Ścigana
Steven Soderbergh to reżyser wyjątkowy i bardzo utalentowany, więc realizacja filmu z gwiazdą turniejów mieszanych sztuk walki była zaskoczeniem. Wokół Giny Carano obsadził gwiazdy Hollywood (Fassbender, Douglas, McGregor czy Banderas) i stworzył bardzo oryginalne kino akcji z dużą dawką świeżości i fantastycznym klimatem.
Steven Soderbergh to reżyser wyjątkowy i bardzo utalentowany, więc realizacja filmu z gwiazdą turniejów mieszanych sztuk walki była zaskoczeniem. Wokół Giny Carano obsadził gwiazdy Hollywood (Fassbender, Douglas, McGregor czy Banderas) i stworzył bardzo oryginalne kino akcji z dużą dawką świeżości i fantastycznym klimatem.
Współcześnie wielbiciele akcyjniaków opartych na sztukach walki muszą zadowolić się filmami produkowanymi tylko na DVD, których jakość przeważnie jest niska, za wyjątkiem produkcji ze Scottem Adkinsem, które są niesamowicie widowiskowe. Oczywiście, są także filmy z Azji, które dają widzom spragnionym oglądania wyjątkowych umiejętności satysfakcjonujące i efektowne obrazy. Należy na początku zaznaczyć, że chociaż "Ścigana" fabularnie na papierze przypomina kino klasy B, które widzieliśmy już nie raz, to w istocie jest jednym z najbardziej wyjątkowych filmów gatunku ostatnich lat.
[image-browser playlist="604699" suggest=""]©2012 Monolith Films
Fabułę można opisać w kilku słowach - bohaterką jest Mallory Kane, wyszkolona kobieta komandos pracująca dla prywatnego zleceniodawcy. W wyniku spisku zostaje wrobiona w morderstwo. Ścigają ją wszystkie władze, każdy chce jej śmierci. Mallory pragnie odzyskać dobre imię i się zemścić.
Tak, historia, jaką widzieliśmy milion razy w kinie akcji, zwłaszcza tym klasy B, ale tylko pozornie. Steven Soderbergh, zdobywca Oscara za "Traffic", czy twórca takich obrazów jak "Ocean's Eleven" czy "Erin Brockovich" bierze na warsztat pewien schemat i eksperymentuje z nim. Dzięki temu już od samego początku film zrywa z utartymi standardami gatunku, atakując nas powiewem świeżości. Duża zasługa też scenarzysty Lema Dobbsa, który pozbawił scenariusz kiczowatych dialogów, skupiając się na inteligentnie budowanej prostocie. Rzadko kiedy oglądamy film akcji oparty na sztukach walki, w którym dialogi, intryga i fabuła są na tak wysokim poziomie.
"Ścigana" nie jest typowym filmem akcji, ale też nie jest ambitnym dramatem, jakie Soderbergh nie raz tworzył. Czasem można odnieść wrażenie, że "Ścigana" to bardziej thriller szpiegowski, który stawia na realizm i ciekawą realizację, a nie na sceny ociekające akcją. Soderbergh od pierwszej sceny pokazuje, że słowo kluczowe "eksperyment" przyświecało mu podczas pracy nad tą produkcją. Samo umieszczenie w głównej roli debiutującej aktorki - Giny Carano, która była gwiazdą turniejów mieszanych sztuk walki, jest tego dowodem. Mało kto w Hollywood ma tyle odwagi, by tak zaryzykować.
[image-browser playlist="604700" suggest=""]©2012 Monolith Films
Soderbergh bawi się konwencją na własny sposób, prezentując wszystko w zupełnie innym świetle. Praca kamery jest niesamowicie ciekawa i inna od tego, do czego zdołała przyzwyczaić nas większość akcyjniaków. W wielu scenach zaskakuje oryginalnym wykorzystaniem. Podczas walk imponuje, bo Soderbergh nie idzie za mainstreamową modą bliskich ujęć i szybkiego montażu - kamera stoi daleko, montaż jest umiarkowany (za wyjątkiem jednej potyczki). Wie, czego chce od scen walki - wie, że pokazanie umiejętności musi odbywać się w sposób dynamiczny i zarazem wolny. Widz chce widzieć walkę, podziwiać kunszt, a nie zastanawiać się, na co patrzy, gdy średnio co 2 sekundy następuje cięcie powodujące ból głowy. Reżyser postawił na brutalny realizm - nie ma tu widowiska jak w filmach Scotta Adkinsa, nie ma akrobacji i scen, gdy bohater pięściami niszczy hordy przeciwników. Mamy za to kobietę - wyszkoloną, której umiejętności nie mogą być kwestionowane. Jest świadoma swoich słabości i w walce wykorzystuje zalety. Innymi słowy - nie ma tutaj irytujących scen, w których kobieta rzuca większymi od siebie mężczyznami jak lalkami. Jej pojedynki są brutalne i wyrównane. Owszem, przyjmuje na siebie ciosy, ale wyszkolona wojowniczka jest w stanie je znieść. Nie jest to zwykła kobieta, która po dostaniu w twarz pada na ziemię z płaczem.
Reżyser nie mógłby tego zrealizować bez choreografii walk. Tutaj zatrudnił najlepszego z możliwych - J.J. Perry'ego, który uważany jest za eksperta w tworzeniu sekwencji pojedynków z użyciem mieszanych sztuk walki. To właśnie dzięki jego pracy Michael Jai White i Scott Adkins w "Undisputed 2" zaprezentowali wielkie widowiskowe umiejętności, które do dziś cieszy oko. Tutaj Perry skupił się na realizmie - wykorzystując umiejętności Carano do perfekcji. Mamy więc wykorzystanie wielu różnych uderzeń - płynność ciosów kolanem i łokciem udowadnia wieloletnie doświadczenie Giny w Muay Thai. Tego nie da się zagrać - ktoś trenujący sztukę przez całe życie ma w sobie naturalność, która rzuca się w oko. Fantastycznie też wykorzystał walki w parterze - duszenia czy dźwignie, bardzo wiarygodne, gdy pomyślimy o ich użyciu poza ringiem. Wizja Soderbergha i reżyseria walk Perry'ego podkreśliły największe zalety Giny Carano, która spisała się w nich perfekcyjnie.
[image-browser playlist="604701" suggest=""]©2012 Monolith Films
Film ma w sobie też coś wyjątkowego od strony obsady. Każda z gwiazd obsadzona jest w roli niepodobnej do tego, co grali wcześniej. Banderas w roli szpiega, Fassbender wcielający się w zawodowego mordercę czy McGregor jako zleceniodawca bohaterki to pozytywne zaskoczenie i kolejny punkt do świeżości. Nawet Channing Tatum i Michael Angarano poradzili sobie przyzwoicie. Niektórzy z wyżej wymienionych mieli okazje także do walk wręcz i trzeba przyznać, że byli bardzo przekonujący. Zagadką była Carano, dla której był to praktycznie debiut ekranowy (wcześniej epizodyczne role). Poradziło sobie zaskakująco dobrze - w większości scen brakowało jej sztuczności i potrafiła obdarzyć swoją postać pokaźną dawką ekranowej charyzmy. Jej bohaterka jest bezkompromisowa i nie traci czasu na pytania "kto cię przysłał?", tylko bez mrugnięciem okiem morduje. Podczas seansu wzbudza sympatię i przyciąga do ekranu - chociaż nie gra porywająco. Są to cechy, jakie posiadała większość legend kina akcji.
Steven Soderbergh ponownie wykorzystuje do tworzenia klimatu muzykę Davida Holmesa. Jego praca utrzymana jest w stylu starego Hollywood - wspaniale wpada w ucho, buduje napięcie i znakomicie ilustruje akcję. W kilku scenach reżyser wyciszał dialogi, by muzyka grała główną rolę, co tylko potęgowało jej wielką moc. Trudno porównać ją do innych filmów - Holmes u Soderbergha tworzy bardzo wyjątkowe partytury. Jedyne podobieństwo jest na poziomie tego, co tworzył w "Ocean's Eleven" - muzyka tutaj buduje atmosferę, podobnie jak w tamtym filmie.
[image-browser playlist="604702" suggest=""] ©2012 Monolith Films
"Ścigana" jest udanym eksperymentem Stevena Soderbergha. Dzięki niemu kino akcji, chociaż poruszało się w utartych schematach, zostało przedstawione oryginalnie i świeżo. Całość ogląda się świetnie i w ciągłym napięciu - obraz zaskakuje bardzo wysoką jakością, a po seansie pozostaje przyjemna myśl, że właśnie byliśmy świadkami narodzin nowej gwiazdy kina akcji.
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat