Sisu: Droga zemsty - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 28 listopada 2025Sisu: Droga do zemsty to kontynuacja fińskiego kina akcji, która nie zwalnia tempa, nie rozczarowuje ani nie traci uroku jedynki. Nie ma tu już tego uderzenia świeżości i zaskoczenia, ale nie zmienia to faktu, że wciąż jest to solidna rozrywka.
fot. materiały prasowe
Sisu: Droga do zemsty, podobnie jak pierwsza część, jest pastiszem kina akcji w najlepszym wydaniu. Mamy więc historię opowiedzianą na poważnie, ale tym razem w powojennej rzeczywistości, w której złoczyńcami są sowieccy żołnierze. Zaskakujące, jak w bardzo prosty sposób nadano temu osobisty charakter i głębszy wydźwięk emocjonalny. Obserwujemy bohatera, który rozbiera swój dom rodzinny, będący na terenie Związku Radzieckiego. Pozyskane z niego deski chce przewieźć do Finlandii, ale wrogowie mu na to nie pozwalają. Pogłębienie tego wydźwięku następuje przez bezpośrednie starcie bohatera z rosyjskim oficerem odpowiedzialnym za straszliwą śmierć jego rodziny. Jest to wyjątkowe, bo reżyser prostymi narzędziami rozkłada akcenty, budując emocje widzów w sposób naturalny i niewymuszony. Pojawia się też pies, który – podobnie jak w Johnie Wicku – stanowi pewnego rodzaju emocjonalną manipulację. Zostało to pokazane z oczekiwaną przesadą, ale w poważnym tonie – jak na pastisz przystało. Będziemy niepokoić się jego losem podczas walk, ale zwierzak stanowi doskonały kontrapunkt dla ekranowej rzezi. Może twórca w pewnym sensie chciał pokazać, w jakim banalnie prostym narzędziu tkwiła przyczyna sukcesu Johna Wicka. Dla zaniepokojonych spoiler: piesek przeżył!
Pastisz sam w sobie charakteryzuje się przesadą, która pojawia się na ekranie pomimo poważnego tonu wydarzeń i całej atmosfery (scena z czołgiem znikąd wypada prześmiesznie!). To nadaje filmowi Sisu: Droga do zemsty odpowiedni klimat, bo przecież nie chodzi tu o głębszą historię, przesłanie czy filozoficzną rozprawę nad życiem. Na ten seans idziemy, by oglądać, jak weteran II wojny światowej, fiński komandos, przedziera się jak przecinak przez zastępy sowieckich żołnierzy. Twórcy popisują się kreatywnością w sposób fenomenalny. Wszystkie sceny akcji są przemyślane, dopracowane i szalenie pomysłowe. To gwarantuje zaskoczenia, które pojawiają się częściej, niż możecie oczekiwać. Jest to widowiskowe, przegięte i przerysowane, ale zarazem pokazane z klasą i w sposób diabelnie rozrywkowy oraz satysfakcjonujący. Mamy dużo dystansu i czarnego humoru. Podobnie jak w pierwszej części Sisu, twórcy mają nadzieję, że damy się ponieść takiej konwencji, bo tego nie można traktować śmiertelnie poważnie. Sisu 2 to kreatywna zabawa formą i gatunkiem, która została przekuta w rozrywkę dającą wszystko to, co obiecuje zwiastun. A nawet więcej! I to prawie bez słów, bo główny bohater nic nie mówi podczas całego filmu.
Dwójka ma też przewagę nad pierwszą częścią w postaci charyzmatycznego czarnego charakteru. Pojedynek komandosa z sowieckim oficerem granym przez Stephena Langa to samograj kina akcji. Twórcy oczywiście ukazują go jako zło wcielone, które rozsmakowuje się w cierpieniu i śmierci. Mając takiego aktora, nie trzeba więcej, by to na ekranie działało. Lang jest świetny, a nie robi tak naprawdę zbyt wiele. Jego charyzma i oddanie tej specyficzności wystarcza, by był to godny przeciwnik dla fińskiego komandosa. Ostateczne starcie – biorąc pod uwagę motywację i chęć zemsty – jest legendarnie wręcz satysfakcjonujące. Słowo "legendarnie" nie zostało przeze mnie użyte przypadkowo, bo pada w dialogach, a twórcy przeszli samych siebie w tym, co wymyślili na komicznie przesadzony finał.
W tym wszystkim pojawia się niespodzianka – zakończenie Sisu: Droga do zemsty. Chodzi mi o to, co udało się przemycić w tym festiwalu przemocy. Prosta scena, w której są emocje i zrozumienie postaci – głębsze, niż mógłbym oczekiwać. Jeden moment, który nadaje temu charakter i szczyptę filmowej magii. Za to doceniam twórców jeszcze bardziej! Dobra rozrywka dla fanów gatunku, którzy oczekują pomysłowej i przegiętej akcji z nutką emocji! Traktować z dystansem!
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/
naEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
Lekkie TOP 10