Shameless – Niepokorni: sezon 8, odcinek 4 – recenzja
Czwarty epizod Shameless – Niepokornych dostarcza mniej powodów do śmiechu, lecz nie wpływa to negatywnie na poziom. Odcinek jako całość satysfakcjonuje, ale pozostawia lekkie uczucie niedosytu. Nie można jednak od razu wykładać wszystkich kart na stół.
Czwarty epizod Shameless – Niepokornych dostarcza mniej powodów do śmiechu, lecz nie wpływa to negatywnie na poziom. Odcinek jako całość satysfakcjonuje, ale pozostawia lekkie uczucie niedosytu. Nie można jednak od razu wykładać wszystkich kart na stół.
W F**k Paying It Forward powraca postać niedoszłego męża Fiony – Seana. Nigdy nie darzyłem tej postaci zbytnią sympatią, a ten odcinek przypomniał mi dlaczego. Bohater po prostu nie pasuje do serialu, jest pełen sprzeczności. Zgrywa osobę, która wie wiele o życiu, a jednak swoim zachowaniem rani tylko innych. Tak jak teraz byłą dziewczynę. Podobała mi się jednak w ogólnym rozrachunku scena ich spotkania w kawiarni. Powód powrotu Pierce'a był zaskakujący, a reakcja Fiony bardzo na miejscu i zgodna z jej charakterem. Scenarzyści na szczęście uniknęli tutaj powtórzenia sytuacji z Jimmym. Sean miał zupełnie inny powód do spotkania, logiczny, wpisujący się w jego charakter. Tak samo późniejsze naskoczenie Fiony na niby-żonę. Dobrze zadziałało chwilowe zepchnięcie problemów zarządzania budynkiem na dalszy plan, choć nie zignorowano tego kompletnie. Póki co w tym sezonie przygody najstarszej z Gallagherów nie spadają poniżej całkiem niezłego poziomu.
Jednak najwyższą jakość w serialu zapewnia postać Franka. Jego przemiana we Francisa naprawdę jest świetna. Niebanalnie rozwija ten postać, nadając jej może nie potrzebnego, ale na pewno przyjemnego powiewu świeżości. Przy tym Francis nie zapomina o tym, za co kochają go fani, czyli trafne, często niepoprawne politycznie komentarze na temat społeczeństwa. Zdobycie przez niego przychylności rodziców z rady ciekawie kontrastuje z pogarszającą się sytuacją Liama. Prawdopodobnie chłopak będzie teraz wypychany ze szkoły, ponieważ ta potrzebuje tylko jednego czarnoskórego ucznia, ale zapewne wydarzenia w wątku Franka nie będą dla dziecka bez znaczenia. Ciekawe, jak rozwinie się sytuacja, ale patrząc na poczynania seniora rodu Gallagher, mogę śmiało stwierdzić, że gdyby ten serial zawierał przez pełną godzinę tylko jego przygody, produkcja wcale by na tym nie straciła, a może nawet zyskałaby.
Mniej dzieje się u reszty rodziny. Lip marzy o seksie i po długim jęczeniu w końcu go dostaje. Spodziewałem się, że zaliczenie koleżanki z pracy zajmie chłopakowi trochę więcej czasu, ale się pomyliłem. Nie lubię takich nic niewnoszących wątków w Shameless. Zarówno senne fantazje erotyczne chłopaka, jak i eksperymentowanie z Tinderem nie działają dobrze. Scenarzystom tak dobrze szło prowadzenie tej postaci w poprzednich epizodach i mam nadzieję, że do tego wrócą. Szukanie przypadkowego seksu to pójście na skróty, które tylko zapycha czas. Chciałbym więcej poważniejszych kłopotów z udziałem Lipa.
Podobnie mieszane odczucia mam w przypadku wątku Iana. Jego relacja z Trevorem jest dziwna i póki co prowadzi donikąd. Chłopaki pod koniec złapali jakąś nić porozumienia, ale te wydarzenia są zbyt statyczne. Niewiele się dzieje. Pomoc udzielona przez Gallaghera Genevie zdecydowanie była najciekawszym momentem w wątku. Przynajmniej miało miejsce coś nieszablonowego, czego jeszcze widzowie nie widzieli i nie mogli przewidzieć do końca, jak to się skończy.
Lepsze wrażenie sprawiali młodsi przedstawiciele rodzeństwa. Carl dostał w końcu krótki wątek, ale zadziałał on bardzo dobrze, gdyż znów podkreślono jego miłość do kraju, weteranów i wojska. Ten chłopak niesamowicie rozwinął się na przestrzeni sezonów, udowodnił już wcześniej, że można na nim oprzeć większy wątek, a w tej odsłonie się to potwierdza. Debbie również pozostawiła po sobie pozytywne wrażenie. Może jednak kończy się jej okres buntu. Lubię sceny między siostrami Gallagher. Widać, że ich relacja wróciła do normy. Oby tak zostało, a młodsza z nich zaczęła zachowywać się dorośle.
Największym rozczarowaniem był jednak wątek Ballów. Znalazło się tam oczywiście miejsce na trochę śmieszniejsze momenty (bardziej za sprawą Veroniki i jej komentarzy w rozmowie z Fioną), ale w dużej mierze przeważa tu tajemnica oraz powaga przedstawiana za sprawą Kevina. Jego rodzina nie jest na razie tym, czego się spodziewałem. Nie jest zabawnie, a bardziej wydaje się, że skrywają tajemnicę. Opowiedziana z ich perspektywy historia o pozostawieniu syna na stacji nie przekonała mnie i wydała się podejrzana. Z jednej strony jestem rozczarowany tym wątkiem, ale z drugiej – to całkiem nowe terytorium dla tych postaci. Póki co wątek pozostawił mnie z niedosytem oraz zawodem, lecz na pewno intryguje i jestem ciekaw, jak to się rozwinie.
Po zeszłotygodniowym epizodzie ten wydaje się bardzo statyczny. Brakuje w nim więcej typowej dla Shameless – Niepokornych akcji. Nawet chwalony przeze mnie wątek Carla można było ukazać bardziej angażująco. Jednak dzięki Frankowi wszystkie problemy produkcji bledną. Tytuł Showtime nieprzerwanie bawi i ciągle ma się ochotę na więcej, a to najważniejsze.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat