„Skandal”: sezon 4, odcinek 13 – recenzja
Na razie niewiele się zmienia w serialu "Skandal" - absurd pogania absurd, a wszystko przypomina parodię tego, czym kiedyś ten serial zachwycał. Jednak cliffhanger daje nadzieję na poprawę.
Na razie niewiele się zmienia w serialu "Skandal" - absurd pogania absurd, a wszystko przypomina parodię tego, czym kiedyś ten serial zachwycał. Jednak cliffhanger daje nadzieję na poprawę.
"Skandal" ostatnio ciągle zawodzi jakościowo, irytując absurdem i głupotą. Czasem można odnieść wrażenie, że twórcy parodiują sami siebie, nie mając już pomysłu na coś, co może wywołać prawdziwe emocje. Ten odcinek jednak potrafi pozytywnie zaskoczyć, bo jest w nim wiele dobrego, na czele z wielkim zwrotem akcji, którego raczej nikt nie mógł się spodziewać. Powrót Henry'ego Iana Cusicka do roli z 1. sezonu jest jedną z największych niespodzianek, które ten serial kiedykolwiek widzom zaserwował. Dlatego ratunek Olivii wyszedł ciekawie, emocjonująco i przede wszystkim przekonująco. Kompletne przeciwieństwo spotkania z Irańczykami, którym rozpoczął się odcinek - nieprawdopodobnie głupie i naciągane.
Cały wątek Olivii wzbudzał większe emocje. Sceny z Cyrusem biorącym sprawy w swoje ręce są czymś, czego widzowie mogli po nim oczekiwać. Jest on twardy, bezkompromisowy i świadomy tego, że jego prezydent jest głupim nastolatkiem bez krzty rozumu, który myśli tylko o swojej kochance. Momenty w centrum dowodzenia, gdzie dochodzi do akcji mającej na celu zlikwidowanie Olivii Pope, są pełne napięcia. Dlatego dobrze, że twórcy przypomnieli sobie, czym ten serial jest i jak potrafił zachwycić widzów. Cyrus dodatkowo zapewnił nam jedną z najlepszych scen odcinka - tyradę wymierzoną w Fitza, która była jego wyobrażeniem. Piękny, soczysty i emocjonalny monolog.
[video-browser playlist="668409" suggest=""]
Mellie wyrasta znów na pierwszoplanowego gracza w politycznej intrydze. Fajnie, że w momencie, gdy Fitz staje się najgorszą postacią telewizji ostatnich lat, Mellie przejmuje inicjatywę i ratuje to, co pozostaje z tego serialu. Pomysł na pozbycie się wiceprezydenta jest naprawdę dobry, a rozwiązanie - efektywne. Utrzymano to w poprawnym stylu tego serialu.
Kluczem jednak jest końcowa, szokująca scena. Powiedzmy sobie to szczerze: raczej nikt nie spodziewał się takiej reakcji po Olivii Pope. Po tym, co twórcy tego serialu prezentowali w tym sezonie, bardziej spodziewałem się gorących powitań pod prysznicem niż takiego wybuchu. Olivia w tej emocjonalnej scenie wyrzuca z siebie całą frustrację, która mogła, a nawet powinna narastać w widzach przez ostatnie odcinki. Wszystkie jej słowa łączą się w logiczną całość, która powinna być podstawą tego serialu. Oby też było to obietnicą zakończenia niepotrzebnego dennego romansu, bo wówczas "Skandal" może jedynie na tym zyskać.
Czytaj również: Bardzo dobry wynik finału „Sposobu na morderstwo” w czwartek – wyniki oglądalności
"Skandal" tym razem oferuje solidny odcinek, który dzięki kilku motywom wybija się ponad przeciętność, dostarczając emocji i obiecując coś, na co widzowie zmęczeni spadkiem jakości mogą czekać.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat