Choć początkowo Pete wydawał mi się jedną z ciekawszych i bardziej tajemniczych postaci, z odcinka na odcinek utwierdzam się w tym, że śledzenie jego perypetii jest zwyczajnie monotonne. Bohater cały czas zmaga się ze swoimi przemyśleniami i uczuciami. Byłoby dobrze, gdyby dotyczyły one czegoś więcej niż miłość, bo tej ostatnimi czasy jest na ekranie za dużo. W odcinku numer osiem ponownie zastajemy go w ramionach pięknej Marie i w zasadzie przez cały czas jesteśmy świadkami ich prywatnych rozmów. Dziewczyna na tym zyskuje, bo po zdjęciu swojej wypracowanej maski okazuje się postacią z bolesną historią. Jednak sam Pete momentami stawia się w negatywnym świetle, a jego spontaniczne „ucieknijmy stąd” wybrzmiewa wręcz absurdalnie.

Przez nacisk na sprawy sercowe syna historia traci na spójności. Nie ma to nic wspólnego z historią Eliego McCullougha, a wydawało mi się, że to właśnie wokół tego będzie kręciła się cała fabuła. Na szczęście w bieżącym odcinku ponownie widzimy Pierce’a Brosnana, chociaż przez chwilę. Wracamy do interesów i knowań mających doprowadzić go do złóż ropy i bogactwa, mamy przesłankę ku kolejnemu konfliktowi z Meksykanami, a więc zapowiada się ciekawie. No i najważniejsze – mamy element zaskoczenia, który naprawdę działa. Główny bohater zostaje postrzelony przez obcą i nikomu nieznaną wcześniej dziewczynę. Dla widza jest to dodatkowo interesujące, bo kobieta, jak twierdzi, pochodzi z wioski Apaczów, których Eli wyrżnął w pień. Jak sądzę, chodzi o działania młodego Eliego, co brzmi ciekawie – mam nadzieję, że zostaną nam one przedstawione w kolejnych epizodach.
Postrzelenie Eliego zaowocowało jeszcze czymś innym – na oczach widza łączą się obydwie płaszczyzny czasowe, jakie do tej pory śledziliśmy, a młody wychowanek Komanczów spotka się z konającą starszą wersją siebie. Jest to tym samym jedyny moment, w którym młody Eli pojawia się na ekranie – po tym, jak tydzień temu został zepchnięty ze skarpy, nie powrócił do plemienia. Jest to trochę dezorientujące, ale muszę przyznać, że trzyma w skupieniu. Chciałabym się dowiedzieć, co się z nim stało i jak rozwinie się jego dalsza relacja z Ingrid, więc czekam na rozwój sytuacji. Sama Ingrid też zdobyła plusa – zaczyna się buntować, co w ciekawy sposób podkreśla jej charakter. Postać rośnie na wyrazistą kobietę – i jeśli to rzeczywiście była żona Eliego, to chętnie zapoznam się z kontynuacją historii.

The Son powoli zbliża się do końca sezonu. Dopiero teraz zaczynam konkretniej ustosunkowywać się do poszczególnych postaci, co wcześniej było trudne z powodu ich braku wyrazistości. Mam nadzieję, że w podsumowaniu pierwszej odsłony czeka na nas jakieś ważne lub widowiskowe wydarzenie, które zachęci do sięgnięcia po drugą odsłonę. Na razie wydaje mi się, że do tego jeszcze długa droga.
Źródło: zdjęcie główne: AMC
Poznaj recenzenta
Michalina Ławicka