Pierwszy sezon serialu Siren prezentuje dość klarowną historię lekko wchodzącą na rejony fantasy. Wszystko rozpoczyna się od rybaków, którzy przypadkiem łowią prawdziwą syrenę. Chwilę później wojsko wpada na ich łódź i ją zabiera. Taki punkt wyjścia rozpoczyna lawinę wydarzeń - m.in. pojawienie się Ryn, syreny szukającej swojej siostry. Ten wątek jest ważny przez połowę sezonu, a w drugiej połowie rozpoczyna się nowa historia będąca następstwem wydarzeń. Wszystko jest ze sobą spójnie powiązane, w miarę solidnie rozpisane i czuć w tym pomysł, który towarzyszy tworzeniu takiej opowieści. Teoretycznie pod względem fabularnym nie dostajemy tutaj niczego, czego byśmy nie znali z innych podobnych produkcji, ale jednocześnie twórcy sprawnie operują schematami, nadając im satysfakcjonującej jakości. I co najważniejsze - wątki romantyczne nie mają znaczenia i nie są wałkowane, jak w podobnych serialach.
Nie wszystkie wątki poboczne się sprawdzają. W wielu momentach niektóre idą za bardzo w sztampę i banał. Głównie tyczy się to wątku rybaków i ich obsesyjnej chęci odnalezienia syreny, która i tak kończy się przewidywalnie i tragicznie. Nie zawsze też działają relację rodzinne głównego bohatera czy zachowania poszczególnych postaci, które mówiąc delikatnie, pozostawiają wiele do życzenia. Wiele tych wad wynika z konwencji serialu młodzieżowego, którą bawią się producenci stacji Freeform (młodzież i młodzi dorośli są ich grupą docelową). Dlatego też często po prostu przymyka się na to oko. Każdy, kto oglądał seriale osadzonej w tego typu konwencji, wie, że pewne klisze są tutaj odgrzewane na wiele sposobów, czasem lepiej, czasem gorzej, ale da się dostrzec w miarę stały trend. Świadomość tego, z czym mamy do czynienia pozwoli nastawić podejście do innego rodzaju rozrywki. Tego typu seriale, jak Syrena, są czasem kiczowate, proste i banalne, ale zarazem oferują rozrywką lekką, przyjemną i zaskakująco wciągającą. Nie mogę tego odmówić temu serialowi, bo naprawdę dobrze się go ogląda, pomimo rzucających się w oczy wad i niedociągnięć. Jest to rozrywka, jaką zapowiadano i nic więcej. Niektóre wady potraktujemy machnięciem ręki, inne będą irytować. To wszystko będzie już zależne od indywidualnego progu akceptacji i szybkości przyzwyczajenia się do konwencji.
Plusem jest cały motyw pokazania syren w zupełnie innym stylu. To nie jest baśniowa opowieść dla dzieci o pięknych istotach w stylu disnejowskiej Arielki. W tym świecie syreny to krwiożercze bestie, które polują, zabijają i są pod każdym względem silniejsze od człowieka. To jest aspekt serialu dopracowany i przemyślany. Począwszy od naszkicowanej przez cały sezon mitologii, przez zasady decydujące o tym, co syreny mogą robić, czego nie, skończywszy na rozwoju poszczególnych aspektów i powiązania ich z bieżącą historią. Ma to jakiś klimat i czuć, że jest to spójna wizja, która może przypaść do gustu. Nawet wygląda syren, ciut przerażający na swój sposób, wypada solidnie.
W tego typu serialach nie możemy oczekiwać aktorstwa powyżej jakiegoś poziomu. Niektórzy są sztuczni, irytujący i widać, że nie radzą sobie najlepiej. Inni szybko budują dozę sympatii u widza i są w stanie sprawnie pociągnąć fabułę. Tak naprawdę na wyróżnienie zasługuje tylko aktorka grająca Ryn, bo wbrew pozorom, nie jest to rola łatwa i przyjemna. Z uwagi na specyficzność zachowania syren na lądzie, to własnie ona jest w stanie zbudować postać, w którą bez problemu uwierzymy i będziemy jej sympatyzować. Ryn staje się bohaterką, której chcemy kibicować i chcemy poznać jej historię. A to tutaj gra naprawdę nieźle: mowa ciała, akcent, specyficzny sposób mówienia i inne dziwności tworzą dobre wrażenie. Najgorzej wypada natomiast główny bohater, który jest sztywny i pozbawiony emocji. Jeden z przykładów roli, która jest obsadzana po tym, jak aktor wygląda, a nie jak umie grać.
Syrena to sprawnie zrealizowana serialowa rozrywka na satysfakcjonującym poziomie. Jest to propozycja dla osób lubiących tematykę zahaczającą o fantasy w stylu młodzieżowym à la Pamiętników wampirów i tym podobne tytuły. Lekko, przyjemnie i niezobowiązująco. Pod koniec sezonu serial trochę traci tempo, ale nadal pozostawia po sobie niezłe wrażenie. Taka produkcja w sam raz do obiadu.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/