Skazana: sezon 1, odcinek 2 i 3 - recenzja
Najnowsze odcinki Skazanej oferują trochę sensacji i nieco obyczaju. Fabuła nadal klejona jest na ślinę, ale widać również światełko w tunelu.
Najnowsze odcinki Skazanej oferują trochę sensacji i nieco obyczaju. Fabuła nadal klejona jest na ślinę, ale widać również światełko w tunelu.
Skok przez rekina to w żargonie telewizyjno-kinowym określenie absurdalnego zwrotu akcji, który wprowadza fabułę na kuriozalne tory. W serialach zazwyczaj następuje on po kilku sezonach, gdy twórcom kończą się pomysły na rozwój fabuły. W Skazanej otrzymujemy go już w drugim epizodzie, kiedy to wybuch butli z gazem chwieje fundamentami więzienia. Tynk sypie się ze ścian, cegły latają, gdzie popadnie, a na głowy osadzonych spadają więzienne stropy. W drugim odcinku serial podgrzewa atmosferę do granic możliwości, a momentem kulminacyjnym jest właśnie owa eksplozja. Jakby tego było mało, później dochodzi jeszcze do podpalenia, które jest pokłosiem wcześniejszych wydarzeń. Dzieje się naprawdę dużo, ale wiarygodności nie ma w tym za grosz. Twórcy, goniąc za Orange is the new black, implikują swojemu formatowi sensacyjno-rozrywkową estetykę, gdzie za każdym winklem czai się nieprawdopodobna sytuacja. Taki kierunek formalny nie robi dobrze formatowi, bo wprowadza go na tory niedorzeczności. Na szczęście dużo lepiej jest serialowi w konwencji dramatycznej.
W najnowszych epizodach poznajemy przekrój osobliwych bohaterek. Są wśród nich postacie przerysowane, tak jak wciąż groteskowa i szarżująca Pati, ale występują również dużo bardziej stonowane i złożone charaktery. Więźniarki znajdujące się na drugim planie mają swoje historie i przeżywają osobiste dramaty. Twórcy nie korzystają z czarno-białych szablonów i chwała im za to, bo dzięki temu historia jest nieco mniej tendencyjna. Również w tym miejscu widać inspiracje Orange is the New Black. Serial przedstawia więźniarki jako osoby z krwi i kości. Popełniają one błędy, za które często słono płacą. Część z nich, mimo niezaprzeczalnych zbrodni na koncie, jest jednak ofiarami systemu, niedającego szans tym z nizin społecznych. Ten komentarz w Skazanej jest oczywiście bardzo subtelny, ale dobrze, że w ogóle się pojawia, bo w innym wypadku mielibyśmy tylko sprawę kryminalną ubarwioną mało prawdopodobnymi zwrotami akcji.
Wątek śledztwa prowadzonego przez panią sędzinę zza więziennych krat jest właśnie tym światełkiem w tunelu. Dochodzenie wykracza poza oddział zamknięty i skupia się na sekretnym życiu poślubionego właśnie przez Alicję, Pawła. Jest tu kilka motywów wartych zgłębienia. Kim naprawdę jest Witkowski i jakie ma zamiary względem córki Mazur? Czym naprawdę zajmuje się ten prężny przedsiębiorca? Czy był on wplątany w zabójstwo młodej kobiety? Czy jest zamieszany w morderstwo więźniarki? Najbardziej interesujące tajemnice związane są właśnie z tą nieoczywistą postacią i tutaj twórcy odpowiednio zarządzają napięciem. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest on do końca uczciwym mężczyzną, jednak ciężko odgadnąć na tym etapie opowieści jego motywy. Zagadka rozwiązywana jest w sposób właściwy – powoli i zdawkowo, tak, żeby nie spalić wszystkiego już na samym początku.
O Witkowskim wciąż niewiele wiemy, za to coraz więcej dowiadujemy się o pani Alicji. Niestety, im bardziej ją poznajemy, tym mniej lubimy. Protagonistka wciąż pozbawiona jest charakteru i nadal zmienia swoją osobowość, w zależności od zaistniałej sytuacji. Gdy scenariusz wymaga od niej bezkompromisowości, bohaterka nie ma problemu, żeby podrzucić fałszywy dowód swojej rywalce. Gdy musi zdobyć zaufanie współosadzonych, przemienia się w darmową pomoc prawną dla potrzebujących. Gdy trzeba, jest sprytna i waleczna, w innych sytuacjach wrażliwa i delikatna. Nie ma w tym za grosz konsekwencji. Agata Kulesza wciąż nie daje z siebie wszystkiego przy interpretacji tej postaci. Odgrywa swoją rolę w sposób bardzo przeciętny, wynikiem czego Alicja Mazur jest bezbarwna i nieciekawa. Twórcy próbują zasłonić ten deficyt, akcentując, gdzie się tylko da, wybuchową charyzmę Pati, ale wciąż przynosi to odwrotny efekt. Jej sposób wypowiedzi, będący osobliwą fuzją więziennej grypsery i patologicznej nowomowy, wywołuje jedynie uśmiech politowania. Żeby dobrze napisać tego typu postać, nie wystarczy przebrać TVN-owski szablon w ciuszki osoby z nizin społecznych. Sztuczność i nienaturalność mają w tym wypadku niebywałą siłę rażenia.
Skazana wciąż niedomaga na wielu frontach, ale nie da się ukryć, że po seansie dwóch najnowszych odcinków, chciałoby się poznać rozwiązanie zagadki kryminalnej. Wątek przewodni związany z morderstwem z pewnością zatrzyma przed telewizorem widzów, znużonych tendencyjnością pozostałych wydarzeń. Miejmy tylko nadzieję, że rozwiązanie intrygi okaże się satysfakcjonujące.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat