„Stacja 16”: Archipelag z piekielnej czeluści – recenzja
Data premiery w Polsce: 20 maja 2014Autor "Wież Bois-Maury", Hermann, łączy siły ze swoim synem, by opowiedzieć historię o tajemnicach arktycznego pustkowia. Czy Stacja 16 dorównuje jego samodzielnym albumom? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
Autor "Wież Bois-Maury", Hermann, łączy siły ze swoim synem, by opowiedzieć historię o tajemnicach arktycznego pustkowia. Czy Stacja 16 dorównuje jego samodzielnym albumom? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
Istniejące od zeszłego roku Wydawnictwo Komiksowe konsekwentnie stawia na publikowanie kolejnych dzieł belgijskiego artysty, Hermanna Huppena. Polscy czytelnicy poznali już dramatyczne przygody błędnego rycerza Aymara, rozgrywające się w surowych, średniowiecznych realiach – pięć pierwszych tomów serii "Wieże Bois-Maury" (mój obszerny artykuł znajdziecie tutaj); niebawem nakładem oficyny Elemental ukaże się natomiast otwierający zeszyt niezwykle oryginalnego cyklu "Jeremiah". Stacja 16 to ostatni z dotychczasowych komiksów w bogatym dorobku Hermanna, którego scenarzysta (syn autora, Yves Huppen) połączył ze sobą czystą grozę z szarlatańskimi eksperymentami nuklearnymi. Nad całością unosi się iście postapokaliptyczny klimat rodem z genialnej powieści fantastyczno-naukowej "Piknik na skraju drogi" braci Strugackich, co należy uznać za właściwą rekomendację recenzowanego albumu.
Akcja Stacji 16 rozgrywa się w 1997 roku, w smętnej bazie wojskowej mieszczącej się na totalnym pustkowiu w arktycznej scenerii. Młody żołnierz, Grigorij (Griszka), odbiera dziwny sygnał z tytułowej stacji meteorologicznej. Rozhisteryzowany głos prosi o wsparcie, dodając, iż jego kamratów spotkała straszliwa śmierć. Kapitan małego oddziału powątpiewa w przebywanie w owym miejscu żywych ludzi – baza jest opuszczona od blisko pięćdziesięciu lat. Wysyła jednak czterech wojaków pod komendą sierżanta Walentina, aby zbadali tajemnicze nawoływanie. Walentyn, w asyście doświadczonych wojskowych Saszy i Tarasa oraz nowicjusza Grigorija, dokładnie przeszukuje stację 16, co chwila odkrywając przerażające sekrety wyludnionej bazy. Zjawiskowa zorza polarna powoduje, iż zszokowani żołnierze przenoszą się w czasie. Ich oczom ukazują się przerażające widoki – upiorni, przybyli z krainy umarłych nieszczęśnicy, próby nuklearne oraz słoje z organami ludzkimi, łącznie z gałkami ocznymi należącymi do samego Walentina. Przetrwanie owego piekła i zachowanie trzeźwego umysłu wydaje się praktycznie niemożliwe.
Yves Huppen bezbłędnie zaprezentował niebezpieczeństwa związane z nieprzemyślanym igraniem z degradującymi całe środowisko, siejącymi ogólne zniszczenie bombami nuklearnymi. Odwołuje się przy tym do autentycznych wydarzeń odbywających się przed półwieczem w archipelagu Nowa Ziemia. Dokładnie w 1961 zdetonowano tam największy w historii ładunek termojądrowy ("Car bomba"), o sile rażenia przeszło trzy tysiące razy większej niż bomby, która spadła na Hiroszimę. Scenarzysta niniejszego komiksu w intrygujący sposób przedstawił swoją wizję szatańskich następstw tych czynów. Dotąd spokojna ziemia przemieniła się w istne pobojowisko, a wkroczenie na jej terytorium naznaczone jest cierpieniem, utratą zmysłów oraz śmiercią. Klaustrofobiczna aura opowieści, degrengolada, chroniczny lęk, defetyzm oraz opętanie to najmocniejsze akordy Stacji 16.
[image-browser playlist="576974" suggest=""]
Nie gorzej spisał się ojciec – warstwa graficzna autorstwa Hermanna to prawdziwa maestria. Belgijski ilustrator podobnie jak w "Wieżach Bois-Maury" serwuje odstręczające swym wyglądem postacie, zapadające w pamięć, niepokojące kadry (choćby widok napromieniowanej zjawy sierżanta Walentina) oraz dwustronicowe plansze wybuchu atomowego czy cudownej zorzy polarnej. Zimna, w zdecydowanej większości utrzymana w szarości kolorystyka, wiernie oddane stroje żołnierzy czy wyciągnięty wprost z czasów Stalina wystrój bazy świadczą o precyzyjności znakomitego rysownika i jego fachowym przygotowaniu. Sama okładka rzeczonej pozycji to prawdziwa perełka, niejako sugerująca zawartość komiksu.
W przywołanym "Pikniku na skraju drogi" rosyjscy pisarze ukazali złowieszcze tereny niegdyś nawiedzone przez kosmitów, którzy pozostawili po sobie całe mnóstwo wymyślnych przedmiotów, urządzeń i broni. Przeróżne anomalie występujące w tych miejscach są trudne do zbadania przez uczonych. Podobnie wygląda sprawa ze stacją meteorologiczną 16, w której obecny czas uległ całkowitej dezintegracji. Komiks Hermanna i Yves'a momentami nabiera dydaktycznego charakteru i można go odczytywać jako otwartą krytykę nuklearnych zbrojeń. Archipelag Nowa Ziemia to miejsce wprost z piekielnych czeluści, naznaczone piętnem wiecznego skażenia.
Poznaj recenzenta
Mirosław SkrzydłoPoznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat