Syn #01: Woda i ogień – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 15 września 2018Syn to pierwszy tom wielce obiecującej serii Woda i ogień precyzyjnego artysty komiksowego, Benedykta Szneidera. Mamy tu do czynienia z dobrze skrojoną opowieścią z pogranicza dark fantasy, czarnej magii i makabry, z elementami historii średniowiecznej Europy. Wspomniany scenarzysta długo kazał czekać na swój kolejny album (premiera ciepło przyjętego Diefenbacha miała miejsce w 2011 roku). Czy cierpliwość jego miłośników opłaciła się?
Syn to pierwszy tom wielce obiecującej serii Woda i ogień precyzyjnego artysty komiksowego, Benedykta Szneidera. Mamy tu do czynienia z dobrze skrojoną opowieścią z pogranicza dark fantasy, czarnej magii i makabry, z elementami historii średniowiecznej Europy. Wspomniany scenarzysta długo kazał czekać na swój kolejny album (premiera ciepło przyjętego Diefenbacha miała miejsce w 2011 roku). Czy cierpliwość jego miłośników opłaciła się?
Benedykt Szneider można śmiało określić jako artystę totalnego. Wprawdzie ma na swoim koncie wyłącznie kilka krótkich opowieści, a także dwa dłuższe komiksy, ale na przestrzeni ostatnich kilku lat potrafił wypromować swój niepowtarzalny styl. Jego mrożące krew w żyłach historie przesiąknięte są nihilizmem, nieszczęściem, którego brutalnie doświadczają wykreowani przez niego bohaterowie, oraz swoistym triumfem zła. Prawdziwą wartość stanowią natomiast jego dopieszczone pod każdym względem, niezwykle precyzyjne i sugestywne plansze, zdecydowanie wyróżniające się pośród współczesnych twórców komiksowych nad Wisłą. Jego rysunki są bardzo klimatyczne, doskonale skonstruowane (zwłaszcza dzikie plenery i zmieniające się warunki atmosferyczne) i dynamiczne, a operowanie czernią i bielą została przez rodzimego artystę opanowane po mistrzowsku. Na koniec warto zwrócić uwagę na wysmukłe sylwetki bohaterów, ich naznaczone piętnem śmierci twarze, a także przeróżne upiorne kreatury, pojawiające się na poszczególnych kadrach. Dzięki nim otrzymujemy jedne z najlepiej narysowanych komiksów na europejskim rynku.
W swoistym prologu recenzowanego dzieła scenarzysta w telegraficznym skrócie przedstawia genezę średniowiecznego zakonu Krucyferian (Krzyżaków). Krzyżacy w brutalny sposób (za otwartym poparciem ówczesnego papieża) nawracali pogańskie ludy Europy. Jednym z takich dzikich plemion jest Lud Popiołów, ukrywający się przed lepiej uzbrojonymi i wyszkolonymi najeźdźcami. Z niepokojem obserwujemy losy anonimowego chłopca bez imienia (Syna). Jak dowiadujemy się z opisu, młodzieniec należy do iście barbarzyńskiej Akademii Tortur – pradawnej sekty uznającej Ziemię za piekielną otchłań, a nasz nędzny żywot za ciągłą drogę do upragnionych gwiazd.
Syn #01: Woda i ogień w debiutanckim tomie wciągającej serii musi zmierzyć się z masą czyhających na niego niebezpieczeństw i przyczajonych wrogów. Pomoc odnajdzie w osobie dzielnej wojowniczki i strażniczki lasu, zwanej Iskrą. Ważną rolę w niniejszym woluminie odegra wiekowa wiedźma, odsłaniająca przed chłopcem prawdę o życiu i otaczającym go świecie, a także zapoznająca go z wierzeniami Ludu Popiołów. Epizodycznie w pierwszym tomie serii Woda i ogień pojawia się rosły mężczyzna wędrujący z olbrzymim krzyżem (Pielgrzym), który chroni ambitnego i okrutnego krzyżowca Miłosza przed atakami mieszkańców odwiedzanych ziem. Zapewne w kolejnej części owa para odegra większą rolę, a ich droga skrzyżuje się z wygnanym przez swych dawnych braci, Synem. Ciekaw jestem roli enigmatycznego Pielgrzyma w całej przygodzie, a także jego spotkania z Synem i odważną Iskrą.
Najnowszy komiks twórcy Diefenbacha – Zanim wzejdzie świt należy uznać za znakomitą i mroczną przypowieść o posępnej rzeczywistości wyzutej z dobra i radości. Niedobitki starego świata muszą odeprzeć mordercze ataki, pozornie cywilizowanych osobników. Szneider idealnie zestawił ze sobą dwa różne, zwalczające się w średniowieczu nurty, a także wiarę w różnych bogów. Świetnie wypadają dwuznaczne relacje Syna z Iskrą, charakterystyczni bohaterowie drugiego planu oraz szybkie tempo narracji. Pod względem graficznym to najlepiej zaprojektowany album rodzimego artysty (spójrzcie tylko na dwustronicową planszę prezentującą leśną scenerię czy widok Iskry na górskim szczycie). Dwie plansze zostały natomiast namalowane akwarelami, co udowadnia, iż Benedykt świetnie radzi sobie również i w innych technikach malarskich.
Syn zadowoli wiernych fanów talentu Szneidera oraz polskich komiksów głównego nurtu. Miejmy nadzieję, że na jego kolejny komiks nie będziemy musieli czekać kilku kolejnych lat. Na tę chwilę jest znakomicie.
Źródło: fot. Kultura Gniewu
Poznaj recenzenta
Mirosław SkrzydłoDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat