„The Flash”: sezon 1, odcinek 14 – recenzja
Po niezłym odcinku "The Flash" z Firestormem mamy kontynuację wątku, którego rozwój nie zachwyca tak, jak można było oczekiwać.
Po niezłym odcinku "The Flash" z Firestormem mamy kontynuację wątku, którego rozwój nie zachwyca tak, jak można było oczekiwać.
"The Flash" cierpi w 14. odcinku na ten sam problem co w wielu innych - za bardzo opiera się na banalnie przedstawionych relacjach uczuciowych kosztem ciekawej historii Firestorma i wątku generała Ellinga. Liczba przesłodzonych scen pomiędzy Caitlin i Ronniem przekroczyła granicę dobrego smaku, popadając w skrajność i topiąc widza w przesadzie. Mogę zrozumieć, że Caitlin jest szczęśliwa i w ogóle, ale wszystko ma swoje granice. W opowieści musi być równowaga, bo jeśli tego typu motywy przejmują priorytet, odbija się to negatywnie na jakości serialu.
Rozwój wątku Firestorma jest bezapelacyjnie ciekawy i szybko zaskakuje, zdradzając spory potencjał. Fakt, że panowie mogą łączyć się w Firestorma i mieć razem supermoc, to coś wartego rozwinięcia i pokazania z jeszcze innej perspektywy. Problem mam jedynie z kolejnym banałem rzuconym przez Wellsa, czyli motywem wzajemnej akceptacji duetu. Najwyraźniej Wells ma moc czarodziejską, skoro jedną taką wzmianką potrafi zniwelować budowany przez tak długi czas konflikt pomiędzy Ronniem i Steinem. Takich głupot to nawet w "Arrow" nie ma. Można było wymyślić coś ciekawszego, pokazać to wiarygodniej, a nie tak prostacko.
Tak też sądziłem, że w końcu te głupiutkie częste zdejmowanie maski przez Barry'ego w miejscach publicznych odbije się czkawką. Dobrze, że twórcy pokazali to w takiej formie, więc może nauczą teraz bohatera, że ściany mają oczy i powinien nad sobą bardziej panować.
[video-browser playlist="660571" suggest=""]
Generał Elling - grany przez Clancy'ego Browna - wprowadza trochę urozmaicenia i okazuje się jednym z niewielu naprawdę niebezpiecznych zagrożeń dla bohaterów. Dlatego szkoda, że jego wątek wyraźnie w ostatniej znakomitej scenie dobiega końca. Tylko jeśli każda w miarę istotna postać ma kończyć w tak klimatyczny i spektakularny sposób, to ja poproszę o więcej. Ponowne wejście Grodda jest zaskakujące i emocjonujące, ale zarazem ekstremalnie ważne dla fabuły. Wydaje się, że Grodd może być kimś, kto pod koniec sezonu pokaże Flashowi, gdzie raki zimują. Świetnie też, że pokazano jego telepatyczną moc - to będzie naprawdę mocny przeciwnik dla bohatera. Szczególnie że przecież wyraźnie współpracuje z Wellsem - tylko pozostaje pytanie, jaki jest ich układ. Obaj muszą mieć jakiś cel.
Zobacz również: „The Flash” – zwiastun powrotu serialu planowanego na 17 marca
Ostateczne potwierdzenie, że to Wells pojawia się w stroju Reverse-Flasha, zmusza do zastanowienia się nad tym, kim on tak naprawdę jest i co chce osiągnąć. Na razie sugestii zbyt wielu nie ma, ale to bez znaczenia, bo jako widz po tak mocnej końcówce nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Szkoda, że czeka nas kilka tygodni przerwy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat