Telenovela: sezon 1, odcinki 1-4 – recenzja
Nie od dziś wiadomo, że niełatwo jest zrobić dobry serial telewizyjny o kulisach telewizji. Czy twórcom nowej produkcji NBC pod tytułem Telonovela udała się ta sztuka? Sprawdzamy!
Nie od dziś wiadomo, że niełatwo jest zrobić dobry serial telewizyjny o kulisach telewizji. Czy twórcom nowej produkcji NBC pod tytułem Telonovela udała się ta sztuka? Sprawdzamy!
Telenovela to, jak łatwo się domyślić, serial o serialu. Konkretnie o kulisach powstawania hiszpańskojęzycznego tasiemca Las leyes the Pasion (Prawa pasji), którego główna gwiazda to Ana Sofia Calderon (grana przez Evę Longorię). Wiedzie ona bezproblemowe życie serialowej divy – uwielbianej przez fanów i mogącej wszystko na planie, ale oczywiście do czasu. Sytuacja zmienia się, gdy do produkcji zostaje włączony nowy aktor, były maż Any– Xavi Castillo.
Jak zatem widać, scenariusz nie należy do najbardziej odkrywczych. Już po tym opisie można się bez problemu domyślić, co wydarzy się dalej. Budowa każdego odcinka jest mniej więcej tak skomplikowana jak konstrukcja cepa: Ana pakuje się w kłopoty, robiąc coś głupiego, by wraz z rozwojem wydarzeń stopniowo zrozumieć swój błąd i koniec końców stać się mądrzejszą. Nie na długo oczywiście, bo w kolejnym odcinku wszystko się powtarza, a ona pakuje się w jeszcze głupsze tarapaty.
Telenovela ma jeden poważny atut – Evę Longorię, która gra tutaj trochę karykaturę samej siebie, a trochę gorszą wersję innej swojej bohaterki, Gabrielle z serialu Desperate Housewives. Ana to postać dokładnie taka, jak się tego spodziewamy – trochę infantylna, lekko egoistyczna, ale w gruncie rzeczy sympatyczna dziewczyna, która zazwyczaj chce dobrze, ale nigdy jej to nie wychodzi. Nie ma w niej zbyt wiele cech charakterystycznych, nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale mimo to bardzo szybko można ją polubić.
Podobnie mało oryginalne są pozostałe postacie. Mamy tu praktycznie każdy typ bohatera, jakiego spodziewać się możemy po tego typu produkcji. Jest więc wiernie stojąca za Aną psiapsiółka Mimi, jest grający serialowego amanta gej, jest oczywiście wredna, zła i cyniczna konkurentka z planu – była gwiazda serialu Isabela, jest lalusiowaty były mąż i tak dalej, i tak dalej. Pomyślcie o jakimkolwiek typie komediowego bohatera, a na pewno się on tu znajdzie.
Taka kumulacja postaci z komediowym potencjałem nie sprawia jednak, że jest nad wyraz śmiesznie. Wręcz przeciwnie, jest przeciętnie. Żarty nie są bardzo złe, są (podobnie jak bohaterowie) oklepane. I o ile w pierwszym odcinku jeszcze bawią, to w kolejnych już coraz mniej. Dużo tu trików rodem z komedii slapstickowych: przewracania się, obrywania w głowę reflektorem, potykania o scenografię.
Tym, co doskonale udaje się Telenovela, jest wyśmiewanie telenowel właśnie. Wszystko, co z Las leyes de Pasion związane, świetnie się sprawdza – od doboru bohaterów (grany przez Amaury’ego Nolasco czarny charakter jest jak żywcem wyjęty z meksykańskiego tasiemca), poprzez charakteryzację i kostiumy, a na absurdzie scenariusza kończąc. Tutaj rzeczywiście jest się z czego pośmiać, bo twórcy wzbijają się na wyżyny groteski.
Telenovela to serial, który budzi u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony wiele rzeczy w nim nie gra, jest przesadzonych lub niedopracowanych, jednak koniec końców ogląda się to całkiem przyjemnie. Serial ten doskonale spełnia rolę niezobowiązującej rozrywki, którą włączamy, gdy chcemy dać odpocząć szarym komórkom i pośmiać się z oczywistych żartów.
Poznaj recenzenta
Monika RorógDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat