Świąteczna aleja - recenzja filmu
Świąteczna aleja to nowy film familijny platformy Prime Video z Eddiem Murphym w roli głównej. Czy dostarcza oczekiwanych emocji i wrażeń?
Świąteczna aleja to nowy film familijny platformy Prime Video z Eddiem Murphym w roli głównej. Czy dostarcza oczekiwanych emocji i wrażeń?
Świąteczna aleja przywodzi myśl niechlubny etap kariery Eddiego Murphy'ego, gdy aktor grał w wielu dziwnych i złych filmach. Historia porusza schematyczne wątki familijne, co sprawia, że przypomina netflixowe Rodzinne zamiany. Problem w tym, że produkcja Prime Video nie ma uroku ani atmosfery wspomnianego filmu konkurencji, a świąteczny klimat w ogóle nie jest w niej odczuwalny. Wszystko pogrąża fatalny czarny charakter, który został zwyczajnie źle obsadzony. Ta postać nie bawi ani nie wywołuje żadnych pozytywnych emocji, a za to niemiłosiernie irytuje. Trudno angażować się w opowieść i problemy głównego bohatera, gdy nudny do bólu złoczyńca odciąga naszą uwagę i nie pozwala poczuć zagrożenia.
Punkt wyjścia tego filmu jest po prostu wadliwy, więc trudno nadrobić to innymi elementami. W historii pojawia się schemat rywalizacji na ozdoby świąteczne w ogródku, ale urozmaica go misja zbierania pierścieni od magicznych stworzeń. To przykład ciekawego pomysłu, który został źle poprowadzony. To wszystko wydaje się okrutnie szablonowe i nieciekawe – nie pozwala wybrzmieć temu, co mogło wzbudzić emocje. Takim sposobem element przygody kuleje, a finał z wyścigiem z czasem nie generuje żadnego napięcia, niepokoju czy niepewności. To ogromny problem, bo jak czerpać przyjemność z czegoś, co przeważnie nudzi?
Filmy świąteczne powinny mieć określoną atmosferę i przesłanie – takie trafiające w serducho w prosty, ale skuteczny sposób. Niestety Świąteczna aleja to projekt całkowicie nieudany pod tym względem, bo nie jest w stanie wywołać żadnych emocji, a próby stworzenia świątecznego klimatu rozpadają się jak domek z kart. Nawet przemiany bohaterów i morał historii poprowadzono tak siermiężnie, że nie da się tym wzruszyć.
Trudno powiedzieć o tym filmie cokolwiek dobrego. Eddie Murphy na pewno się stara, ale cóż z tego, skoro przyćmiewają go nieudane aspekty, takie jak karygodna reżyseria czy fatalny casting? Nawet schematyczne do bólu filmy świąteczne Netflixa wypadają lepiej. Seans pozostawia z dużym niesmakiem. Szkoda czasu!
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat