Szubienica – recenzja Blu-ray
Data premiery w Polsce: 31 lipca 2015Mimo że swoje lata świetności przeżywały głównie w ubiegłej dekadzie, wciąż z uporem maniaka przywracane są przez twórców kina grozy. Do grona horrorów found footage dołączyła ostatnio Szubienica.
Mimo że swoje lata świetności przeżywały głównie w ubiegłej dekadzie, wciąż z uporem maniaka przywracane są przez twórców kina grozy. Do grona horrorów found footage dołączyła ostatnio Szubienica.
Cofnijmy się do 1999 roku. Na ekrany wchodzi film The Blair Witch Project. Historia trójki studentów wyruszających do lasu w poszukiwaniu śladów przerażającej wiedźmy budziła niepokój nie tylko samą formą, ale i tym, co mówiło się o niej poza kinem. Okazało się, że najbardziej przerażające w całym obrazie było to, że przedstawiona historia rzekomo oparta była na faktach, a trójki młodych ludzi pokazanych na ekranie nadal nie odnaleziono!
Fakt ten potrafił działać na wyobraźnię, a twórcy systematycznie podsycali plotki, nie pozwalając legendzie odejść w zapomnienie. Jak to się stało, że studencki film, w którym w zasadzie niewiele się dzieje (a liczba aktorów została ograniczona do trójki amatorów), osiągnął aż tak oszałamiający sukces? Twórcy wiedzieli, że trudno będzie im sprzedać taką historię, więc postanowili wykorzystać sprawdzony sposób – wypromować ją jako historię prawdziwą. Wmówiono – o ironio – nie tylko widzom, ale i samym aktorom, że legenda Wiedźmy z Blair jest autentyczna. Co bardziej przerażające, trójka studentów, których widzimy w materiale, zaginęła tuż po jego nagraniu. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Film osiągnął sukces, którego w takim stopniu nie powtórzył już żaden inny film z nurtu horrorów found footage. Cała produkcja kosztowała jedynie 22 tysiące dolarów, a w ostatecznym rozrachunku zarobiła… 240 milionów dolarów.
Sukcesem na porównywalną skalę można nazwać jedynie serię Paranormal Activity, która i tak wraz z kolejnym epizodem zaczęła zjadać własny ogon. Zaskakujące jest jednak to, że twórcy tej popularnej serii wciąż twierdzą, iż kręcenie „z ręki” będzie w stanie kogoś przerazić. Serii, która ewidentnie już przebrzmiała i dziś mało kogo rusza tak jak dziesięć, piętnaście lat temu, Zacznijmy jednak od początku.
The Gallows punkt wyjścia miała bardzo dobry; fabuła zapowiadała kawał solidnego kina grozy. Oto grupa uczniów planuje wznowić przedstawienie, podczas którego 20 lat temu doszło do nieszczęśliwego wypadku. Jak już się wkrótce okaże, pewnych rzeczy lepiej nie budzić... Film dwóch reżyserów to standardowy przykład przerostu formy nad treścią. W czasach, kiedy estetyka found footage była czymś nowym, a trzęsąca się kamera i ujęcia z ręki mogły zachwycać oryginalnością, taki film osiągnąłby wielki sukces. Dziś jest tylko kolejną opowieścią „z cyklu...”, która razi powtarzalnością i upartym sięganiem po ograne schematy, motywy oraz sposoby prowadzenia narracji. Wszystko to sprawia, że The Gallows będzie zjadliwym filmem jedynie dla tych, którym powyższa estetyka, zapoczątkowana kilkanaście lat temu przez Blair Witch Project, jeszcze nie zbrzydła.
Szkoda tym wielka, bo sama historia miała potencjał, który ostatecznie zabiła forma. Zabawa światło-cieniem, ujęcia mrocznej szkoły oraz całkiem znośnie jak na standardy kina grozy aktorstwo to czynniki, które próbowały ratować ten film. Motyw osnutego złą sławą przedstawienia, którego finał położył cień na relacjach międzyludzkich w małej społeczności, aż się prosił o klimatyczny film osadzony w ciekawych plenerach i potraktowany bardziej rozbudowaną akcją. Zamiast tego otrzymujemy głównie pocięty na modłę „naturalizmu” montaż, urywane dialogi i kilka scen godnych uwagi jedynie dzięki soczystym jump scare'om.
Trzeba jednak przyznać, że The Gallows naprawdę dobrze wypada w wersji Blu-ray. Na pomoc ciemnym ujęciom, kryjącym straszne rzeczy, przychodzi wyrazisty obraz, a dopracowany dźwięk podrasowuje to co powinien. Film dobrze wypada również pod względem dodatków. Możemy zobaczyć między innymi oryginalną wersję, przedstawioną producentom, którzy postanowili zrobić z niej film kinowy. Poza tym znajdziemy trochę scen niewykorzystanych oraz sporo gagów z planu, płyta jest więc bardzo dobrze przygotowana dla osób, którym film przypadł do gustu - ale tylko dla nich. Dla innych pozostanie niezauważona. Niemniej jednak cieszy fakt, że jakiś horror doczekał się w Polsce tak solidnego wydania.
Poznaj recenzenta
Marta PłazaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat