Ted Lasso - sezon 3, odcinek 4 - recenzja
Data premiery w Polsce: 24 listopada 2024W najnowszym odcinku Teda Lasso nadszedł ten najbardziej wyczekiwany mecz, w którym AFC Richmond zagrało przeciwko West Hamowi. Jak zwykle nie zabrakło humoru, ale tym razem najwięcej emocji dostarczyło spotkanie piłkarskie i to, co się wokół niego działo.
W najnowszym odcinku Teda Lasso nadszedł ten najbardziej wyczekiwany mecz, w którym AFC Richmond zagrało przeciwko West Hamowi. Jak zwykle nie zabrakło humoru, ale tym razem najwięcej emocji dostarczyło spotkanie piłkarskie i to, co się wokół niego działo.
W najnowszym odcinku Teda Lasso dużo czasu poświęcono na przygotowania do meczu z West Ham, który miał kilka podtekstów. W końcu drużyna miała zagrać przeciwko zespołowi Nate’a, który ich zdradził. Do tego Rebece zależało, aby utrzeć nosa Rupertowi, o czym natarczywie, a zarazem zabawnie przypominała Tedowi. Przygotowania wykorzystano do budowania atmosfery oczekiwania i napięcia, a także pożartowania. Rozbawiło układanie taktyki, filmowanie reklamy do randkowej apki Keeley, powrót Diamentowych psów oraz zaciągnięcie Jamiego na poranny trening. Znalazło się nawet miejsce na żart, który zrozumieć mogli tylko polscy widzowie. Zava ze swoją śmiertelną powagą powiedział, że piłkarze mogą być kimkolwiek chcą – tak jak jego dzieci. Śmigus-dyngus to nie pierwszy polski akcent, który Maximilian Osinski przemycił do serialu. Aktor o polskich korzeniach już w poprzednim epizodzie rozbawił śmiesznym tekstem, który mamrotał podczas medytacji. W każdym razie to komiczne „imię” nawet dobrze wpasowało się w Wielki Tydzień i nadchodzącą Wielkanoc.
Za sprawą meczu z West Ham do serialu powrócili w większym wymiarze Nate i Rupert. O„Wonder Kid” można było chwilowo zapomnieć, bo nie pojawił się w poprzednich dwóch epizodach, ale chyba nikt za bardzo za nim nie tęsknił. Powtórzyliśmy schemat, w którym były mąż Rebecki przebiegle wpływał na swojego menadżera, aby odpowiednio wykonywał swoją pracę. Ta postać jest wyjątkowo irytująca, ale to napędza rywalizację między drużynami i głównymi bohaterami. Obejrzeliśmy też kilka niezręcznych scen z Natem – w restauracji czy windzie. Po incydencie z 2. sezonu wciąż nie budzi sympatii, ale przejawia dobre intencje. Szkoda tylko, że zawsze coś staje mu na drodze. Jako antybohater tej historii sprawdza się jak na razie przyzwoicie.
Choć Ted podszedł do spotkania ze spokojem, to trener Beard i Roy wciąż nie kryli urazy do Nate’a, co zaowocowało wyjawieniem drużynie prawdy o zniszczeniu przez niego napisu „Believe”. Dzięki temu nie brakowało emocji sportowych na murawie. Obejrzeliśmy kilka goli, a także udało się uchwycić parę niezłych akcji. Ta rywalizacja emocjonowała – włącznie z brutalnymi faulami i bójkami pokazanymi z ciekawej perspektywy pierwszej osoby. Trzeba powiedzieć, że ta druga połowa, w której Richmond grało bardzo brutalnie, była trochę przerysowana. W prawdziwym życiu za takie zachowania pewnie więcej piłkarzy wyleciałoby z boiska. Ważne, że osiągnięto zamierzoną puentę całej sytuacji. Udowodniono, że złość i agresja nie są dobrymi czynnikami motywującymi i nie przynoszą pozytywnych rezultatów.
W trzecim sezonie Ted Lasso odgrywa trochę mniejszą rolę niż w poprzednich seriach, w których dogłębnie przeanalizowaliśmy jego kondycję psychiczną. Główny bohater jest w rozsypce, co w zabawny sposób potwierdzili wszyscy jego przyjaciele, a nawet Sassy, która odmówiła pójścia z nim na randkę. Nie ma to tak dramatycznego charakteru, jak we wcześniejszych sezonach, więc również nie przeżywamy w związku z tym zbyt wielu emocji. Cieszy jednak widok Teda, który robi postępy, a rozpoczął to od szczerej rozmowy z Michelle. Nie była to spektakularna scena, ale świadczy o rozwoju postaci, która przełamuje swoje bariery i traumy. I to jest mocnym punktem całego serialu. Tak samo jest w przypadku Jamiego, który już nie gwiazdorzy, co zauważyła nawet sama Keeley. Kobieta zaliczyła jednak wyraźny regres w związku z zatrudnieniem denerwującej Shandy. Na szczęście bohaterka zaczyna dostrzegać wady przyjaciółki, więc może ona też wyciągnie wnioski z tego doświadczenia.
Czwarty odcinek Teda Lasso dostarczył trochę emocji ze względu na mecz z wieloma podtekstami. Jak zwykle twórcy zapewnili sporo humoru i „sucharów”, które bawiły, dzięki czemu cały serial wciąż ma lekką formę. Najbardziej wartościowym aspektem epizodu jest to, że można z niego wyciągnąć jakąś naukę, czy to w relacjach międzyludzkich, czy rywalizacji sportowej. W kolejnym tygodniu przekonamy się, jak porażka wpłynie na drużynę w meczu przeciwko kolejnemu rywalowi, któremu Richmond ma coś do udowodnienia – Manchesterowi City. Czas na podkręcenie dramatyzmu historii!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat