See: sezon 2, odcinek 4 i 5 - recenzja
See trochę zwolniło, ustawiając pionki na planszy i szykując nowe konflikty. Nie oznacza to jednak, że jest źle.
See trochę zwolniło, ustawiając pionki na planszy i szykując nowe konflikty. Nie oznacza to jednak, że jest źle.
See zwalnia tempo, by bardziej skupić się na postaciach i drodze, jaką muszą przebyć, by ustanowić nowy podział ról. Takie odcinki są potrzebne, aby bohaterowie odnaleźli się w nowej rzeczywistości, my zrozumieli ich położenie. Doskonale to widać na przykładzie Baby Vossa, człowieka będącego definicją słowa "twardziel". Bohater chce iść dalej, choć ledwo stoi na nogach. Powolne otwieranie się na pomoc to dość ważny motyw, ale dopiero 5. odcinek pokazuje to, jak bardzo Pennsa jest miejscem wyrywającym go ze strefy komfortu. To człowiek, który rozwiązuje problemy mieczem i agresją, a królewski dwór wymaga taktu, polityki i szermierki słownej. Posta nie czuje się tu pewnie, są sceny, w których sam to podkreśla. Jest to o tyle ważne dla serialu, że pozwala rozwinąć postacie i relacje ich łączące. Widzimy to w rozmowie Baby Vossa z Maghrą. Konflikt z lordem Harlanem jest nieunikniony, a fakt, że Maghra czuje się w obowiązku walczyć o tron, buduje znakomity potencjał. Nie tylko fabularny, by See dostarczało rozrywki, ale też dla postaci. To pozwoli rozbudować głównego bohatera w kogoś być może ciekawszego.
See rozwijane jest zgodnie z prawidłami gatunku seriali kostiumowym. Mamy więc dwór, złą królową, knujących z każdej strony lordów, wyraźnie nakreślonego wroga w postaci Edo Vossa. Niewiele rozwiązań zaskakuje, ale to też nie jest wadą serialu, bo twórca świadomie korzysta z dostępnych narzędzi. Takim oczywistym i przewidywalnym zagraniem jest kwestia manipulacji Kofunem przez królową Kane. Od pierwszego spotkania było widać, że szykuje się wątek pozornie kazirodczy. W tym świecie raczej takie pojęcie nie istnieje, aczkolwiek to nie znaczy, że to nie rozpocznie oczekiwanej wojny pomiędzy siostrami. Każdy widzi, że Maghra byłaby świetną władczynią, a psychopatyczna królowa jedynie pogłębia swój nadchodzący upadek kolejnymi złymi decyzjami. See w tym aspekcie stara się pokazać, jak te postacie się różnią i jak bardzo królowa jest zdesperowana. To szansa na rozrywkowy rozwój historii. Raczej ta postać skończy swój udział na 2. sezonie.
Tamactiego Juna klaruje się jako ważnego gracza w nadchodzącej rewolucji, która pogłębi konflikty. Widać, że ma posłuch (co doskonale obrazuje spotkanie z Toadem), ale też wrogów. Postać przechodzi przemianę. Sam mówi, że wewnętrznie umarł przez to, co zrobił. Nie trudno dostrzec, że przemycony jest tutaj motyw zemsty, który wydaje się atrakcyjnym i przemyślanym wątkiem. Jun to ciekawa i charyzmatyczna postać, więc dobre jej wykorzystanie może zagwarantować wiele emocji. Oba odcinki całkiem solidnie nakreślają jego przemianę oraz jego rolę w przyszłości.
See pozwala też zajrzeć do Edo Vossa i tutaj widać dosadnie, że otwarty konflikt wisi w powietrzu. Zabicie brata lorda Harlana to już ostateczny sygnał, że nie ma mowy o rozmowach na temat pokoju. A to też finalizuje rozstawienie pionków na planszy, w której Edo i Baba będą kluczowymi graczami. Ich osobista walka na tle wojny królestw wydaje się strzałem w dziesiątkę, a charyzmatyczni wojownicy mogą zagwarantować dużo emocji.
Oba odcinki jednak też nie porywają. Nie mają akcji i tej nutki "wow". Dzieją się ważne rzeczy, pchające dalej tę historię. Być może jest to potrzebne, ale czuć, że See stać na więcej. 2. sezon jest dobrą, wciągającą rozrywką, ale tego typu zwolnienie tempa musi być jednorazowe. Istnieje ryzyko wpadnięcia w mielizny fabularne w stylu pierwszego sezonu. Pomimo wszystko trudno odmówić tym odcinkom klimatu i emocji - zwłaszcza w kontekście rodzinnego spotkania.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat