Royal City #01: Krewni – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 5 grudnia 2018Śmiało można stwierdzić, że Jeff Lemire w ostatnim czasie podbił nasz rynek. Royal City to kolejna jego seria, która trafiła na półki polskich księgarń.
Śmiało można stwierdzić, że Jeff Lemire w ostatnim czasie podbił nasz rynek. Royal City to kolejna jego seria, która trafiła na półki polskich księgarń.
Royal City #01: Krewni to pierwszy tom obyczajowej (acz z elementem fantastycznym) serii komiksowej Royal City autorstwa scenarzysty i rysownika Jeff Lemire. To kolejny jego komiks, który trafia do naszych rąk (ostatnio chociażby Sweet Tooth, vol. 1, Descender, vol. 1, Bloodshot czy Black Hammer Volume 1: Secret Origins). I kolejny, na który warto zwrócić uwagę, jeśli ktoś lubi historie o rozbudowanej warstwie psychologicznej, gdzie może nie ma za wiele akcji, ale za to kipi od emocji między bohaterami.
Tytułowe Royal City to niewielkie miasto w obliczu restrukturyzacji, które jest sceną rodzinnego dramatu. Pike’owie to przekrój przez społeczeństwo: jest tu pisarz bez weny, zaborcza matka, umierający ojciec córka próbująca dokonać koniecznych zmian i mąż stojący w opozycji do niej, wreszcie degenerat i alkoholik. Tu każdy stoi w opozycji do innych, więzy krwi są dla nich brzemieniem, nie podporą. Łączy ich tylko jedno: Thomas, dawno zmarły brat, który nie odszedł do końca i cały czas nawiedza bliskich.
Początkowo podczas lektury może być to mylące, cięgle pojawiający się nowy człowiek rodziny, inny dla każdego. Thomas bowiem jest niejako projekcją marzeń, osobowości widzącego, roli, jaką odegrał w życiu. Prosty przykład: dla matki to idealny syn, który został księdzem – ale dla brata to kumpel od kieliszka, jeszcze mocniej wciągający go w upadek. Lemire świetnie rozgrywa poszczególne postacie, a dzięki duchowi zmarłego brata (tu też się kryje tajemnica) odbija ich charaktery w krzywym zwierciadle. Efekt robi wrażenie, jest jednocześnie fascynujący i nieco przygnębiający.
Od strony graficznej Royal City niczym nie zaskakuje. Rysunki są typowe dla Lemire’a – znane u nas przede wszystkim dzięki serii Łasuch. To proste, acz klimatyczne szkice pociągnięte nienachalnie kolorami. Całość utrzymana jest w przyjemnych i stonowanych barwach. Te oszczędne środki wyrazu mają jednak swoją moc i wymowę, doskonale oddają akcentowanie ważnych elementów czy mimikę postaci (choć tu, chyba nie do końca zgodnie z planem, przeważają u wszystkich podobne, posępne miny).
Pierwszy tom Royal City to zaledwie przedstawienie postaci i zarysowanie głównych wątków, jakie w przyszłości będą zapewne napędzać fabułę. Lemire serwuje nam interesujący dramat rodzinny rozgrywany na kilku poziomach, w którym echem odbijają się typowe traumy i rodzinne postawy (łącznie z oczekiwaniami), ale podkręcone i uwypuklone. Kto wie, można odnajdziemy w rodzinie Pike’ów także elementy z naszego własnego życia?
Źródło: fot. Non Stop Comics
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat