Tacy jesteśmy: sezon 4, odcinek 16 - recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Choć Tacy jesteśmy powoli zbliża się do końca czwartego sezonu, to nowy odcinek nie rozpieszcza widzów pod względem emocji, których trochę brakuje. Serial wciąż potrafi oczarować pięknymi momentami, a nawet filozoficzną zadumą, ale nie zmienia to faktu, że wkradła się również przez to lekka nuda. Oceniam.
Choć Tacy jesteśmy powoli zbliża się do końca czwartego sezonu, to nowy odcinek nie rozpieszcza widzów pod względem emocji, których trochę brakuje. Serial wciąż potrafi oczarować pięknymi momentami, a nawet filozoficzną zadumą, ale nie zmienia to faktu, że wkradła się również przez to lekka nuda. Oceniam.
Najnowszy odcinek This is Us, choć nie skupiał się wyłącznie na postaci Rebecci, był jej dedykowany. A to z tego względu, że motywem przewodnim epizodu była wizyta w Metropolitalnym Muzeum Sztuki w Nowym Jorku. Mogliśmy tę bohaterkę oglądać w różnych przedziałach czasowych, kiedy starała się odwiedzić to miejsce po latach. Udało jej się to w teraźniejszości, wyjaśniając zagadkę z początku odcinka, kogo obserwowała z taką fascynacją. Trzeba przyznać, że jej odpowiedź była filozoficzna, a nawet poetycka. I trochę zaskakiwała, bo spodziewaliśmy się, że sednem sprawy jest obraz, a chodziło głównie o wspomnienie kobiety w muzeum. To były bardzo ciepłe i nieco melancholijne sceny, odnosiły się do tematu przemijania i choroby Rebecci. Mimo to nie wzbudzały tak silnych emocji, które miałyby wzruszyć widzów.
Natomiast nie zabrakło ich w spięciu między Kevinem a Randallem. Bohaterowie martwią się o stan zdrowia matki i każdy z nich działa w tym kierunku na swój sposób. Jednak to Randall w tym wypadku wykazuje się irytującą nadgorliwością człowieka, który jest nieomylny i wie lepiej, co jest dla wszystkich najlepsze. Trzeba przyznać, że rzadko mamy okazję odczuwać negatywne emocje względem głównych bohaterów serialu. Najczęściej to dotyczyło Kate, która w tym odcinku odegrała małą rolę. Kevin również nie zawsze zyskiwał sobie sympatię swoją lekko narcystyczną postawą. Z kolei upartość Randalla zazwyczaj dawała pozytywne skutki, więc jego zachowanie było mu wybaczane. Jednak tym razem, mając nikły wgląd w przyszłość, można nie mieć takiego przekonania, że postępuje dobrze. I to właśnie powoduje, że to napięcie między braćmi się udziela. Jednocześnie też powoli dostajemy kolejne wskazówki, co mogło spowodować konflikt w rodzinie Pearsonów w niedalekiej przyszłości. Ten wątek zaczyna naprawdę interesować, lecz nie spędza snu z powiek.
Wątek rozgrywający się w teraźniejszości miał również kilka ładnych wspólnych scen Rebecci z synami. Jesteśmy przyzwyczajeni, że Mandy Moore gra w kilku przedziałach czasowych, wcielając się również w osobę w podeszłym wieku, ale często można zapomnieć, że tak naprawdę aktorka jest młodą osobą. A najbardziej bawi fakt, że Sterling K. Brown i Justin Hartley są od niej starsi. Jednak to dzięki wspaniałej grze Moore rzadko można odczuć, że jest inaczej. Ale gdy Rebecca tak spacerowała na czerwonym dywanie z Kevinem, trochę ten czar prysł. To nie jest zarzut do nikogo. Po prostu ta sytuacja sprawiła, że aktorom bliżej było do realnego życia niż serialowej fabuły. A efekt mógł rozbawić, przypominając sobie o tej różnicy wieku.
Pozostałe wątki, które rozgrywały się w Nowym Jorku, ale w różnym czasie, niezbyt angażowały widzów emocjonalnie. Znowu pojawił się motyw Jacka, który nie wyzbył się poczucia niższości wobec ojca Rebecci. Ale twórcy, jak zwykle sprawili, że pomysłowość tego bohatera obróciła się na jego korzyści i dzięki niemu powstała bardzo romantyczna atmosfera w dorożce. Zrobiło się aż za słodko, ale można wybaczyć serialowi, który tak sympatycznie nawiązał do kultowego Kevina samego w Nowym Jorku.
Z kolei spotkanie w Nowym Jorku podczas nastoletnich czasów rodzeństwa przybrało niezręczny obrót. Kevin próbował zapoznać matkę ze swoim mentorem od aktorstwa. Te sceny niezbyt ciekawiły, choć widać było, że bohaterka dobrze czuje się w towarzystwie Kirby’ego. Również jej wycofana reakcja, gdy skomentował nowojorskie dorożki, powodowała współczucie, ale jak na ten serial niezbyt duże. Ten wątek nie najgorzej wypełnił fabułę odcinka, jednocześnie odnosząc się do różnicy w charakterze między Kevinem a Randallem. Każdy z nich chce zapewnić matce szczęście, ale mają zupełnie różne podejścia. Te różnice są interesujące z psychologicznego punktu widzenia, ale niestety nie dynamizują historii. Oby do czasu.
Końcówka tego nieco nudnawego odcinka potwierdziła tę różnicę poglądów na życie między braćmi. Kevin pogodził się z przeszłością i przestał ją rozpamiętywać, a Randalla wciąż dręczy śmierć ojca, którą w jego mniemaniu mógł zapobiec. I to jest swego rodzaju wstęp do kolejnego epizodu, który zapowiada się na wyciskacz łez. Ale o tym przekonamy się za tydzień.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat