

Sygnaliści to film mocno aktualny, bo pokazujący przewinienia korporacji, która za wszelką cenę próbuje ukryć niewygodną prawdę, tłamsząc każdego, kto mógłby chcieć ją wyjawić publicznie. W samym filmie pada nawet sugestia, że tak naprawdę robią to profilaktycznie, bo i tak dziennikarze siedzą im w kieszeni, a pewne fakty mogą być interesujące tylko dla fanatyków teorii spiskowych. Film w reżyserii Davida Mackenziego dość sprawnie przeplata przyziemny konflikt między moralnością a pragmatyzmem, podkręcając jednak zasady tego świata i tworząc całkiem ciekawą rzeczywistość pośredników działających w cieniu, współpracujących z sygnalistami – osobami ujawniającymi nieprawidłowości w potężnych korporacjach.
Głównym bohaterem jest Tom (Riz Ahmed), jeden z najlepszych pośredników – dyskretny, metodyczny, trzymający się żelaznych zasad. Jedno ze zleceń komplikuje się jednak w sytuacji, gdy sprawa, z którą przyszła pewna kobieta (Lily James), okazuje się być większa, niż Tom mógłby początkowo zakładać. Wkrótce okazuje się, że za jej sprawą kryje się sieć korupcji, ukrytych powiązań i moralnych dylematów.
Trzeba przyznać, że pomysł na ukazanie różnych problemów jest naprawdę ciekawy. Z jednej strony film zadaje pytanie, gdzie szukać w sobie siłę, odwagę i determinację do tego, by stawiać czoła wielkim korporacjom przepełnionym korupcją i cynizmem. Z drugiej jednak widzimy też jak te właśnie wielkie korporacje wpływają na przepływ informacji oraz na zwykłych ludzi, którzy ulegają ich wpływom. To, co jednak zasługuje w tym pomyśle na największą pochwałę, to stworzenie thrillera pozbawionego wszelkich technologicznych narzędzi do zamiany twarzy łącznie ze spojówkami, czy hakowania sprzętów wszelkiej maści, co często stanowi wytrych fabularny. Tutaj, stosowane jest jedynie urządzenie służące do komunikowania się osób niewidomych. I chociaż Sygnaliści, to film ze swoimi dość poważnymi często problemami, to jednak sam ten punkt wyjścia jest godny docenienia.
Wyobrażam sobie nawet, że jest w tym filmie kilka motywów, do których można podejść na różne sposoby. W tytule mamy zaadresowanych sygnalistów, jednak tak naprawdę wydarzenia obserwujemy z perspektywy łącznika. Dzięki temu zabiegowi możemy spojrzeć na obie strony sporu względnie po równo, bo zarówno dotykana jest kwestia etyki ujawnianych nadużyć, jak i ta strona moralnej niejednoznaczności poprzez pokazanie działań szkodliwej korporacji.
Gdzie tu są jednak wspomniane przeze mnie problemy? Na papierze to wszystko brzmi naprawdę dobrze i obiecująco, zwłaszcza że w głównych rolach mamy świetnych Riza Ahmeda i Lilly James. Problem jest jednak w tym, że ten zrealizowany w klasycznym stylu film dość szybko ujawnia swoje ograniczenia. Wspomniane urządzenie do komunikacji staje się z czasem dość powtarzalnym gimmickiem, a relacja sygnalistki i pośrednika zmierza w dość sztampowe rejony. Nawet nie jest problemem sam rozwijający się tutaj romans, ale raczej to, jak został on ograny.
Inna, dość przeciętna kwestia to jak zostali przedstawieni antagoniści. Żebym nie został źle zrozumiany – ekipa rządzona przez Dawsona (Sam Worthington) nie jest złożona z klisz reprezentujących złe korporacje w popkulturze, ale też nie jest przedstawiona w jakiś szczególnie świeży sposób. Tutaj jest raczej mimo wszystko schematycznie, ale na plus na pewno to, że ich rola w tym filmie jest odpowiednia, jeśli chodzi o czas ekranowy. Nie ma ich za mało, by zobaczyć ich starania, by powstrzymać pośrednika, ani też za dużo, by zdominowali ekran i wprowadzili do filmu zbyt dużo przestojów.
Jak wspomniałem, problemem Sygnalistów jest na pewno pójście w dość tani romans z klientką, który moim zdaniem zaburza podejście Toma. A sposoby na to, by jednak przekonać nas do słuszności jego decyzji, są raczej kiepskie i naciągane. Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że będą widzowie, którym w ogóle nie będzie to przeszkadzało, a może nawet zostanie to uznane za zaletę, bo wprowadza do dość chłodnego thrillera trochę namiętności. Być może, ale tym bardziej jestem ciekaw reakcji na finałowe sekwencje, w których też niejako na siłę wydaje się być zamieszczony twist. Sygnaliści to jednak naprawdę ciekawa próba i aż ciekaw jestem, co w rękach nieco lepszego reżysera lub może przy rozwinięciu pomysłu przez lepszego scenarzystę mogłoby się stać z takim filmem. Potencjał był na naprawdę dużo, a wyszło po prostu nieźle.
Poznaj recenzenta
Michał Kujawiński
