„Skandal”: sezon 4, odcinek 10 – recenzja
Data premiery w Polsce: 21 listopada 2024"Skandal" wrócił na antenę z wyjątkowym odcinkiem, kompletnie innym niż wszystkie poprzednie, całkowicie zaskakując widzów. Scenariusz napisany osobiście przez Shondę Rhimes wreszcie pozwolił Kerry Washington na pokazanie, na co ją stać jako aktorkę. Epizod śledzi się jak serial akcji wypełniony napięciem od początku do końca. Co prawda ostatecznie porwanie Olivii okazuje się być tylko mistyfikacją, ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie?
"Skandal" wrócił na antenę z wyjątkowym odcinkiem, kompletnie innym niż wszystkie poprzednie, całkowicie zaskakując widzów. Scenariusz napisany osobiście przez Shondę Rhimes wreszcie pozwolił Kerry Washington na pokazanie, na co ją stać jako aktorkę. Epizod śledzi się jak serial akcji wypełniony napięciem od początku do końca. Co prawda ostatecznie porwanie Olivii okazuje się być tylko mistyfikacją, ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie?
Po porwaniu głównej bohaterki w poprzednim odcinku można było się spodziewać akcji związanej z próbą jej odnalezienia i uratowania przez resztę bohaterów. Tymczasem szybko i niespodziewanie przenosimy się z Waszyngtonu do ciemnej i brudnej celi gdzieś na końcu świata, razem z Olivią dowiadując się o tym, co się stało. Jak na razie nie wiemy nic na temat jej poszukiwań. Opowiedzenie historii z punktu widzenia uprowadzonej Olivii, w bardzo minimalistycznej oprawie, to świetne rozwiązanie, które zaskakuje, porywa i porusza. Chyba jeszcze nigdy do tej pory nie było w „Skandalu” tak oryginalnego odcinka.
Kerry Washington to bardzo dobra aktorka, co miała już okazję w tym serialu udowodnić, ale dopiero teraz ma szansę pokazać całą gamę emocji - od strachu i gniewu po nadzieję i zrezygnowanie. W „Run” Washington jest po prostu genialna i daje z siebie wszystko. Niepotrzebnie wpleciono w odcinek scenę snu/halucynacji, w której Abby pomaga Olivii znaleźć sposób na ucieczkę. Bohaterka z całą pewnością mogła wpaść na pomysł użycia metalowej rurki sama. Niestety, nawet na jeden odcinek nie możemy uciec od irytujących scen romansu z Fitzem. Trudno zrozumieć, po co komu potrzebna była ta scena. Na szczęście dość szybko wracamy do łazienki, z której udaje się Olivii uciec, a scena nie zakłóca całościowego odbioru odcinka.
[video-browser playlist="659123" suggest=""]
Ujawnienie prawdy o porwaniu Pope nie przynosi zawodu, bowiem od początku można było podejrzewać, że tak naprawdę nie ruszyliśmy się ze stolicy nawet na krok. Nie przeszkadza też oczywisty motyw z współwięźniem bohaterki. Sprytnie pomyślana mistyfikacja pozostawiła konsekwencje, od których główna bohaterka nie będzie mogła uciec. Scena zabójstwa jednego ze strażników przez Olivię przypomina scenę z poprzedniego odcinka, w którym była ona gotowa zastrzelić swojego ojca. Obu tym przypadkom towarzyszyła chwila zawahania, po której jednak Olivia pociągnęła za spust. Być może twórcy próbują nam przekazać, że nie cofnie się ona już przed niczym, a psychologiczna bariera przed dokonaniem zabójstwa gdzieś zniknęła. Możliwe też, że nie ma się czym przejmować, w końcu w „Skandalu” prawie każdy z bohaterów albo już ma na koncie morderstwo, albo przynajmniej jego próbę.
Warto podkreślić, że autorką tego odcinka jest sama Shonda Rhimes. Twórczyni serialu obecnie głównie nadzoruje kierunek rozwoju bohaterów, ale coraz rzadziej pisze scenariusze do swoich produkcji. Rhimes określiła stworzony prze siebie scenariusz do „Run” jako najlepszy, jaki kiedykolwiek napisała. To chyba lekka przesada, ale i tak wypada docenić jej wkład w ten odcinek, bowiem to właśnie dobry scenariusz i pomysł na specyficzne pokazanie akcji z punktu widzenia Olivii pozwoliły Kerry Washington zaszaleć aktorsko. „Run” udowadnia, że aby aktorzy mieli co grać, musi im na to pozwalać właśnie scenariusz, który w tym przypadku wypadł znakomicie.
Czytaj również: „Chirurdzy” i „Skandal” zyskują widzów w czwartek
"Skandal" pokazuje, że mimo wielu absurdów i często przesadzonej fabuły, której głównym zadaniem jest szokowanie widza, nadal może zaprezentować wysoki poziom. W porównaniu do bardzo słabej poprzedniej serii 4. sezon daje nadzieję, że jeszcze nie wszystko w tym serialu stracone. A Shonda Rhimes niech pisze scenariusze tak często, jak tylko może.
Poznaj recenzenta
Stefan ŁojkoKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat