Ród smoka: sezon 2, odcinek 6 - recenzja
Data premiery w Polsce: 22 lipca 2024Ród smoka powraca z kolejnym odcinkiem. Czy udało się zrehabilitować za żmudną i nieciekawą akcję z zeszłego tygodnia? Sprawdzam.
Ród smoka powraca z kolejnym odcinkiem. Czy udało się zrehabilitować za żmudną i nieciekawą akcję z zeszłego tygodnia? Sprawdzam.
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1721656700)
![Ród smoka: sezon 2, odcinek 6](https://cdn1.naekranie.pl/media%2Fcache%2Farticle-cover%2F2024%2F07%2Fgayle-rankin-matt-smith-0_669e100856551.webp)
2. sezon Rodu smoka był dotychczas nierówny i siermiężny. Wiele czasu poświęcano niepotrzebnym wątkom. Scenarzyści nie zawsze mieli pomysły na to, jak ciekawie wypełnić poszczególne odcinki. Wojna wisiała na włosku, ale żaden wiatr nie chciał poruszyć tego listka, żeby w końcu spadł. Usilnie trzymano się dotychczasowego statusu quo. 6. odcinek może przełomem nie jest, ale zaoferował wiele akcji, intryg i ciekawych rozwiązań fabularnych.
Cieszę się, że mogę powiedzieć, że był to bardzo ciekawy odcinek Rodu smoka. Po pierwsze i najważniejsze - przypominał po części to, co poznaliśmy w Grze o tron. W teorii powinno się to traktować jako dwa osobne dzieła, podobnie jak książki należały do innych gatunków, ponieważ Ogień i krew to bardziej księga historyczna niż fabularna. Twórcy jednak usilnie trzymają się konwencji zapoczątkowanej przez Grę o tron i starają się naśladować tamtą produkcję. Tym razem udało się to naprawdę nieźle.
Przede wszystkim obyło się bez większych przestojów. Akcja była dynamiczna, a dzięki skakaniu od miejsca do miejsca, od postaci do postaci, nie można było odwrócić wzroku od ekranu. Prawie każda rozmowa, spotkanie i scena miały mniejsze lub większe znaczenie. Do gustu bardzo przypadły mi wydarzenia po stronie Zielonych. Aemond coraz wygodniej rozsiada się na Żelaznym Tronie i najwidoczniej nie ma zamiaru z niego zejść. Rozstawia wszystkich po kątach, wyrzucając nawet Alicent z Małej Rady. Ewan Mitchell świetnie buduje tę postać. Ilekroć Aemond pojawia się na ekranie, to wiadomo, że nadchodząca scena będzie ciekawa. Jednocześnie daleko mu do idealnego władcy. To świetny wojownik i strateg, ale nie rozumie potrzeb swojego ludu. Bardzo dobrze zgrywa się to ze scenami z Daemonem w Harrenhal, gdzie Alys wprost mu wytyka, że najlepszymi władcami są ci, którzy wcale nie chcą rządzić, bo nie mają wtedy na względzie tylko swojego dobra, a dobro wszystkich. Mam wiele problemów z jego wątkiem (w tym odcinku również był on niepotrzebnie przedłużany), ale zestawienie go z Aemondem działa na korzyść ich obu. To dwie strony tej samej monety, po dwóch różnych stronach tego samego konfliktu.
Aemond dość szybko przekonał się o tym, jak potężna jest siła prostego ludu. To był wątek, który przewijał się gdzieś na trzecim planie w tym sezonie, ale jego kulminacja okazała się bardzo satysfakcjonująca. Te wszystkie małe kamyczki z poprzednich odcinków (problemy finansowe kowali, konieczność karmienia smoków owcami, aby były w pełni sił do walk) ostatecznie popchnęły lawinę nieszczęścia, która spadła prosto na Zielonych. Ci może i mają większe armie i więcej zamków, ale brakuje im poparcia podwładnych, które Rhaenyra z pomocą Mysarii zdobyła w bardzo prosty sposób. Wątek wpływania na prosty lud zza kulis i manipulacji nastrojami społecznymi został świetnie poprowadzony i nie inaczej było teraz. Scena ucieczki Alicent i Helaeny z Wielkiego Septu trzymała w napięciu. Reżyserowi udało się świetnie zobrazować potęgę tłumu i to, jak łatwo w nim zaginąć. To było brutalne widowisko, ale nie w przesadnie obrazowy sposób. Działało natomiast na psychikę i sprawiało nieprzyjemne, klaustrofobiczne wrażenie podczas oglądania.
![](https://cdn1.naekranie.pl/wp-content/uploads/2024/07/olivia-cooke-fabien-frankel-1_669e0fe43c2f4.webp)
To nie jedyna taka scena w tym odcinku. Świetnie też wypadł moment, w którym jeden z popleczników Rhaenyry próbuje poskromić smoka Morski Dym. Nie pamiętałem tej postaci z książek, więc ten wątek od początku do końca trzymał mnie w napięciu. Wiedziałem, że możliwe jest dosiadanie smoka przez kogoś, kto nie jest bezpośrednio Targaryenem, ale i tak zostało to nakręcone w taki sposób, by przyciągało na skraj fotela. Oczywiście skończyło się tragicznie i bezlitośnie. To pogłębienie dynamiki między smoczym jeźdźcem a bestią wyszło bardzo ciekawie. Szczególnie, gdy popatrzy się na końcówkę odcinka z Morskim Dymem, który maltretował biednego Addama, ganiając za nim po lesie, jak kot ze skrzydłami. Ta scena była równie interesująca, ale lżejsza w odbiorze. Muszę też pochwalić efekty specjalne, bo w tym odcinku skrzydlate bestie prezentowały się bardzo dobrze, niezależnie od środowiska, pory dnia i okoliczności.
Natomiast Harrenhal po raz kolejny przynudza. Frajdę przynosi oglądanie Alys Rivers, która bawi się Daemonem w sposób, na jaki zdecydowanie zasłużył, bo podobnie wcześniej robił z innymi. Matt Smith to kolejny pewniak do zapewnienia ekranowej rozrywki. Jego paranoja i udręka doprowadziły już do tego, że chciał odejść. Aktor świetnie oddaje tą bezsilność Księcia Łotrzyka względem sił, których nie rozumie. Momentami przeszarżowuje, ale widać, że dobrze się tym bawi, a widz razem z nim. Im Daemon jest bardziej szalony, tym bardziej przypomina tego, który w pojedynkę pobiegł do bitwy w 1. sezonie. Trzeba też wspomnieć o gościnnym występie Paddy'ego Considine. Oglądanie go na ekranie jest zawsze ucztą. Wrócił do roli perfekcyjnie i ukradł wszystkie sceny, które dzielił z Mattem Smithem. Pokazał też, jak bardzo brakuje 2. sezonowi kogoś o takim talencie, jak jego. Kto potrafiłby unieść na swoich barkach ciężar serialu.
Przez jakiś czas w 2. sezonie robił to Tom Glynn-Carney, ale Aegon aktualnie jest w stanie, który nie pozwala aktorowi na eksperymentowanie. Jednak mimo to wypada świetnie. Jego głos w połączeniu z dobrą charakteryzacją sprawia, że trudno jest mu nie współczuć mimo tego, jak okropnym jest człowiekiem. Fantastycznie została napisana i zagrana scena pomiędzy nim a Larysem Strongiem. Były starszy nad szeptami Aegona dał mu kilka ważnych lekcji, które mogą mu pomóc przetrwać w przyszłości. Bohater ledwo przeżył już tym razem, ale może się okazać, że to śmierć byłaby dla niego łaskawszym rozwiązaniem. Jest otoczony przez sępy, które czyhają na jego ostatni dech, by w pełni przejąć władzę. Jednak w tej niepozorności i niedocenieniu tkwi siła, którą może wykorzystać, tak jak na przestrzeni sezonów udowadniał sam Larys.
![](https://cdn1.naekranie.pl/wp-content/uploads/2024/07/clinton-liberty_669e100b44682.webp)
Mieszane uczucia mam do wątku Rhaeny, która podczas wizyty u Jeyne Arynn odnajduje zwęglone kości zwierząt i dowiaduje o obecności smoka w okolicy. Z jednej strony żałuję, że prawdopodobnie nie zobaczymy na ekranie Nettles, która pod wieloma względami była wyjątkową postacią w świecie Gry o tron i dopełniała historię Daemona. Z drugiej może to i lepiej, że zdecydowano się połączyć ją i Rhaenę w jedną postać? Zważywszy na to, że seriale produkuje się teraz dłużej i trwają krócej, to może lepiej jest dodać głębi jednej z postaci pobocznych, zamiast na próżno próbować złapać dwie sroki za ogon. Sam George R. R. Martin stwierdził, że należy serial i książkę traktować oddzielnie, jako osobne kanony. Takie podejście stosuję.
Nie jestem też przekonany do sceny między Rhaenyrą a Mysarią. Nie da się zaprzeczyć, że między postaciami była chemia, ale nie jestem pewien, czy to było konieczne. Z jednej strony zrozumiały jest jej żal w stosunku do nieobecności swojego męża. Można by ją było krytykować, gdyby jej obawy były niesłuszne, ale tak nie jest. Daemon faktycznie wolałby zostać królem, samemu wygrać wszystkie bitwy, a potem traktować Rhaenyrę jako swoje trofeum. Mysaria nie tylko uratowała Rhaenyrze życie, ale też nieustannie zapewniała dobre rady i wsparcie, którego ta nie miała pośród wątpiących w nią popleczników, nawet własnego syna. Z drugiej strony obawiam się, że była to scena, która nie posłuży niczemu szczególnemu. Nie będzie na to po prostu czasu. Może też w oczach niektórych zniechęcić do Rhaenyry. Ten wątek mógłby zakończyć się po uścisku obu postaci. To byłoby o wiele lepsze, a nadal mocne i emocjonalne zakończenie. Obie podzieliły się ze sobą trudnymi sekretami i rozterkami; znalazły w sobie komfort i wsparcie, którego potrzebowały. Niepotrzebnie pokuszono się tu o próbę romansu, gdy niewiele jest miejsca na rozwinięcie go w przyszłości.
![](https://cdn1.naekranie.pl/wp-content/uploads/2024/07/emma-d-arcy-sonoya-mizuno_669e100e00e19.webp)
To był bardzo dobry odcinek Rodu smoka. Mam nadzieję, że ostatnie dwa epizody też pójdą tym śladem. Odnoszę wrażenie, że twórcy mieli plan na to, jak chcieliby ten sezon zakończyć, a ich pomysły są całkiem niezłe i ciekawe. Oferujące wiele intryg, dynamicznego rozwoju relacji między postaciami, ale też rozmachu, nawet jeśli kosztem większych lub mniejszych zmian względem oryginału. Mieli natomiast problem z wypełnieniem środkowej części sezonu oraz stworzeniem podwalin pod wątki, które mają mieć rozwiązanie w finale. Żeby się o tym przekonać będziemy musieli poczekać jeszcze dwa tygodnie, ale jeśli poziom z tego odcinka zostanie utrzymany, Ród smoka zakończy 2. sezon z przyzwoitą notą.
Poznaj recenzenta
Wiktor Stochmal![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1721656700)
Najlepsze z 24h
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1721656700)
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1721656700)
Lekkie TOP 10
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1721656700)
Co o tym sądzisz?