralowym łukiem, szepczesz w duchu, względnie życzliwie:
– Matko, wiesz, jak wiele opowieści tak się zaczyna?
Szkaradnica patrzy, gdy mówisz swojemu wspomnieniu o matce, że w epokach, które nastąpiły po jej śmierci, ludzie zapomnieli, jak się jeździ konno, i konie na nowo zdziczały, po czym ludzie znów nauczyli się je ujeżdżać, by po wiekach kolejny raz tę umiejętność zatracić.
– Byliśmy jak owoce zrywane z drzew, krwawiliśmy – opowiadała matka – a któż potrzebuje broni bardziej niż ci, którzy nie są urodzonymi wojownikami? Potrzebowaliśmy specjalnego narzędzia. Dlatego zwróciłam się z prośbą do bogów.
– I co się wtedy stało? – zapytałeś ty, jej mały mężczyzna siedzący obok niej (wtedy już za duży, by mogła cię wziąć na kolana) z szeroko otwartymi oczami. – Jak się do nich zwróciłaś?
– Zrobiłam napar – odparła – który miał sprowadzić na mnie sny. Niektóre rośliny otwierają wrota, wiesz o tym, mały Unute, podobnie jak wrotami są niektóre ciała. Unute to twoje imię. Napar wyjawił je moimi ustami tamtego wieczoru.
– Co zrobiłaś? – zapytałeś.
– Przecież mówię, prawda? – odpowiedziała. – Słuchaj i nie przerywaj, Unute. Napar otworzył wrota burzy i przeniosłam się w błękit, w którym żyje burza, a może to burza przyszła do mnie lub spotkaliśmy się na progu, w każdym razie oddałam się piorunowi, a nazajutrz miałam duży brzuch i nazwaliśmy cię Niecierpliwcem. Dwa księżyce później przyszedłeś na świat.
– Czyli ojciec nie jest moim ojcem? – zapytałeś.
– Sza, głuptasie – powiedziała. – Ojciec jest twoim ojcem, ojcem dziennym, a błękitny piorun twoim ojcem nocnym. Nie przerywaj opowieści, Unute, bo kwiaty nie wyrosną. Nie bałeś się ognia, nie krzyczałeś z bólu, kiedy bawiłeś się płonącymi badylami. Trzy księżyce po pożarze uśmierciłeś wilka, który przyszedł po ochłapy, rozszarpałeś go swoimi zębami i małymi rączkami. Następnej wiosny bawiłeś się z młodzieńcami, walczyliście na pałkotopory, które podpatrzyliśmy u najeźdźców, i do dziś nie mam pewności, czy to była tylko zabawa, czy prawdziwy bój, wiem jedynie, że wojna w tobie zobaczyła wojnę w nich, tak jak przedtem dojrzała wyszczerzone kły wilka, i wyszła na wierzch. Powiedziałeś, że to było niechcący, a twój ojciec przyznał rodzicom zabitego chłopca prawo do wyprawienia obrzędu przeprosin za przelaną krew i od tej pory nienawidzili cię za to, co zrobiłeś ich synowi, ale też stwierdzili, że jesteś orężem, a ich martwego syna nazwaliśmy osełką, która cię wyostrzyła. Woda, przez którą idziesz, nie jest całkowicie odcięta od światła. Wiesz, że aby zupełnie stracić do niego dostęp, musiałbyś zejść znacznie głębiej, bo promienne groty słońca docierają nawet do morskich odmętów, ale jest ci zimno i panuje półmrok, a obserwujące cię zwierzęta czają się wśród cieni, przywykłe do życia w ciemności. Podłoże wciąż jednak opada i minęło już tak wiele minut, że boli cię głowa i woda ciśnie coraz mocniej. Unute, idź dalej. Uczył cię najlepszy włócznik w drużynie – opowiadała matka. A rany, które normalnie goją się miesiącami, u ciebie zanikały po kilku dniach, mój mały orężyku. Gdy zaś twoje oczy zaczynały przybierać barwę oczu twojego ojca, rozjaśniać się błękitnym blaskiem pioruna, który jest twoim ojcem nocnym, wsadzaliśmy cię do jamy razem ze schwytanymi wielkimi zwierzętami. Myślały, że ofiarujemy im ciebie, nie wiedziały, że to one są darem. Tańczyłeś swój taniec wojenny i rozrywałeś na strzępy niedźwiedzie, smilodony i potwory ze wzgórz, i nawet jeśli się zdarzało, że w tych nieprzytomnych spazmach, gdy dokonywała się w tobie przemiana i z krzykiem stawałeś się bestią, jeśli bywało, że w tym stanie gruchotałeś kości nauczycielom, wyrywałeś ręce i nogi towarzyszom zabawy, którzy wykrwawiali się przerażeni, lub miażdżyłeś żebra naszym pobratymcom, cóż, wszyscy wiedzieli, że do Unute, naszej broni, nie wolno się zbliżać, gdy wpada w szał zabijania. Że gdy twoje oczy płoną niszczycielskim blaskiem, trzeba uciec i się schować. Nie byłeś niedobrym dzieckiem, ale byłeś niebezpieczny, poza tym zawsze wyrażałeś skruchę, a tamci byli nieostrożni i tyle. A potem wrócili najeźdźcy.
- 1 (current)
- 2
Źródło: Prószyński i S-ka



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1980, kończy 45 lat

