

Rzeczy robione specjalnie, pierwsza prozatorska książka Emilii Konwerskiej, wydana po dwóch nominowanych do Nagrody Literackiej Gdynia tomach poetyckich, to zjawisko tyleż wpisujące się w pojawiające się głównie w sieci (a potem czasem trafiające do druku, jak choćby Czy Facebook jest fajny czy nie? Adelajdy Truścińskiej), krótkie teksty opisujące ironicznie rzeczywistość, ileż całkowicie osobne. Blisko czterdzieści kilkustronicowych winietek, obserwacji czy historii pozbawionych początku, środku i końca (jak oświadcza opis na okładce) przygląda się pracy, relacjom romantycznym i towarzyskim pierwszoosobowej narratorki, skacząc, często wirtuozersko, między żartem i powagą, między detalami a uniwersalnością.
Słowem kluczem dla większości tekstów Emilii Konwerskiej jest obserwacja. To, jak patrzymy na innych, jak widzą nas członkowie rodziny, przyjaciele, przypadkowi przechodnie, a przede wszystkim to, co robimy z myślą o własnym wizerunku, o tym, jak będziemy postrzegani. Kiedy odwracamy wzrok, kiedy nie umiemy go od czegoś oderwać. Otwierające książkę świetne Siedemdziesiąt cztery, osiem mówi o rozpoznawaniu osobowości odbierającego paczkę klienta po tym, jak podaje numer przesyłki. W Fanie dobrej muzyki współlokatorki nałogowo wyobrażają sobie to, jak widzą je inni. Jeden z najlepszych rozdziałów Rzeczy, czyli Krab kokosowy, na którego patrzy pies przewrotnie – i zarazem wzruszająco – wykorzystuje motyw postrzegania i klasyfikowania spotykanych ludzi do podkreślenia przypadkowości wydarzeń i kruchości życia. Niemożność porozumienia nie stanowi w oczach narratorki przeszkody w kontaktach międzyludzkich; ba, czasem, jak w Gustawie, synu Gustawa, czy Twarzy prawdziwej i jedynej królowej nieosiągalnym marzeniem jest właśnie ukrycie przed innymi myśli, emocji, intencji.

Sama podkreślana regularnie losowość i ironiczne spojrzenie na wszelkie plany czy idee życiowe nie wyróżniałyby szczególnie tekstów Konwerskiej spośród twórczości jej rówieśników. Siłą tekstów wrocławskiej autorki jest wyjątkowa sprawność i czujność, z jaką posługuje się językiem. Odpowiednio przeczytane „zwężenie ramion” może stać się złowrogim komunikatem, myśli tapetują głowę. Inteligentnie rozumiana kategoria porażki wyraża się w językowej kalce Zwycięzca-zwycięzca.
Choć całą książkę Rzeczy robione specjalnie można przeczytać w godzinę, warto rozłożyć lekturę na kilka etapów. Wtedy uda się uniknąć wrażenia pewnej powtarzalności związanej choćby z gęstością obserwacji czy refleksji, do których dochodzi w służbowych czy domowych toaletach. Nie zmienia to wysokiej oceny zbioru. Czy nam się podoba, czy nie, obserwowanie i bycie obserwowanym stanowi sporą część naszego życia.
Poznaj recenzenta
Adam Skalski
