Supernova - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 25 czerwca 2021Supernova nie jest filmem, który wyciśnie z was ostatnią łzę, ale to nie oznacza, że dramat zawarty w tej historii nie ma szansy wybrzmieć.
Supernova nie jest filmem, który wyciśnie z was ostatnią łzę, ale to nie oznacza, że dramat zawarty w tej historii nie ma szansy wybrzmieć.
Supernova od Harry'ego Macqueena nie sili się na tanie wyciskanie łez, unika tym samym wielu pułapek, które towarzyszą filmom drogi z utkanym w tle dramatem. Oto mamy bowiem historię Sama i Tuskera, spędzających razem życie od ponad 20 lat. Ich wzajemne uczucie wciąż jest bardzo silne, ale napotykają widmo rychłego rozstania spowodowanego chorobą Tuskera. Wyruszają w podróż, która wystawi ich związek na próbę, ale tutaj właśnie procentuje subtelne podejście reżysera do prowadzenia historii, która wyzbyta jest sentymentalizmu.
To nie oznacza, że Supernova jest filmem całkowicie unikającym szufladek lub pewnych schematów, które towarzyszą historiom z egzystencjalnymi rozterkami. Właściwie świadomość zbliżającego się końca zostaje tutaj ograna w sposób pozbawiony zaskoczeń, ale ten fakt nie wpływa znacząco na ostateczną ocenę. Wszystko dzięki duetowi aktorów niosących ten film w każdej jego minucie. Colin Firth i Stanley Tucci są fenomenalni i znakomicie się uzupełniają, dzięki czemu nie ma poczucia, że to gonitwa dwóch aktorskich talentów chcących błyszczeć na ekranie w pierwszej kolejności. Sam i Tusker mają różne charaktery, ale jesteśmy gotowi od razu uwierzyć w miłość, którą obdarzają siebie nawzajem. Całość dodatkowo podszyta jest czarnym humorem, który szczególnie ujawnia się w słodko-gorzkich komentarzach chorego Tuskera, ale reakcje Firtha na pomysły Tucciego nie są wcale mniej udane.
Supernova imponuje przede wszystkim naturalnością, lekkością w prowadzeniu narracji. Mcqueen zabiera nas w trudną podróż z Samem i Tuskerem, którzy jednocześnie chcą cieszyć się podróżą w piękny region Anglii związany z ich przeszłością, ale wciąż w głowach kotwiczy im myśli o nieubłaganym końcu tej sielanki. Trudne momenty sprawnie przełamywane są przez świetnie napisane dialogi oraz interakcje między głównym duetem, ale także postaciami z drugiego planu, co powoduje dużo uśmiechu. Ostatecznie jednak podróż bohaterów zabierze ich do miejsca, w którym będzie trzeba podjąć być może najtrudniejsze decyzje w ich życiu. To właśnie wtedy reżyser ma w swoich rękach najmocniejsze karty i może w następnej turze wykonać ruch, po którym bardzo trudno będzie się widzom pozbierać.
Tak się nie dzieje, bo Mcqueen pozostaje wierny swojemu wrażliwemu i subtelnemu podejściu, co działało do końcowych minut filmu. Finalnie brakowało jednak czegoś, co wywołałoby większe emocje. Supernova nie sprawia, że chcemy się zatrzymać i dłużej kontemplować film, który ostatecznie nie był tak odważny, jak Sam i Tusker. Prawdziwość narracji imponuje, ale zabrakło wyraźnego akcentu, który mógłby mocniej usadowić nas w kinowym fotelu nawet w momencie pojawienia się napisów końcowych.
Supernova to opowieść o trudnych decyzjach, bezwarunkowej miłości i zmaganiu się z rychłą utratą bliskiej osoby, a wszystko to z udziałem wspaniałych aktorów, tworzących wiarygodną, silną i trwającą u swego boku parę. Nie wszystkie decyzje reżysera okazały się strzałem w dziesiątkę i być może obraz ten mógł mocniej zapisać się w naszej pamięci, dokładając cegiełkę do dyskusji toczącej się wokół eutanazji. Supernova nie pozostawia po sobie trwałego śladu, ale to i tak bardzo udana produkcja, która dzięki wybitnemu popisowi aktorów może wylądować na topce najlepszych filmów roku. Tytuł być może niesie w sobie za sprawą skojarzeń znacznie więcej emocji, ale wyobrażam sobie, że subtelny kierunek reżysera zostanie przez wielu doceniony.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat