Teoria wielkiego podrywu: sezon 11, odcinek 8 – recenzja
Ten tydzień przyniósł kolejny epizod, który niedługo po seansie ulatnia się z pamięci. Znów żarty wydają się wtórne, a przez to nieśmieszne.
Ten tydzień przyniósł kolejny epizod, który niedługo po seansie ulatnia się z pamięci. Znów żarty wydają się wtórne, a przez to nieśmieszne.
W The Tesla Recoil powraca wątek pracy dla wojska. Okazuje się, że Sheldon w tajemnicy przed Leonardem oraz Howardem pracuje nad projektem, którego pomysłodawcami byli wspomniani przyjaciele – brakuje tu świeżości. Ponownie można postawić sobie pytanie „Czemu ci ludzie uważają się za przyjaciół?”. Szczególnie rzuciło mi się to w oczy w scenie, w której Sheldon przyszedł do Leonarda prosić go o podwózkę do pracy. Mówienie aspołecznemu naukowcowi prosto w twarz, że jest utrapieniem niby ma miejsce od zawsze, ale w ostatnich latach nabrało to bardziej chamskiego charakteru. Oznacza to, że utrzymywanie kontaktów społecznych z dr Cooperem ma coraz mniej sensu i brakuje temu logiki. Dlaczego sam obrażany nie reaguje na takie zachowania znajomych? Znalazło się również miejsce dla obecnego od jakiegoś czasu w niemal każdym odcinku motywu, w którym Amy edukuje swojego narzeczonego w relacjach międzyludzkich, a Sheldon wyciąga wnioski z jej nauk. Założnie, że w kolejnym epizodzie genialny naukowiec kompletnie zignoruje to, czego się nauczył, nie będzie pewnie na wyrost.
W wątku kłótni dobrym pomysłem okazał się powrót do tematów nauki – w końcu widać chłopaków podczas pracy. Jednak z innej strony brakuje przez to czasu dla Penny oraz Amy. Już drugi raz z rzędu mam wrażenie, że grały marginalne role w całej fabule odcinka i w zasadzie mogłoby ich nie być. Chociaż żona Leonarda służy jeszcze widzom jako pretekst do wytłumaczenia kwestii Tesla – Edison. Co przypomina mi niemiłą niespodziankę, gdy okazało się, że Sheldon nie wie, czym jest To. Ten bohater niegdyś brylował w popkulturze, a teraz twórcy zmuszają fanów, by uwierzyli, iż dr Cooper zna się na Harrym Potterze, ale nie zna jednego z najgłośniejszych dzieł Stephena Kinga? Rozumiem, że ciągłość fabularna w sitcomie opiera się na trochę luźniejszych zasadach niż w dramacie. Mimo wszystko takie zagrywki to po prostu psucie postaci.
Wcale nie lepiej jest u Bernadette i Raja. Ta pierwsza jest irytująca przez eksponowanie jej – mówiąc delikatnie – niemiłego stosunku do innych ludzi. W tym odcinku cierpi na tym Hindus, który przez to kończy swoją relację z Ruchi. Jednak mam nadzieję, że twórcy nie zakończyli tego związku definitywnie – mimo wszystko w jakimś stopniu odświeżył on postać Raja. Oby tylko scenarzyści nie wrócili do przedstawiania tego bohatera jako żałosnego przegrańca życiowego, na którego przygody patrzy się z uczuciem zażenowania i dyskomfortu.
W The Tesla Recoil zabrakło zabawnych scen. Na całe szczęście seans nie był utrapieniem, a jedynie 20-minutową odsłoną serialu obyczajowego. Mimo wszystkoThe Big Bang Theorynie ogląda się źle. Ta produkcja po prostu nie wywołuje już emocji i żeruje na sentymencie, opierając się na gagach, które przestały bawić parę lat temu.
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat