Ród smoka: sezon 2, odcinek 1-2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 22 sierpnia 2022Konflikt w rodzie Targaryenów zaczyna nabierać na sile. W miarę bezspoilerowo oceniamy rozpoczęcie 2. sezonu.
Konflikt w rodzie Targaryenów zaczyna nabierać na sile. W miarę bezspoilerowo oceniamy rozpoczęcie 2. sezonu.
Wracamy do podzielonego Westeros. Po jednej stronie konfliktu stoi księżniczka Rhaenyra Targaryen (Emma D’Arcy), której ojciec obiecał kiedyś objęcie Żelaznego Tronu, a po drugiej król Aegon Targaryen (Tom Glynn-Carney), czyli syn królowej Alicent Hightower (Olivia Cooke) – to właśnie on jest prawowitym spadkobiercą króla Viserysa Targaryena i nie ma zamiaru oddać władzy. Konflikt pomiędzy rodziną jest stale podsycany, a wojna wisi w powietrzu. To, że do niej dojdzie, jest tylko kwestią czasu. Poprzedni sezon skończył się śmiercią księcia Lucerysa Velaryona, za którą stało urażone ego księcia Aemonda Targaryena (Ewan Mitchell). Oczywiście młody wojownik nie przyznał się do zbrodni, a winę zrzucił na Aegona i doradzającego mu Otto Hightowera. Przelana krew wymaga zemsty. Oko za oko, syn za syna. Wszak książę Daemon Targaryen (Matt Smith) nie może puścić płazem takiej zniewagi. Konflikt wchodzi na wyższy poziom okrucieństwa.
Nie przypuszczałem, że 2. sezon rozpocznie się od tak mocnych akcentów i z tak szybkim tempem. Twórcy wiedzą, czego oczekują widzowie – spisków, knowań i krwi. Pierwszy odcinek przechodzi od razu do czynów i stawia w centrum wydarzeń Aegona Targaryena – człowieka, który chce być oddanym władcą. Najchętniej spełniłby wszystkie zachcianki ludzi i rozwiązał ich wszelkie problemy. Jednak jako niedoświadczony dowódca nie bierze pod uwagi wielu czynników, na które zwraca uwagę Otto Hightower. Doradca zachowuje się tak, jakby sam był władcą. Nie odnosi się do swojego wnuka z odpowiednią czcią. Młodzieniec puszcza mu to płazem, ale do czasu. Ci, którzy czytali książkę, wiedzą, co będzie punktem zwrotnym pierwszych dwóch odcinków. Ja natomiast postaram się to pominąć, by nie zepsuć zabawy tym, którzy z literackim pierwowzorem Georga R.R. Martina nie mieli styczności. Mogę powiedzieć za to, że Tom Glynn-Carney świetnie pokazał popadanie w obłęd. Widz go rozumie i mu współczuje. Nie patrzy na niego jak na Joffreya Baratheona z Gry o tron. To porównanie nasuwa się samo, choć są to totalnie inni władcy. Jeden był sadystą, któremu znęcanie się i poniżanie innych sprawiało frajdę. Aegon zaś nie może poradzić sobie z wielką tragedią, która go dotknęła. Ogarniająca go wściekłość przejmuje nad nim kontrolę. To świetnie napisana i zagrana postać!
Wydarzenia z końca pierwszego odcinka zdefiniują cały sezon. Odbiją się piętnem na relacji Alicent Hightower z jej synową Helaeną Targaryen. Każda z nich do końca swoich dni będzie żyła w przekonaniu, że to, co się zdarzyło, było ich winą. Jednak prowodyr całego tego szaleństwa kryje się gdzie indziej, w innym zamku. Zarówno Olivia Cooke, jak i Phia Saba doskonale rozumieją, w jakim stanie psychicznym znajdują się ich bohaterki, i grają je bezbłędnie. Widz wierzy w ich ból i rozterki. Incydenty tej jednej feralnej nocy położą się cieniem również na relacji Rhaenyry Targaryen z wujem Daemonem. Na tym chyba polega największa siła Rodu smoka i tej całej opowieści. Tutaj każdy spiskuje! Nawet dzieci wykorzystują swoją pozycję nad starszymi, którzy mają niższą od nich klasę społeczną.
Podoba mi się to, w jaki sposób twórcy rozwijają wątki z poprzedniego sezonu. Dwa pierwsze odcinki mają dobre tempo i nie są przegadane. Wiele się dzieje, a widzom udzielają się emocje bohaterów. W historii przewija się bardzo dużo postaci zaangażowanych w nadchodzące wydarzenia.
Pod względem wizualnym Ród smoka dalej stoi na bardzo wysokim poziomie wyznaczonym przez Grę o tron. Widać, że większość scen została nakręcona w prawdziwych wnętrzach – ogromnych pomieszczeniach udających kamienne komnaty zamku. Do tego miasto okalające Westeros tętni życiem. Ulice są pełne mieszkańców, których los co jakiś czas rzuca w sam środek wojny władców.
Drugi sezon Rodu smoka zalicza mocne wejście. Muszę przyznać, że twórcy doskonale wykorzystali powierzony im czas na dopracowanie odcinków – pod względem aktorskim, wizualnym i muzycznym. Już w pierwszych dwóch odcinkach dostajemy intrygi, krew, łzy, zdrady, pojedynki. Fani będą bardziej niż zadowoleni! Ten serial ogląda się jak doskonały film. Istnieje też bardzo duże prawdopodobieństwo, że produkcja jakością scenariusza przeskoczy Grę o tron, która miała bardzo średnią końcówkę i niezwykle rozczarowujący finał. Wszystko wskazuje na to, że Ród smoka nie popełni tego błędu.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat