Riverdale: sezon 4, odcinki 12-13 - recenzja
Nowe odcinki Riverdale powielają błędy poprzedników i dodają kilka nowych. Oceniam.
Nowe odcinki Riverdale powielają błędy poprzedników i dodają kilka nowych. Oceniam.
W Riverdale Betty kontynuuje swoje śledztwo w sprawie pozornego samobójstwa Chippinga i tajemnic stowarzyszenia Pióra i Czaszki. W pewnym momencie do bohaterki dołącza Jughead, która wyzywa Breta na pojedynek. Cała sprawa kończy się tragicznie. W międzyczasie Archie i Frank znajdują się w niebezpieczeństwie ze strony kolegi tego drugiego z wojska. Z kolei Veronica rusza do Nowego Jorku na rozmowę na studia, a po powrocie musi zmierzyć się z nieoczekiwanymi problemami związanymi z Hiramem.
Twórcy tego serialu mają bardzo poważny problem, jeśli chodzi o pewien ważny element w prowadzeniu narracji. Otóż zamiast prowadzić spokojnie wątek postaci dotyczący jednej kwestii, scenarzyści bez dokończenia poprzedniego wprowadzają znienacka kolejny aspekt fabuły danej bohaterki lub bohatera. Nie ma tutaj odpowiedniego zarysowania danej kwestii, zbudowania jakiegoś podłoża pod jej wprowadzenie. Po prostu kolejny wątek wyskakuje jak diabeł z pudełka, co wprowadza ogromny narracyjny chaos. Doskonałe są tutaj dwa przykłady. Pierwszy dotyczący Veroniki, w którym cały czas mieliśmy do czynienia z wątkiem dotyczącym rumowej konkurencji z Hiramem, a tu nagle nie wiedzieć czemu pojawia się kwestia choroby ojca bohaterki. Podobnie jest u Jugheada, gdzie cały czas bohater był wmieszany w wątek śledztwa w sprawie morderstwa Chippinga, by ostatnio wejść w aspekt fabuły dotyczący plagiatu. W tym serialu i tak jest za dużo wątków, ale twórcy, nie wiedzieć czemu, dodają jeszcze dziesiątki pomniejszych kwestii swoim bohaterom. Ogromny chaos, którego nie powinno być, bo to zakłóca odbiór całej historii.
Podobnie sprawa ma się z innym elementem. Otóż za bardzo twórcy postanawiają zmieniać nastroje swoich bohaterów w stosunku do innych postaci. Wszystkie relacje trzymają się na tak niestabilnym podłożu emocjonalnym, że aż boli. Wrogie nastroje, nagle bez żadnego łańcucha przyczynowo-skutkowego są zmieniane w dobre znajomości i na odwrót. W nowych odcinkach kłują w oczy szczególnie dwa przykłady. Pierwszy z nich to Archie na nowo "kumplujący się" z Hiramem Lodgem, podczas gdy jeszcze odcinek wcześniej zapewniał, że jego pieniądze to krwawa forsa i nie chce z nich robić interesów. A tu proszę, prosi go o rady biznesowe. Drugi przykład to Donna, która zapewniała w czasie pojedynku, że wspiera Jugheada jako jedyna i była dobrą koleżanką, by za chwilę stać się totalnym przeciwieństwem, jakby to poprzednie się nie wydarzyło. I właśnie w tym tkwi problem, że w wielu przypadkach scenarzyści gubią się w tych relacjach i zapominają o ich charakterze. Przez to czuje się tak, jakby niektórych wydarzeń w serialu w ogóle nie było, a to jest naganne zachowanie, jeśli piszesz skrypt danej produkcji.
Nie ukrywam, że końcówka 13. odcinka mnie zaciekawiła, ponieważ ten wątek został rozwinięty w sposób, którego się nie spodziewałem. Chodzi tutaj o zabójstwo Jugheada przez Betty. I nawet chętnie zobaczę, w którą stronę pójdzie ten element fabuły. Jednak sądzę, że ze śmiercią Jugheada to jakiś podstęp, aby dorwać Pióro i Czaszkę. Po pierwsze nie widzieliśmy samego momentu morderstwa, po drugie twórcy nie pozbyliby się tak lubianej przez widzów postaci. Mam nadzieję, że przy rozwijaniu tego wątku jakoś scenarzyści pozbędą się postaci Breta i jego ekipy. To są jedne z najgorszych czarnych charakterów, jakie widziałem w ostatnich latach w serialach albo i w ogóle. Przekoloryzowane, bez jakichś ciekawych motywacji i w wielu momentach kompletnie bezpłciowe. Bret i jego zgraja bardziej są karykaturą antagonistów niż pełnoprawnymi złolami.
Nawet nieźle prezentuje się w serialu wątek Veroniki i Cheryll, które postanowiły rozkręcić swój nielegalny biznes. Pokazany z lekkością, bez zbędnego popadania w jakąś pompatyczność, bez traktowania bardzo serio tego elementu fabuły. Chociaż w pewnych momentach ta gangsterska stylizacja przeszkadza w odbiorze wątku. Natomiast kompletnie w tych odcinkach nie pasował wątek dotyczący Archiego i Franka. To był klasyczny zapychacz czasu ekranowego, którego spokojnie mogłoby nie być. Postać Archiego w tych odcinkach była raczej cieniem tego bohatera z poprzednich epizodów. Nowe odcinki Riverdale nie poprawiają niestety poziomu całego sezonu, tylko powielają błędy poprzedników.
Źródło: zdjęcie główne: The CW
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat