Storm, tom 3: Kosmiczne bitwy – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 1 października 2016Storm. Kroniki świata na dnie to klasyka europejskiego komiksu spod znaku space opery i dark fantasy. Mamy tu do czynienia z błyskotliwą serią SF, słynącą z niebywale realistycznych i dopieszczonych plansz angielskiego mistrza pędzla, Dona Lawrence’a. W trzecim zwartym tomie znajdziemy piąty i szósty rozdział perypetii walecznego śmiałka i jego ociekającej seksapilem partnerki, Rudowłosej. Zanosi się na zaciętą wojnę z przyczajonymi agresorami z obcej rasy.
Storm. Kroniki świata na dnie to klasyka europejskiego komiksu spod znaku space opery i dark fantasy. Mamy tu do czynienia z błyskotliwą serią SF, słynącą z niebywale realistycznych i dopieszczonych plansz angielskiego mistrza pędzla, Dona Lawrence’a. W trzecim zwartym tomie znajdziemy piąty i szósty rozdział perypetii walecznego śmiałka i jego ociekającej seksapilem partnerki, Rudowłosej. Zanosi się na zaciętą wojnę z przyczajonymi agresorami z obcej rasy.
Protagonistą tego fascynującego cyklu jest doświadczony pilot Storm, który wraz z załogantami stacji kosmicznej wyrusza z misją badawczą na Jowisz. Statek pilotowany przez bohatera wpada do wnętrza szalejącego cyklonu. W konsekwencji tego zdarzenia Storm znika z radarów obserwujących go uczonych, którzy porzucają zaginionego druha. Kosmonauta szczęśliwie wraca na Ziemię, choć szybko przekonuje się, że obecny świat zupełnie nie przypomina jego rodzimej planety. Oceany wyschły, klimat mocno się zmienił, a ludzie wyglądają niczym dzikusy z dawnych czasów. Z bliżej niewyjaśnionych powodów ludzkość cofnęła się w rozwoju – nad ponurą rzeczywistością zawisło widmo chaosu, zniszczenia i upadku dotąd wyznawanych wartości. Żeby tego było mało, na planecie pojawiły się ogromne drapieżniki, jakby przeniesione wprost z prehistorii. Storm ratuje z opresji piękną nieznajomą, która od tej chwili będzie mu stale towarzyszyła. Na swej drodze spotyka również gros rasowych zbrodniarzy oraz posiadających niebieską barwę skóry kosmitów.
W czwartym tomie (Zielone pandemonium) Storm i Rudowłosa, po licznych przygodach, trafiają do tajnej kwatery wrogo nastawionych Azurian. Apodyktyczny nadzorca owej bazy wyjaśnia bohaterom tajemnicę upadku ludzkości i okoliczności galaktycznej konfrontacji pomiędzy dwiema rasami, która rozegrała się na Ziemi przed setkami tysięcy lat. W ten sposób holenderski scenarzysta Dick Matena sprawnie rozwija całe uniwersum, a seria stała się bardziej epicka, złożona, a przez to znacznie ciekawsza.
Storm, tom 3 koncentruje się na dynamicznej i pełnej nagłych zwrotów akcji wojnie pomiędzy niedobitkami rasy ludzkiej a zaciekłymi najeźdźcami. Stormowi, dzięki wrodzonej charyzmie, odwadze i intelektowi, udaje się zintegrować liczne plemiona. Uczy ich korzystania z broni Azurian, stając u ich boku w szranki z potężniejszym wrogiem. Niespodziewanie zyskuje sprzymierzeńca w osobie generała azuriańskiej armii, Solona. W szóstym zeszycie z serii (Tajemnica fal Nitronu) wojna dobiega końca, choć względny spokój mąci tragiczna w skutkach zdrada bliskiego sojusznika Storma. Ważne miejsce w fabule owej historii pełni tajemnicza azuriańska dziewczynka, dysponująca potężną mocą, a także konsekwencje owej anomalii.
Warstwa fabularna Kronik świata na dnie nie prezentuje się nazbyt okazale i jest złożona z powszechnie obowiązujących w czasach jej powstawania trendów w literaturze science fiction i fantasy. Matena serwuje nam zatem wyświechtane postawy i sylwetki postaci: krystalicznych bohaterów, skąpo ubrane, seksowne kobiety, jednowymiarowych złoczyńców czy sędziwych uczonych i mędrców. Rozwiązanie danych opowieści można łatwo przewidzieć, choć należy zauważyć, iż wprowadzenie do historii wyniosłych Azurian okazało się strzałem w dziesiątkę. Świetnie wypada także kreacja całego świata, egzotyczne rasy, zadziwiające statki kosmiczne czy niecodzienne stroje obcych przybyszy.
W Stormie na pierwszy plan wysuwają się przykuwające oko ilustracje Dona Lawrence’a. Brytyjski plastyk po mistrzostwu opanował niełatwą sztukę tworzenia malarskich arcydzieł, powstałych poprzez precyzyjne pociągnięcia tuszem i bezpośrednie pokrywanie ich farbą. Efektownie prezentują się bohaterowie serii oraz kreatury o gargantuicznych rozmiarach. Wisienką na przysłowiowym torcie są spektakularne pojedynki w kosmicznej scenerii i konstrukcja różnorodnych statków bojowych. W kolorystyce dominują różne odcienie czerwieni, błękitu i zieleni, a cieniowanie i okładki poszczególnych zeszytów to czysta wirtuozeria.
Niniejszy cykl nieco się zestarzał, zwłaszcza biorąc pod uwagę nieustanne posługiwanie się opisami rozgrywanych się wydarzeń, opowiadanych przez narratora opowieści. Ów wyraźny mankament nie umniejsza jednak wartości Storma – jednej z najbardziej docenionych i fascynujących serii komiksowej z gatunku SF połączonego z dark fantasy. To kosmiczne bitwy w olśniewającej oprawie plastycznej, nieodżałowanego Dona Lawrence’a.
Źródło: fot. Kurc
Poznaj recenzenta
Mirosław SkrzydłoDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat