River - recenzja miniserialu
W kryminalnym serialu pt. River Stellan Skarsgård udowadnia, że jest znakomitym aktorem. Dzięki niemu przedstawione śledztwo staje się ciekawsze i wielowymiarowe.
W kryminalnym serialu pt. River Stellan Skarsgård udowadnia, że jest znakomitym aktorem. Dzięki niemu przedstawione śledztwo staje się ciekawsze i wielowymiarowe.
River opowiada historię tytułowego detektywa, który chce odnaleźć mordercę swojej partnerki. Bohater zmaga się z problemami natury psychicznej, które przejawiają się tym, że widzi zmarłych ludzi – także zamordowaną Jackie Stevenson, nazywaną „Stevie”. Nawiedzające go ofiary morderstw rzadko są przyjaźnie nastawione…
Zacznijmy od tego, że brytyjski serial nie zalicza się do gatunku fantasy. To dramat z elementami psychologicznymi. Oczywiście pojawia się tu motyw duchów, ale – jak to określa sam główny bohater – są to "manifesty", twory jego umysłu. Choć Stevie lubi mu sympatycznie dogadywać, dzięki czemu rozluźnia atmosferę w serialu, to pozostałe wizje są dla mężczyzny utrapieniem. Na przykład wiktoriański seryjny morderca uwielbia go gnębić i popychać do złych uczynków.
Nie jest to pierwszy serial, który wykorzystał motyw choroby psychicznej, by wzbogacić charakter głównego bohatera. Jednak z pewnością jest jednym z niewielu, który poważnie podchodzi do kwestii schizofrenicznych wizji. Ukazuje, jak bardzo wpływa to na kontakty z ludźmi oraz prowadzone śledztwa. W serialu widzimy drogę, jaką River z pomocą terapeutki musi przejść, aby zrozumieć swoje uczucia. Może kamienna i ponura twarz detektywa nie wyraża zbyt wiele, ale doskonale wiemy, że trawi go ogromne poczucie winy oraz straty. Mężczyzna tłamsi w sobie wiele emocji, które czasem eskalują. Jesteśmy świadkami tego, jak powoli otwiera się na innych i przepracowuje żałobę oraz tęsknotę za swoją partnerką. Dobrze poprowadzony aspekt psychologiczny to niewątpliwa zaleta tej historii.
W tego typu serialach kryminalnych główny bohater często jest geniuszem. Jednak w tym przypadku w ogóle tego nie odczułam – River wydaje się po prostu introwertyczną, ludzką i przyziemną postacią pomimo towarzyszących mu "duchów". Słowem "genialny" opisałabym raczej Stellana Skarsgårda, który się w niego wciela. Aktor pokazuje całą paletę emocji bohatera – wyraźnie dostrzegamy, gdy cierpi, jest w lepszym humorze, albo gdy narasta w nim gniew. Dzięki dobrze nakreślonej i skomplikowanej psychice bohatera może pokazać swój aktorski kunszt. River staje się wielowymiarową i intrygującą postacią.
River to nie tylko psychologiczna analiza tytułowego bohatera, ale też oczywiście śledztwo w sprawie morderstwa Stevie. W pierwszych trzech odcinkach nie ma za wiele tropów, a policjanci zajmują się pobocznymi – niepotrzebnymi i mało ciekawymi – sprawami, które mają za zadanie ukazać przypadłość Rivera i jego stan emocjonalny. Natomiast od połowy sezonu główne dochodzenie nabiera rozpędu, a bohaterowie odkrywają nowe ślady oraz powiązania. Stevie miała swoje tajemnice, więc śledztwo coraz bardziej intryguje. Wpleciono w to też ważny motyw imigrantów pokazany z ich perspektywy, który pasuje do historii. Nie brakuje również zaskoczeń! Rozwiązanie zagadki oraz końcówka historii nie pozostawiają z poczuciem rozczarowania.
Nie można też zapomnieć o drugoplanowych aktorach, którzy próbują wyjść z cienia świetnego Skarsgårda. Nicola Walker z dużą swobodą gra sarkastyczną Stevie, która budzi sympatię pomimo pewnych wad. Adeel Akhtar jako Ira King i Georgina Rich w roli psychiatry Rosa nie wysilają się, ale pasują do swoich ról. Na pochwały zasługuje Eddie Marsan w roli manifestu wiktoriańskiego seryjnego mordercy, który dręczy Rivera. Nie zabrakło też kilku popularnych brytyjskich aktorów – Lesley Manville, Owen Teale czy Sorcha Cusack – których występy były bardzo solidne. Pozytywnie zaskakuje Turlough Convery jako Frankie, ale swoje pięć minut mają Jim Norton (jako Michael Bennigan) oraz Michael Maloney (Tom Read).
River to dobrze nakręcony miniserial. Śledztwo może nie jest szczególnie skomplikowane, ale trzeba się skupić, aby połączyć fakty. Najważniejsze, że od połowy sezonu potrafi wciągnąć, a historia zyskuje bardzo emocjonalny wymiar – dzięki zaburzeniom bohatera, które nie wykorzystuje się w bezmyślny sposób, aby sztucznie uatrakcyjnić fabułę. Warto obejrzeć produkcję choćby dla samego zjawiskowego Stellana Skarsgårda.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat