Squid Game: sezon 1 - recenzja
Squid Game to południowokoreański dramat emitowany przez Netflixa, który znajduje się na dobrej drodze, aby stać się najpopularniejszym serialem. Oznacza to definitywną detronizację obecnego mistrza ekranów – Bridgerton, opartego na bestsellerowej serii powieści Julii Quinn. W jaką grę planszową zagralibyście, gdyby od tego zależało Wasze życie?
Squid Game to południowokoreański dramat emitowany przez Netflixa, który znajduje się na dobrej drodze, aby stać się najpopularniejszym serialem. Oznacza to definitywną detronizację obecnego mistrza ekranów – Bridgerton, opartego na bestsellerowej serii powieści Julii Quinn. W jaką grę planszową zagralibyście, gdyby od tego zależało Wasze życie?
Squid Game to dystopijny południowokoreański serial, który jest ostrą krytyką kapitalizmu i doskonałym thrillerem eskapistycznym. To wyreżyserowany przez Hwanga Dong-hyuka, dziewięcioodcinkowy dramat ukazujący desperackie rzeczy, jakich dopuszczają się ludzie w dobie paraliżującego długu. Uczestnicy zostają wrzuceni na sztuczną arenę, gdzie muszą walczyć o przetrwanie. W tym przypadku areną jest ogromny, tajny kompleks, zawody to seria gier dla dzieci, a ludzie to 456 zawodników, którzy desperacko potrzebują nagrody pieniężnej w wysokości 45,6 miliarda koreańskich wonów, bardziej niż iluzji bezpieczeństwa, którą okresowo zapewnia im świat zewnętrzny.
Główny bohater Seong Gi-hun (Lee Jung-jae) popadł w długi spotęgowane przez uzależnienie od hazardu i rekina pożyczkowego. Jako rozwodnik i ojciec utrzymuje się na „garnuszku matki”. Jego postać jest potrzebna, by podkreślić kwintesencję Squid Game. To wrażliwy, kochający mężczyzna, któremu życie spłatało figla. Podczas rozgrywek wielu zapomina o człowieczeństwie, ale nie on. W pogoni za pieniądzem zdaje sobie sprawę, że będzie musiał podejmować trudne decyzje (nawet te niezgodne z dobrem moralnym), by przetrwać, ale mimo wszystko nadal pamięta o innych. Akt zawahania czyni go bohaterem i ulubieńcem. Bo to przecież bardzo ludzki odruch – analizowanie, czy ryzyko jest warte chwilowej satysfakcji. Bohater dba o relacje i uczestników, nawet w trakcie gry. Bije się z własnymi myślami, przechodzi wiele rozterek, ale nigdy nie zapomina o reszcie. Jego relacja z Kang Sae-Byeok jest poruszająca. Można powiedzieć, że traktuje ją jak swoją córkę, którą nawet czasami „upomina” za zachowanie. Końcówka serii jest na pewno przytłaczająca i emocjonująca, ale to potwierdza nas w przekonaniu, że warto zaufać nieznajomym, zwłaszcza w sytuacji bez wyjścia, bo tak naprawdę w obliczu śmierci tylko to nam zostało i dzięki temu mamy nadzieję na przetrwanie.
Sae-byeok (Jung Ho-yeon) - uciekinierka z Korei Północnej, która próbuje zjednoczyć swoją rodzinę poprzez pomoc w ucieczce na Południe. Jej relacja z Ji-yeong (Lee Yoo-Mi) i scena podczas gry w marble (szklane kulki) należy do moich absolutnych faworytów. Nie da się ukryć, że emocje towarzyszące wypowiadaniu słów do Sae-byeok były niewyobrażalne... Rezygnacja i świadome poświęcenie swojego życia tylko dlatego, że nie masz do kogo wrócić, to trudny orzech do zgryzienia. Ale to sensowne podejście i to jest najważniejsze.
Kolejną postacią godną uwagi jest Cho Sang-woo (Park Hae Soo), który dorastał w biedzie razem z głównym bohaterem. Był uzdolnionym studentem uniwersytetu w Seulu i szefem zespołu inwestycyjnego. Niestety, został przyłapany na kradzieży pieniędzy od swoich klientów, przez co poszukuje go policja. Już od samego początku sprawiał negatywne wrażenie. Wyglądał na kogoś, kto uważa się za lepszego i za wszelką cenę chce dotrzeć do celu. Wątek z Alim Abdulem (Anupam Tripathi) podczas gry w parze totalnie rozerwał mi serce. Cho Sang-woo podstępem, z premedytacją i z pełną świadomością skazał Pakistańczyka na śmierć.
Najstarszy gracz, Oh Il-nam (Oh Young-soo), znany również jako gracz 001, dołącza do gry po tym, jak zdiagnozowano u niego guza mózgu. Na pozór wydaje się być przyjaznym, zagubionym staruszkiem, który po prostu czeka na swoje ostatnie dni. Przyjaźń, która go połączyła z Gi-hunem, dodawała ciepłej, uroczej aury w miejscu czyhającej zbrodni. Kto nie żałowałby starszego człowieka, który na starcie jest spisany na straty i zapomina, jak ma na imię? Zwrot akcji pojawia się wtedy, gdy staruszek nie jest aż tak zagubiony, jak może nam się wydawać.
Warto zwrócić uwagę na wątek policjanta. Hwang Jun-Ho (Wi Ha-Joon) pod przykrywką pracownika organizującego gry chce zdobyć informacje na temat swojego zaginionego brata. Przewrotną sytuacją staje się fakt, że brat bohatera wcale nie jest tak daleko… To rzeczywiście dodaje dramaturgii serialowi i podkreśla, że pieniądze i władza nawet w najżyczliwszym człowieku obudzą zimnego drania. W obliczu przywództwa i kontroli wszelkie wspomnienia i więź braterska stają się niczym. To, że poświęcamy życie, by dowiedzieć się prawdy, nic nie znaczy. Wszystko to zmusza do zastanowienia, czy warto było tę prawdę odkrywać?
Inni bohaterowie, którzy dołożyli cegiełkę do tego, aby serial był fenomenalny, to: Jang Deok-su (Heo Sung Tae), Han Min-yeo (Kim Joo-ryoung), In-Ho (Lee-Byung Hun), Rekruter (Gong-Yoo).
Squid Game korzysta z utartych tropów, ale nie ma w tym nic złego, bo fabularny szablon ma wartość alegoryczną, a serial dobrze to wyraża. Zawodnicy poznają prawdziwy horror gry dopiero wtedy, gdy rozpoczynają śmiertelnie niebezpieczną rozgrywkę w "Czerwone światło, Zielone światło", toczącą się w pełnym słońcu, pod którym bohaterowie (i widzowie) nie mają się gdzie ukryć. Później widzimy logistykę następstw, gdy anonimowi robotnicy, którzy obsługują placówkę, palą ciała przegranych, nie czyniąc różnicy między martwymi a umierającymi. Fabuła jest mocno osadzona w realnym świecie reprezentowanym przez różne dzielnice Seulu, co sprawia, że jest o wiele bardziej przerażająca, a jej sens jest o wiele bardziej wyrazisty. Tak, gra jest przerażająca, ale ta groza jest osadzona w rzeczywistość - jest możliwa tylko dlatego, że warunki panujące poza areną na to pozwalają, a reżyser nigdy nie traci okazji, by to podkreślić.
Czasami bohaterowie podejmują trudne decyzje, innym razem ktoś wyciąga rękę, by pomóc nieznajomemu. Zazwyczaj ludzie kierują się miłością, jaką darzą swoją rodzinę - i faktycznie w tym przypadku mamy okazję zobaczyć tę miłość, ponieważ spędzamy czas z tymi postaciami w ich życiu poza grą. To nie jest historia, w której ludzkość jest skazana na zagładę z powodu wrodzonej chciwości lub egoizmu, choć te cechy z pewnością mogą być brane pod uwagę. To rzeczywistość, w której ludzie robią desperackie rzeczy, ponieważ są w rozpaczliwej sytuacji, a system żeruje na tej wrażliwości dla zysku. Co ciekawe, Squid Game daje swoim bohaterom pewien poziom sprawczości, którego zazwyczaj unika się w tym podgatunku. W przeciwieństwie do Igrzysk Śmierci lub Battle Royale zawodnicy w tej grze sami ją wybierają - najpierw bez pełnej wiedzy o stawce, a potem z szeroko otwartymi oczami. Opowieść poświęca cenny czas narracyjny na kontekstualizację wyboru bohaterów i tak naprawdę nie osądza ich za to, nawet jeśli wybór ten oznacza potępienie innych. W serialu najostrzejsza krytyka dotyczy ludzi mających władzę. Wartość pieniądza i związana z nim kontrola nie odstępuje nas na krok.
Akcja kręci się na małych obszarach tajemniczej wyspy, najczęściej w konkretnych pomieszczeniach. Twórcy potrafili zagrać kadrem w taki sposób, aby spotęgować emocje i wciągnąć widzów w fabułę. Ludzie stojący za budową scenografii zasługują na podwyżkę, bo wykonali kawał dobrej roboty, wprowadzając widzów w jeden oszałamiający kosmos. Co ważne, nie polegali wyłącznie na CGI. Oglądanie tych krajobrazów pomogło stworzyć poczucie rzeczywistości. W odcinku pierwszym i drugim widok słonecznych kolorów i rzezi podkreśla bezwzględną naturę tej rywalizacji, nawet jeśli jest ona oparta na nieeleganckich grach dla dzieci. Zdjęcia również są na wysokim poziomie. Każdy strzał był gustownie zrobiony i nie pozostawił widzów w niepewności co do fabuły. Zamieszki, które wybuchły w odcinku czwartym, były punktem kulminacyjnym. Jasne, trochę trudno jest określić, kto się z kim mierzy, ale szybko zmieniające się ujęcia i kąty dokładnie odzwierciedlają ponurą atmosferę, której nikt nie chciałby doświadczyć. Kolejny artystyczny popis pracy kamery można zaobserwować w odcinku drugim. Ujęcie ocalałych graczy wpatrujących się w świecącą skarbonkę na suficie, która powoli wypełnia się gotówką. To piękne, a zarazem przejmujące ujęcie, w którym ci ludzie widzą, że ogromna nagroda pieniężna jest ich jedyną nadzieją na ucieczkę od finansowej nędzy.
Squid Game przepełnia symbolika, którą z każdym odcinkiem staramy się coraz bardziej odkrywać. Koło, trójkąt i kwadrat to w rzeczywistości litery koreańskiego alfabetu zapisane w Hangul, czyli koreańskim systemie pisma. Koło to litera 'O', trójkąt jest częścią litery 'J', a kwadrat to 'M', więc razem czytamy to jako 'O J M', które są inicjałami gry „squid game” w języku koreańskim. Geometryczne kształty, które także widzimy na maskach, wskazują, że istnieje definitywny podział i funkcja dla każdego z pracowników. Jak powiedział reżyser i scenarzysta serii Hwang Dong-hyuk: "Koła to robotnicy, trójkąty reprezentują uzbrojonych żołnierzy, podczas gdy kwadraty są dla menedżerów". Igrzyska, które widzimy w serialu, są oparte na tradycyjnych koreańskich grach dla dzieci z lat 70. Jedną z nich, z której wywodzi się tytuł dramatu, jest gra w kałamarnicę, polegająca na rysowaniu na ziemi różnych kształtów geometrycznych (kół, kwadratów lub trójkątów), które po ułożeniu utworzą kałamarnicę. Dodatkowo Dong-hyuk ujawnił, że jego inspiracją do powstania ekranizacji były mrówki robotnice.
Przechodząc do kwestii wizualnych: kostiumy dla graczy wyglądają jak coś, co można założyć w domu po ciężkim dniu pracy. Strój składa się z dresu z nadrukowanym numerem zawodnika (z tyłu i z przodu). Dopełnieniem kreacji są białe trampki. Podobnie jak w przypadku zabaw z dzieciństwa (które tutaj prowadzą do masowych morderstw) swobodna moda jest wykorzystywana do budowania napięcia. Luźny strój wydaje się być nieadekwatny do miejsca rozlewu krwi. Jednak zestawienie luźnego wyglądu i gry o wysoką stawkę dodaje dreszczyku emocji do serii. Kolor kostiumu uczestników służy temu samemu celowi... Teal oznacza pokój i odrodzenie, łącząc „uspokajające właściwości niebieskiego z odnawiającymi właściwościami zielonego”. Jest opisany jako "ożywiający i odmładzający kolor, który reprezentuje również otwartą komunikację i jasność myśli". Jak na ironię, otwarta komunikacja i klarowność to coś, czego rozpaczliwie brakuje w całej serii. Ciekawym zestawieniem w tym przypadku są także ludzie w czerwonych kombinezonach (pracownicy lub żołnierze), którzy nie biorą udziału w grze, ale wydają się być bardziej kontrolowani niż sami uczestnicy. Pomimo "wyższej rangi" są nadzorowani i numerowani jak "przeciętni" zawodnicy. Znaczącą różnicę stanowią: kolor kostiumu, broń (która tak naprawdę tylko akcentuje ich przewagę wizualną) oraz specyficzne maski z białą figurą geometryczną, decydującą o przypisanej im funkcji.
Jeśli chodzi o rekwizyty, to bez wątpienia najbardziej wyróżnia się gigantyczna lalka Mugunghwa, która zdominowała pierwszy odcinek serialu. To centralny punkt krwawej gry w "czerwone światło, zielone światło". Ciekawostką jest fakt, że w rzeczywistości figura strzeże wejścia do muzeum powozów konnych, Macha Land. Znajduje się w Jincheon, wiejskim obszarze około trzech godzin na północ od Seulu. Producenci serialu wypożyczyli lalkę na czas kręcenia filmu, po czym ją zwrócili.
Gracze do pewnego momentu są skazani sami na siebie, zaraz po przejmującej walce zostają zmuszeni do niełatwego podjęcia wyboru – partnera do gry. Jak zaufać komuś, kto przed chwilą próbował cię zabić? Bohaterowie są stawiani w różnych sytuacjach – od współpracy aż po rywalizację. Kontrast pomiędzy wyglądem areny i „cukierkowego” labiryntu, którym bohaterowie poruszają się do miejsca rozgrywek, jest drastyczny. Piwnica, znajdująca się tuż pod kolorowym wnętrzem, kryje za sobą wstrząsające tajemnice, które podkreślają dynamikę serialu.
Tę krwawą fabułę akcentują znane utwory ze świata muzyki klasycznej. Po obejrzeniu tego spektaklu już nigdy nie będziemy słuchali tych dzieł w ten sam sposób. Przykładowo, pół godziny po rozpoczęciu pierwszego odcinka zawodnicy zostają obudzeni przez trzecią i ostatnią część Koncertu Trąbkowego Es-dur, Haydna Josepha. Utwór staje się mrożącym krew w żyłach motywem przewodnim przez całą resztę serii, przykuwając uwagę uczestników w krytycznych momentach i wprowadzając poczucie niepokoju również u widzów. Twórcy wykorzystują muzykę klasyczną do wyeksponowania ironii sytuacji, w jakiej znajdują się bohaterowie. Dobór finezyjnej muzyki w trakcie walki na śmierć i życie był genialnym dopełnieniem. Z biegiem czasu, z nieznajomych wszyscy stali się rodziną, która pomimo tego, że w pewnych momentach sobie pomaga, to zdaje sobie sprawę z tego, że spośród 456 osób przeżyje tylko jedna.
Squid Game to porywający, nietuzinkowy i brutalny serial, który pozostawia w zadumie. Dramat szturmem podbił Netflixa, z dnia na dzień zyskując ogromne zasięgi popularności. Otwarte zakończenie sugeruje, że możemy liczyć na dalszy ciąg historii. Twórca nie podjął ostatecznej decyzji o kontynuacji thrillera. Reżyser koreańskiego hitu, określanego jako połączenie Igrzysk śmierci z dziecięcymi zabawami, ma przed sobą niezłą zagwozdkę. Mimo wszystko chciałabym zobaczyć kontynuację. Koreański rynek kinematograficzny jest na bardzo wysokim poziomie. Kreatywności tu nie brakuje i nie zdziwiłby mnie fakt, gdyby sequel okazał się równie dobry, jeżeli nawet nie lepszy. Widzę potencjał na ciekawe rozwinięcie fabuły i poszczególnych wątków, ale na chwilę obecną pozostaje nam tylko czekać.
Poznaj recenzenta
Sylwia ChełkowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat