Roadies: sezon 1, odcinek 10 (finał sezonu) – recenzja
Finałowy odcinek Roadies okazał się kwintesencją całego sezonu. Obfitował w dobrą muzykę i masę wzruszeń, lecz nie uchronił się przed największym problemem tej produkcji – przewidywalnością.
Finałowy odcinek Roadies okazał się kwintesencją całego sezonu. Obfitował w dobrą muzykę i masę wzruszeń, lecz nie uchronił się przed największym problemem tej produkcji – przewidywalnością.
Strata Phila odcisnęła duże piętno na ekipie zespołu The Staton-House Band. Bohaterowie zostali mimowolnie zmuszeni do przemyśleń odnośnie swoich priorytetów i przyszłości. Wszystko to zgrabnie poskładano w całość i w czasie dziesiątego odcinka pozamykano wszystkie najważniejsze wątki. Jedynie samo zakończenie pozostawiło po sobie lekki niedosyt - zastosowanie tego typu zabiegu pozwala na stworzenie dalszego ciągu historii, jednak biorąc pod uwagę dane dotyczące oglądalności Roadies, widzowie mogą nie doczekać się kontynuacji i zostać jedynie z własnymi pomysłami na następstwa decyzji Rega.
Wątek znajomości Kelly Ann i Rega rozwijany był bardzo powoli. Od samego początku widoczna była między nimi wyraźna nić porozumienia, która z czasem przerodziła się w zauroczenie. Oglądanie tej pary na ekranie sprawiało dużą przyjemność, a nieporadność, z jaką próbowali się dogadać, wywoływała uśmiech na twarzy. Cieszy fakt, że finał tej relacji był zgodny z dotychczas prezentowaną historią. Gdyby Kelly Ann zdecydowała się rzucić wszystko i wyjechać do Anglii, byłoby to mało wiarygodne, szczególnie biorąc pod uwagę, jak trudno było jej określić swoje uczucia. Imogen Poots i Rafe Spall stworzyli ciekawe oraz charakterystyczne kreacje, które zapadają w pamięć.
Jeżeli chodzi o drugi romantyczny wątek, czyli perypetie Billa i Shelli, to nie wydarzyło się nic, czego nie można było się spodziewać. Przedstawienie męża kobiety miało prawdopodobnie wprowadzić nieco zamieszania i nadać większej dramaturgii przy podejmowaniu decyzji o rozwodzie, niestety ani przez moment nie było czuć, że Shella się waha i nie wiec, co zrobić. Można było raczej odnieść wrażenie, że jest zakłopotana i nie wie, jak wybrnąć z sytuacji. Ten sam zarzut tyczy się Billa. Jako mężczyzna pewny swoich uczuć powinien zawalczyć lub chociaż wyrazić jakieś emocje, a nie usuwać się w cień i czekać na rozwój sytuacji. Od kilku odcinków wiadomo było, że para menadżerów będzie razem również prywatnie - i to się sprawdziło.
Załamanie wokalisty zespołu związane było z jego miłością do Janine i jej powrotem do jego życia. Ich wspólny przyjazd na uroczystości pogrzebowe nie był wielkim zaskoczeniem. Trochę szkoda, że nie pokazano, jak doszło do ich spotkania i pojednania, bo w tym przypadku miałoby to sens. W końcu pokazano scenę kłótni i jej następstwa dotyczące twórczości Christophera. Pokazanie rozmowy, która zażegnała konflikt między członkami zespołu i odwiodła ich od decyzji o rozpadzie, również byłaby ciekawym urozmaiceniem. Mimo pewnych braków rozwiązania tych wątków są jak najbardziej satysfakcjonujące.
Dziesięcioodcinkowa historia z Roadies dobiegła końca. Produkcja miała swoje lepsze i gorsze momenty, ale w ogólnym rozrachunku zapewniła rozrywkę na dobrym poziomie i jest godna polecenia. Wierzę, że decydując się na maraton z tym serialem, nikt nie będzie rozczarowany.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Anna RokitaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat