Skandal – 02×11
Po wielu mocnych, trzymających w napięciu odcinkach potrzebna była chwila wytchnienia, która dla nikogo nie powinna być zaskoczeniem. Tym razem uraczono nas bardziej stonowanym i spokojnym epizodem.
Po wielu mocnych, trzymających w napięciu odcinkach potrzebna była chwila wytchnienia, która dla nikogo nie powinna być zaskoczeniem. Tym razem uraczono nas bardziej stonowanym i spokojnym epizodem.
Zastanawiałem się, jak długo twórcom uda się pociągnąć Scandal na najwyższych obrotach, przecież w końcu muszą skończyć się pomysły na kolejne twisty i cliffhangery, wszak nie każdy odcinek można zakończyć tak, jakby był finałem sezonu. Do tej pory jakoś się to udawało, a widzowie otrzymywali porcję niezapomnianych wrażeń. Najwyraźniej jednak sami twórcy zadali sobie pytanie, czy przy takim tempie rozwoju wydarzeń wystarczy im kreatywności, aby stworzyć jeszcze przynajmniej jeden solidny sezon, gdyż przy okazji jedenastego odcinka postanowili odrobinę przystopować.
[image-browser playlist="595580" suggest=""]
©2013 ABC.
Niestety trochę średnio im to wyszło. Jak wiemy, Fitz się wybudził, aczkolwiek jego mózg został lekko uszkodzony, czego objawy mogą być różnorakie. Choć nie jest jeszcze w pełni zdrowy, prezydent nie zamierza pokazywać słabości i szybko wraca do sprawowania dotychczasowego urzędu. Zresztą nie powinno to dziwić, zważywszy na fakt, że po piętach cały czas depcze mu Sally Langston, która tylko czeka, aż nadarzy się okazja, by wygryźć Granta. Akurat ten wątek poprowadzono dość dobrze. Wiarygodnie pokazano stan, w jakim znajduje się prezydent, jego chwile niedyspozycji, ale i determinację, by pokazać, że wciąż jest przywódcą państwa, nawet pomimo tego, iż cudem wyrwał się z objęć śmierci. Być może sceny te nie zapewniały aż tylu emocji jak dotychczas, ale oglądało się je z niekłamaną przyjemnością.
Czego niestety nie mogę powiedzieć o retrospekcjach, które stanowiły połowę odcinka. Tak naprawdę nie za bardzo wiem, czemu miały służyć i jaki był zamysł twórców, ponieważ na dobrą sprawę nie pokazały nam niczego, o czym i tak byśmy już wcześniej nie wiedzieli. Ukazanie nam przedwyborczych zmagań oraz przygotowań do sfałszowania głosowania uważam za zupełnie zbędne, przecież już poprzednie epizody pokazały nam przebłyski z owych wydarzeń. Jedynym plus tych retrospekcji jest taki, że mieliśmy okazję poznać relacje Fitza z jego ojcem Jerrym. Ich stosunki bynajmniej nie są ciepłe i rzucają odrobinę światła na to, dlaczego Grant tak bardzo obstawał za czystą, uczciwą kampanią i skąd u niego niechęć do "brudnej" polityki. Niemniej jednak to trochę mało, by zmarnować tyle czasu na w zasadzie nic nie wnoszące do fabuły sceny. Mogę jedynie założyć, że taki a nie inny zabieg miał nas przygotować na to, co możemy zobaczyć za tydzień. Czyżby cała intryga miała wyjść wreszcie na jaw?
[image-browser playlist="595581" suggest=""]
©2013 ABC.
Serial potrzebował chwili na złapanie oddechu, szkoda tylko, że przy próbie zredukowania prędkości wpadł w poślizg, złapał kapcia i tym samym został zmuszony do postoju. Fabuła praktycznie nie ruszyła z miejsca, a sam odcinek okazał się trochę takim nic nie wnoszącym zapychaczem. Część widzów może także utyskiwać na zbytnie koncentrowanie się na wątku romantycznym, choć mnie on akurat nie nuży i uważam go za ciekawy, bo inny od wszystkich. Tak czy inaczej, jest to zdecydowanie jeden ze słabszych odcinków i choć wciąż ogląda się go dobrze, to jednak mam nadzieję, iż twórcy trzymają w rękawie jeszcze niejednego asa, byłoby bowiem szkoda, gdyby okazało się, że zaserwowano nam już wszystko, co najlepsze, a teraz czeka nas jedynie odcinanie kuponów.
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Marcin KargulKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat