Sky Rojo: sezon 1, odcinki 5-8 - recenzja
Sky Rojo w drugiej połowie 1. sezonu oferuje kawał dobrej rozrywki, choć nie ustrzegł się słabszych momentów. Oceniam.
Sky Rojo w drugiej połowie 1. sezonu oferuje kawał dobrej rozrywki, choć nie ustrzegł się słabszych momentów. Oceniam.
W drugiej połowie 1. sezonu Sky Rojo twórcy nadal stawiają na ten rodzaj rozrywki, która w wielu momentach jest prawdziwą jazdą bez trzymanki. I muszę przyznać, że ten format się sprawdza, nawet w swojej mocno przerysowanej formie. Wszystko to z ogromną lekkością, mimo sporej przemocy na ekranie. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim może spodobać się forma, jaką obrali sobie twórcy. Jednak mnie to przypadło do gustu, biorąc pod uwagę jeszcze fakt, że ten rozrywkowy klimat idzie w parze z jakimiś głębszymi refleksjami. Całkiem nieźle twórcy omawiają aspekt psychologiczny poszczególnych głównych bohaterek, ich rozterek, moralnych wyborów i chęci zmiany swojego życia, poczucia wolności.
Sky Rojo w kolejnych odcinkach pokazuje bowiem na ekranie prawdziwy girl power. Scenarzyści bardzo dobrze rozwijają dynamikę w grupie naszych głównych bohaterek. Oczywiście nie byłoby to możliwe, gdyby nie świetna, ekranowa chemia, którą wypracowały aktorki wcielające się w Wendy, Ginę i Coral. Dobrze rozwijają one relację swoich postaci, doprowadzając do tego, że chce się po prostu oglądać ich kolejne akcje. Bohaterki bardzo dobrze sprawdzają się jako silna grupa kobiet, które nie dadzą sobie w kaszę dmuchać, jednak przy okazji każda z nich otrzymuje swoje pięć minut, aby opowiedzieć własną historię. Żadna nie ginie przytłoczona przez opowieść, którą snują scenarzyści. Twórcy za pomocą swoich bohaterek starają się poruszać bardzo mocne i ważne tematy, jak przemoc seksualna, jednak mam wrażenie, że akurat w tym wypadku nie mogą one wybrzmieć, ponieważ ograniczają się do zaledwie kilku scen, które nie mają zbytniego wpływu na fabułę.
Było trochę miodu, teraz czas na łyżkę dziegciu, a nawet sporą chochlę. Przede wszystkim druga strona konfliktu, czyli Romeo, Moises i Christian, nadal nie do końca mnie przekonują. Przede wszystkim są oni przerysowani do granic możliwości i nie zawsze to sprawdza się w historii. Mamy zatem psychopatycznego alfonsa, który dzieli kokainę mieczem samurajskim, złego gangstera, który jednak skrywa coś więcej pod maską brutala, i zakompleksionego złoczyńcę, który wyraża swoją frustrację przemocą. Wszystko to zbudowane na znanych już kliszach, dlatego trudno zainteresować się ich losem. Jedynie bracia mają jakiś potencjał na więcej, bo twórcy próbowali pokazać ich drugie oblicze w produkcji. Jednak było tego za mało. Może w 2. sezonie to się zmieni.
Twórcy próbują w obrębie tych odcinków próbować różnych gatunków. Mamy zatem trochę thrillera, komedii kumpelskiej, dramatu, a nawet heist movie. Problem w tym, że nie wszystkie te motywy zgrabnie przeplatają się w produkcji. Niektóre tak, choćby wspomniana opowieść kumpelska nadają rytmu historii i udanie budują pod nią fundamenty. Niestety, gdy w ostatniej fazie sezonu dochodzi wątek z kradzieżą pieniędzy Romeo i jego relacja z Coral, wszystko to staje się mocno wtórne i miejscami bezbarwne. Twórcy wykorzystują znane motywy, jednak tak jakby nie wkładali w nie innej perspektywy, wszystko to jest przewidywalne i nie wnosi żadnej świeżości do opowieści.
Druga połowa 1. sezonu Sky Rojo oferuje dobrą rozrywkę i nieźle napisane historie głównych bohaterek. Jednak cały czas mam problem z drugim planem i chaosem narracyjnym, z niepotrzebnymi wątkami.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat