Po zamachu na najwyższych rangą generałów SS i nie tylko, zaczyna się polowanie na konspiratorów i rebeliantów. Każdy jest podejrzany. Do niewoli zaczyna trafiać coraz więcej znajomych Archer (Sam Riley), w tym jego partner Harry Woods (James Cosmo). Niemcy zaczynają reagować coraz bardziej nerwowo; wiedzą, że Amerykanie mogą lada moment wejść w posiadanie planów bomby atomowej i odwrócić losy wojny. Brytyjski wywiad przyparty do muru postanawia przyśpieszyć akcję wywiezienia króla Georga z Wysp do USA. By tego dokonać, niezbędna będzie pomoc Archera.
SS-GB wchodzi w finałową fazę. Porzuca wątki śledztwa i skupia się na głównej intrydze, jaką jest walka rebeliantów z hitlerowcami. Sprawa się o tyle komplikuje, że w samym obozie nazistowskim zaczynają formować się podgrupy działające na niekorzyść Führera. Po środku tego całego bałaganu ląduje Archer. Wydaje się, że to jedyny człowiek, który stara się myśleć racjonalnie i nie daje się ponieść emocjom.
Czwarty odcinek jest domknięciem wszystkich wątków, dużo tu gadania o przyszłości i losach wojny. Takie budowanie napięcia przed wielkim finałem. Piąty odcinek to właśnie taka kulminacja; próba wywiezienia króla z kraju, walka z kolaborantami, chęć przechytrzenia rozstawionych na drodze hitlerowców. To domknięcie historii niewątpliwie trzyma w napięciu, bo zostało dobrze zbudowane. Osoby, które nie czytały książki, mogą być zaskoczone końcową intrygą oraz tym, jaką rolę w całym zamieszaniu ma główny bohater.
Trochę drażni to, że Amerykanie zostali ukazani jako wielcy herosi, którym udaje się po raz kolejny wykiwać nazistów. Ta niezawodność amerykańskich szpiegów przedstawiona w filmach i serialach zaczyna mnie już nudzić.
Zakończenie SS-GB można interpretować na kilka sposobów. Jest w nim na pewno miejsce na kontynuację. Jeśli jednak serial zostanie zakończony na tym stadium, nic wielkiego się nie wydarzy. Wszystkie wątki zostały zamknięte. Nasz bohater uciekł i jego dalszy los jest nieznany. Nie jest to może zakończenie z wielkim happy endem, ale z drugiej strony ta historia raczej na radosne zakończenie nie zasługiwała. Chyba nikt się nie spodziewał, że funkcjonariusz Scotland Yard niczym Robin Hood stanie na czele rebelii i obali okupanta.
Świat, w którym naziści wygrali Bitwę o Anglię, ma w sobie ogromny potencjał, a wykorzystano jak na razie tylko jego część. Potencjał moim zdaniem nie został jeszcze wyczerpany. Jeszcze jeden odcinek przed nami. Zobaczymy jak dalej akcja się potoczy.
Źródło: foto. BBC
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiRedaktor naczelny naEKRANIE.pl. Dziennikarz filmowy. Publikował między innymi w: Wprost, Rzeczpospolita, Przekrój, Machina, Maxim, PSX Extreme. Fan twórczości Terry’ego Pratchetta. W wolnym czasie, którego za dużo nie mam, gram na PS4, czytam komiksy ze stajni Marvela i DC, a jak nadarzy się okazja to gram w piłkę. Można go znaleźć na:
